Reklama

Nie wchodzi się dwa razy na tę samą wagę. Odchudzony Forsell w Miedzi Legnica!

redakcja

Autor:redakcja

12 stycznia 2018, 08:48 • 3 min czytania 25 komentarzy

Nie wchodzi się dwa razy do takiej samej rzeki? W tym wypadku ta sentencja nie jest chyba do końca prawdziwa. Miedź Legnica jest bowiem taka sama już od paru lat – bogatym mecenasem klubu jest jego wieloletni kibic, Andrzej Dadełło, całością zarządza w sprawny sposób prezes Martyna Pajączek a cel pozostaje bez zmian i jest nim Ekstraklasa. To Petteri Forsell się zmienił. I to drastycznie. Nowy-stary zawodnik Miedzi wraca do klubu poważnie odchudzony, za to bogatszy o kilka kilogramów mięśni.

Nie wchodzi się dwa razy na tę samą wagę. Odchudzony Forsell w Miedzi Legnica!

Gdybyśmy mieli wypisać trzy pierwsze skojarzenia z Forsellem, postawilibyśmy na technikę, dokładne podania oraz tłuszcz. Dwa pierwsze sprawiały, że sympatyczny Fin zdecydowanie wyróżniał się na tle swojego zespołu, ale i innych drużyn z zaplecza Ekstraklasy. Miał świetną wiosnę w sezonie 2015/16 i doskonałą jesień w kolejnych rozgrywkach. Od początku sierpnia do końca października 2016 roku w 14 meczach zdobył 10 goli, a przecież nie zawsze grał jako typowy napastnik i dostarczył też mnóstwo piłek występującym w wielu meczach nieco wyżej Wojciechowi Łobodzińskiemu, Mariuszowi Rybickiemu, czy nawet Paulowi Batinowi. Rumuński „snajper” wszystkie swoje trzy gole w Legnicy strzelił z podań Forsella.

To są suche liczby, ale jeszcze więcej mówiła gra. Przyjęcie. Zastawka. Dokładne podanie w tempo do skrzydłowych, świetna prostopadła piłka, bezwzględność przy rzutach karnych, świetnie ułożona noga przy wolnych. Wszystko razem wzięte sprawiło, że Forsell, mimo braku awansu Miedzi, sam zasłużył na awans do Ekstraklasy – miał podpisać kontrakt z Cracovią – oraz wymarzony powrót do reprezentacji Finlandii. Sęk w tym, że wtedy pojawiło się trzecie z naszych skojarzeń.

Tłuszcz.

A konkretnie bardzo dużo tłuszczu. Kiedy Forsell zaczął tyć? Trudno tak naprawdę powiedzieć, od początku wyglądał na nieco bardziej zaokrąglonego niż typowy piłkarz I ligi. Skoro jednak grał, asystował i strzelał, nikt nie zwracał szczególnej uwagi, gdzie stołuje się pomocnik. Problem jednak… zaczął przybierać na wadze? Tak, problem rósł, tak jak rósł obfity bebzol Fina. Najpierw szybko zakończyła się przygoda z kadrą – niespełna godzina gry w meczu towarzyskim, 6 minut w spotkaniu z Turcją i koniec powołań w 2017 roku. Potem zaś, na ostatniej prostej, wysypał się jego transfer do Cracovii. W teorii można było to tłumaczyć zmianą trenera i ogólną małą rewolucją w zespole „Pasów”, ale kto widział wówczas Forsella nie miał wątpliwości – Probierz prędzej pochwaliłby zagranicznego szkoleniowca w Ekstraklasie, niż postawił w środku pola na sportowca o sylwetce ciężarowca. I wadze ciężarowca zresztą też.

Reklama

Efekt był taki, że wymiatacz z I ligi, który wchodził w 2017 rok jako reprezentant swojego kraju i murowany kandydat do gry w Ekstraklasie, pół roku później musiał na szybko szukać jakiegokolwiek klubu skorego przygarnąć grubcia. Powrót do Miedzi był wykluczony, Cracovia nie była zainteresowana rozszerzeniem działalności o organizację terapii odchudzających. Forsell trafił do szwedzkiego Orebro. Grać nie grał, ale miał możliwości treningu, do tego porządnie wziął się za siebie. I nie, nie są to puste słowa:

Cóż, widać progres. Mało tego – podobno na przeprowadzonych w tym tygodniu testach wydolnościowych osiągał najlepsze wyniki w drużynie. Pytanie tylko: co dalej. Wszyscy bowiem cofnęli się do punktu, w którym Forsell pierwszy raz przyjeżdżał do Legnicy. Znów Fin wpada tu, by się odbudować. Znów jest zmobilizowany jak nigdy, znów wydaje się zawodnikiem, który może tu zrobić różnicę. Ba, nawet w momencie przyjeżdża podobnym, bo przed rundą wiosenną. Jak długo wytrzyma bez burgerów i wizyt u chińczyka? Jak długo uda mu się utrzymać wagę? Czy nie będzie efektu jo-jo? Jeśli wszystko pójdzie po myśli dietetyków Forsella i nalegającego na jego transfer trenera Dominika Nowaka, za pół roku wszyscy powinni znaleźć się w Ekstraklasie. Petteri Forsell, Dominik Nowak i sama Miedź Legnica, tracąca w tej chwili do lidera I ligi 4 punkty.

fot. 400mm.pl

Najnowsze

Komentarze

25 komentarzy

Loading...