Parę dni temu dostaliście od nas ranking Piłkarza Roku, w którym ocenialiśmy zawodników za 365 dni 2017, całościowo. Jesteśmy wam jednak winni również podsumowanie rankingu Piłkarza Miesiąca, którego wyniki – ze względu właśnie na comiesięczną ocenę – w wielu przypadkach bardziej lub mniej odbiegają od wspomnianego TOP 100. Kto punktował u nas najlepiej w 2017 roku? Najpierw rozstrzygnijmy grudzień, by wreszcie móc rzucić okiem na ostateczną tabelę.
A w grudniu sporą przewagę mieli piłkarze z Premier League, którzy grali mecz za meczem i okazji, by się pokazać dostali absolutnie najwięcej. Nie uprzedzając wszystkich faktów możemy zdradzić, że wśród 50 wyróżnionych, aż 16 to zawodnicy biegający po angielskich boiskach. A za plecami pięćdziesiątki ustawiło się w rządku kilku(nastu) następnych.
Oto miejsca od 50 do 21:
A tutaj najważniejsze grudniowe rozstrzygnięcia:
Nie był to w wykonaniu Brazylijczyka jakiś super miesiąc, ale też nie zanotował w nim tak słabiutkich liczb jak na przykład Cavani (2 gole i asysta mimo występów we wszystkich spotkaniach PSG). Nie pomógł za wiele, gdy status niepokonanych w fazie grupowej LM odbierał paryżanom Bayern, popisał się za to w spotkaniu z Rennes, w którym miał udział przy wszystkich czterech golach swojego zespołu. Dwa strzelił, przy dwóch asystował.
Odebrał Złotą Piłkę, został klubowym mistrzem świata, ale wszyscy liczyli na to, że pełen sukcesów rok ukoronuje świetnym El Clasico. Zamiast tego wypadł po prostu marnie. Podejmował złe decyzje, zdawał się często nie dostrzegać lepiej ustawionych kolegów. Może nie będziemy obarczać go winą za 0:3, bo ta rozkłada się na wielu zawodników Królewskich, ale mógł zrobić więcej. W pozostałych meczach wreszcie strzelał, bo w sezonie 17/18 i z tym bywało różnie.
Łatwiej odgadnąć liczby w Lotto niż trafić z notą za występ Anglika przed meczem. Często widać w jego grze frustrację, można ją zresztą zrozumieć – talent ma ogromny, ambicje niemniejsze. A cały czas Tottenhamowi brakuje argumentów, by bić się nie o drugie miejsce, a wreszcie o najważniejsze trofea. Kiedy jednak swoje złości odkłada na bok, potrafi rozegrać fenomenalne zawody. Zdobyć przepięknego gola. Zaliczyć bajeczną asystę, o jakiej 99% zawodowych piłkarzy na tej planecie marzy przez całą karierę. W grudniu wyspecjalizował się w ostatnich podaniach – zaliczył ich aż sześć.
Prawdziwy gamechanger w szeregach Atalanty. Grudzień był jednym, wielkim popisem klasy słoweńskiego pomocnika, który jest na dobrej drodze, by w Serie A wykręcić nową życiówkę. Do tej pory jego rekordem było 13 goli i 6 asyst w Fiorentinie, teraz ma już 7 bramek i 5 ostatnich podań, a przed sobą pół sezonu. Jeśli utrzyma formę z końcówki roku – na pewno tamto osiągnięcie przebije. To jego bramka w grudniu dobiła Milan, to jego dwa gole pozwoliły zremisować 3:3 z Lazio, to on natchnął zespół do comebacku w Genui po szybkim golu Bertolacciego.
Niezniszczalny. Gdy w sylwestra brutalnie pokopali go Dann i Puncheon, próbując wykluczyć Belga na dłużej, okazało się, że to dwaj agresorzy połapali poważne urazy. Belg? Dwa dni później grał już 79 minut z Watfordem, mimo że początkowo wejście Jasona Puncheona wyglądało na eliminujące KDB na ładnych parę tygodni. Jego popisem była asysta z Newcastle do Raheema Sterlinga, ale tak naprawdę w każdym meczu dawał popis ogromnej klasy w środku pola. Jak to ładnie ujął któryś z brytyjskich dziennikarzy: „De Bruyne jak nikt inny jest w stanie każdym podaniem skrzywdzić przeciwnika”.
Jeszcze pół roku temu mało kto o nim słyszał. Jego transfer ze Slavii Praga do Udinese nie wzbudził jakiegokolwiek poruszenia nawet w lidze włoskiej. Tymczasem wejście, jakie ten chłopak ma do Serie A, to jakaś bajka. W tym niepozornym chłopaku tkwi prawdziwa potęga środka pola Udinese. Grudzień mógłby się dla niego nie kończyć, bowiem wyglądał tak:
– asysta z Crotone, wygrana 3:0
– gol i asysta z Benevento, wygrana 2:0
– gol z Interem, wygrana 3:1
– 2 gole z Hellas Verona, wygrana 4:0
– gol z Bologną, wygrana 2:1
W tym sezonie gdy strzelał lub asystował, Udinese wygrało wszystkie swoje spotkania (7/7). Gdy w grudniu raz trener dał mu odpocząć, w meczu Coppa Italia, Udine natychmiast przegrało z Napoli.
Piłkarz miliona ograniczeń, a jednocześnie piłkarz, którego Jose Mourinho po prostu uwielbia. Oddany żołnierz, który zawsze poświęcał się dla dobra drużyny, wreszcie wyszedł na pierwszy plan. Grał najwyżej z pomocników United, dostał więcej swobody w poczynaniach ofensywnych, dzięki czemu był w grudniu najlepszym strzelcem Czerwonych Diabłów i w ogóle najlepszym zawodnikiem tej drużyny. Czekamy na więcej, bo trudno nie żywić do tego gościa sympatii.
Nie wiemy, co zrobił Guardiola ze Sterlingiem. Ale jeśli ten proces wciąż nie doczekał się końca, to czekamy na bestię, jaką ze skrzydłowego zrobi za parę(naście) miesięcy. Jakiś czas temu był jednym z głównych winnych po Euro 2016, wypominano mu próżność, czego symbolem stał się złoty kibel, którego zdjęcia obiegły media na wyspach (i nie tylko). Teraz to maszynka do goli i asyst. Bramek w tym sezonie ma tyle co Aguero (18), asyst – 6, mniej tylko od Silvy, De Bruyne i Sane.
Prawdziwy lider defensywy Juventusu. Miał wejść w buty Bonucciego i wcale w nich nie utonął. Dziś to właśnie Marokańczyk, a Włoch jest po prostu w lepszej formie. Dodajmy do tego fakt, że Benatia zdobył zwycięskiego gola w arcyprestiżowym starciu z Romą i mamy przepis na czołówkę rankingu na Piłkarza Miesiąca za grudzień. Wspomnimy jeszcze tylko, że w poprzednim miesiącu Juve z Benatią w sześciu meczach straciło tylko jednego gola, a zachowało czyste konto przeciwko Napoli, Romie czy Interowi.
Doczekaliśmy się. Powrotu do naprawdę dobrej dyspozycji strzeleckiej Suareza, o czym przekonał się boleśnie między innymi Real Madryt. Mógł co prawda zdobyć w derbach hat-tricka, ale bramka i ogrom pracy wykonanej – cytując klasyka – zarówno w defensywie, jak i w ofensywie nie mógł przejść niezauważony. Fantastyczny mecz z Deportivo, bardzo dobre pozostałe mecze w tym miesiącu. Nie ma się do czego przyczepić.
Nie ma przypadku w tym, że Liverpool chce mu zaoferować kontrakt do końca kariery. Jeszcze kilka takich miesięcy jak grudzień, a za moment zgłosi się Barcelona, Real czy inny klub z jeszcze wyższej niż The Reds półki. To bowiem zawodnik niezwykle wszechstronny, gość na pozycji fałszywej dziewiątki, który w tej roli sprawdza się jak mało kto na świecie. Prawdziwym popisem Firmino był mecz z Arsenalem na The Emirates, gdzie zdobył wyrównującego gola na 3:3, a także wcześniej asystował przy trafieniu na 2:0 Salaha.
Może i nie sprawdził się w Anglii, ale gdy tylko gra dla swojej ukochanej Celty Vigo, klubu, który dał mu piłkarskie wychowanie, jest świetny. W grudniu – wręcz fenomenalny. Remis z Barceloną na Camp Nou to jego gol i asysta. Minimalna porażka w Walencji? Gol Aspasa. Wygrana w A Corunii? Dwa gole rozwiewające wątpliwości, kto będzie górą. Jedynym meczem, w którym ekipa z Vigo nie zdobyła gola w grudniu był ten, w którym Aspas pauzował za kartki. Wymowne.
Często można odnieść wrażenie, że to zawodnik drewniany. Nieporadny. Zdolny przewrócić się o własne nogi. Czasy, kiedy jakieś nadzieje wiązano z nim w Bayernie już dawno minęły. Tymczasem Petersen osiągnął absolutny szczyt formy. Życiówkę. Dla Freiburga grudzień był jak z bajki właśnie dzięki snajperowi, który zaczął od hat-tricka z Koeln, a skończył na dublecie z Augsburgiem. Freiburg mimo straty trzech goli i z Kolonią, i z Augsburgiem, żadnego z tych meczów nie przegrał. Bo wszystkie błędy defensywy rekompensował właśnie Petersen. Dwa razy wybierany zresztą wtedy do jedenastki kolejki Kickera.
Wielu piłkarzy starzeje się brzydko. Fabio Quagliarelli to kompletnie nie dotyczy. Po 19 kolejkach Serie A ma na koncie 12 goli i 5 asyst, co daje udział przy bramce średnio co 93 minuty. W grudniu, który dla piłkarzy Sampy nie był najlepszym miesiącem, ratował swoim kolegom jakiekolwiek punkty. Bez jego dwóch goli nie byłoby 2:2 z Cagliari, jego dwa trafienia dały wygraną 2:0 ze Spal. Strzelał też w przegranym starciu z Napoli, asystował – gdy 2:1 z Sampą wygrywało Lazio. Doprawdy trudno liczyć na więcej minut Dawida Kownackiego, gdy Marco Giampaolo ma kogoś takiego jak Quagliarella na szpicy.
Wielki miesiąc Hamsika. Praktycznie co kolejkę zgłaszał akces do jedenastki kolejki, portal forzaitalianfootball.com wybierał go do swojego zestawienia trzykrotnie – za 17., 18. i 19. kolejkę. W 17. zrównał się strzelecko z Diego Maradoną, w 18. pobił jego wyczyn, w 19. natomiast zapewnił Partenopei tytuł Campione d’Inverno, czyli mistrzów jesieni.
Dwa hat-tricki w cztery dni, zgarnięty tytuł najlepszego strzelca 2017 roku – to wszystko osiągnięcia Kane’a w grudniu. Nie dostał od Mauricio Pochettino szansy, by nabić sobie konto strzeleckie w spotkaniu z APOEL-em na Wembley, gdyby nie to – pewnie byłoby ono jeszcze bardziej pokaźne. Nie pomógł w meczu z Manchesterem City, gdzie jego frustracja mogła kosztować zespół grę w osłabieniu, ale kogo dziś nie dopada frustracja, gdy naprzeciw biega niesamowita machina Guardioli?
(Tak, wiemy, Crystal Palace.)
Absolutny bohater najważniejszego jesiennego meczu LaLiga – El Clasico na Santiago Bernabeu. W pierwszej połowie klasyku niewidoczny, w drugiej – tak doskonały, że potrafił asystę przy trzecim golu zaliczyć bez buta. W pozostałych spotkaniach także należał do najlepszych zawodników w swojej drużynie, ale umówmy się – 90% powodów do radości w grudniu, to rozbicie Królewskich na ich terenie.
W miesiącu, w którym Cavani lekko się zaciął, a Neymar nie zachwycał już tak mocno liczbami, na pierwszy plan wysunął się właśnie 19-latek, który ani w lidze, ani w Champions League nie zaliczył choćby jednego pustego przebiegu. Strzelał po golu w każdym meczu, dokładał też asysty w trzech ostatnich starciach roku w Ligue 1 – po jednej z Lille i Caen, dwie z Rennes. Z każdym miesiącem coraz bliżej temu chłopakowi do autentycznej futbolowej wielkości.
Gość jest po prostu niesamowity. Miesiąc w miesiąc daje powody, by upatrywać w nim jednego z głównych faworytów do nagrody Piłkarza Miesiąca Premier League. Zgarnięcie go z Romy za 42 miliony euro, podczas gdy europejska czołówka bez mrugnięcia okiem płaci sumy trzy, cztery, a nawet pięć razy większe, to jak wyhaczenie koszuli Armaniego za dwie dyszki. W sklepie Armaniego, nie na tureckim bazarze.
Gdyby nie kontuzja, z taką formą mógłby podbić serca kibiców Barcelony właściwie z marszu. Już w mikołajki wiedzieliśmy, że po prostu musi być w naszym rankingu na podium. Zaczął od gola i trzech asyst na wyjeździe z Brighton, poprawił hat-trickiem ze Spartakiem w Lidze Mistrzów. Strzelał też Arsenalowi, Swansea czy Bournemouth, we właściwie każdym ze spotkań zachwycając łatwością w kreowaniu sobie i partnerom sytuacji. Po prostu – kozak.
***
A tutaj macie klasyfikację generalną za rok 2017, w której wygrywa…
(werble)(trąbki)(bębny)
… Leo Messi!
Warto jednak zwrócić uwagę na co innego – wśród sześciu najlepszych jest aż trzech zawodników PSG – Neymar i Cavani przez cały rok byli wysoko, Mbappe ostatnimi dwoma miesiącami “łyknął” w generalce Mertensa i Dybalę.
Najliczniejszą reprezentację w TOP 30 ma z kolei zwycięzca Ligi Mistrzów Real Madryt – czterech zawodników. Po trzech umieszczają w nim zaś: Manchester City, Tottenham oraz wspomniane PSG.