Reklama

Mourinho zaczyna drogę po “piękny, niebieski fotel”

redakcja

Autor:redakcja

23 stycznia 2018, 10:11 • 3 min czytania 0 komentarzy

Szesnaście lat temu w Porto nie mogli jeszcze wiedzieć, że powierzając stery najważniejszej drużyny w mieście w ręce młodego szkoleniowca, który wcześniej działał cuda w Uniao Leirii, działacze klubu z Do Dragao dokonują jednego z najlepszych wyborów w najnowszej historii FC Porto. Że choć Jose Mourinho, wtedy jeszcze szkoleniowiec na dorobku, po dwóch i pół roku odejdzie, to zostawi po sobie gabloty wypchane po brzegi pucharami. Na czele z tym najważniejszym – za zwycięstwo w Lidze Mistrzów.

Mourinho zaczyna drogę po “piękny, niebieski fotel”

To nie było tak, że Porto było pierwszym poważnym miejscem pracy Mou, który lata później sam nazwał siebie The Special One. Asystowanie Bobby’emu Robsonowi i Louisowi van Gaalowi w Sportingu i Barcelonie, trenowanie Barcelony B czy Benfiki – wszystko to było świetnym przetarciem przed dwoma najbardziej udanymi sezonami w karierze Portugalczyka. Sezonami absolutnie unikalnymi, bo wygrać dwa najważniejsze europejskie puchary rok po roku to jedno. Ale wygrać je mając dość ograniczony budżet i możliwości kadrowe nieporównywalnie mniejsze do tych, jakimi dysponowali wtedy rywale z Włoch, Anglii czy Hiszpanii – to coś zupełnie innego.

Mourinho w Porto wykręcił też we wszystkich rozgrywkach niebywałe statystyki, które dziś przypomina BBC:

DUJUBKHX4AA1d3S.png-large

O historii, jaką z FC Porto napisał portugalski menedżer pisaliśmy obszernie w tekście pt. „Piękny niebieski fotel, Puchar Ligi Mistrzów. Gdy Porto królowało na piłkarskiej mapie Europy…”. TUTAJ (KLIK!) przeczytacie całość, poniżej fragment:

Reklama

Jedynym po stronie Portugalczyków, który po ostatnim gwizdku nie odpłynął z radości był ten, który tak naprawdę zbudował tamtą drużynę. Ten, który wkrótce miał zostać samozwańczym „The Special One”. Jose Mourinho już przed meczem wiedział, że jakkolwiek skończy się jego droga – wielkim triumfem czy jeszcze większym rozczarowaniem – na niego i tak czeka już zupełnie nowe wyzwanie.

***

– Gdybym chciał łatwej pracy, to zostałbym w Porto – piękny niebieski fotel, Puchar Ligi Mistrzów, Puchar UEFA, Bóg, a po Bogu ja.
Jose Mourinho

***

Dlatego nie pozostał na podium z drużyną, dlatego szybko zdjął z szyi medal i pozwolił, by chwila ekstatycznej radości była chwilą tych, którzy wykonali jego plan. Jego perfekcyjny plan, dowód trenerskiego geniuszu najwyższej próby.

Bo zaskakująco łatwa wygrana w finale to jedno, ale droga do tegoż finału, to już kompletnie inna sprawa. Michael Cox z zonalmarking.com nazwał tamto Porto jedną z dziesięciu najlepszych drużyn XXI wieku, jako największe zasługi Mourinho wskazując nie pokonanie AS Monaco i wytrącenie z rąk Francuzów wszelkich atutów, ale wygrane poprzedzające ostateczny triumf.

Reklama

„Tamten zespół był zwykle opisywany jako defensywna drużyna, ale tak naprawdę Mourinho miał bardzo elastyczne podejście, a jego drużyna grała w kompletnie różny sposób, w zależności od indywidualnych okoliczności. W ćwierćfinale Porto sprało uwielbianą za styl drużynę Lyonu 4:2 w dwumeczu, w bardzo otwartym starciu. Z kolei w półfinale zaprezentowało najbardziej niesamowity pokaz gry defensywnej, jaki tylko można sobie wyobrazić, by przebrnąć przez dwumecz z Deportivo La Coruna, wygrywając po karnym na Riazor. Stadionie, na którym tamto Deportivo miało niesamowite statystyki.”

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...