Nie ma chyba bardziej wzruszających momentów w sporcie, niż te, w których sukces osiąga ktoś totalnie skreślony, czy to przez kontuzję, czy przez inne trudne życiowe sytuacje. Kto nie uronił łzy, gdy trofeum za wygranie La Liga wznosił w górę Eric Abidal? Gdy na murawę po zwycięstwach nad ciężkimi chorobami wracali Stilian Petrow czy Jonas Gutierrez? Dziś sami możecie napisać kolejną taką historię, wystarczy jeden przelew, kilka smsów.
Artura wprawdzie nie jest piłkarzem, mimo że zawsze o tym marzył. Ale kibic Ruchu Chorzów od małego zmagający się z dziecięcym porażeniem mózgowym ma cel, do którego dąży z wyjątkowym uporem. I bez wątpienia może nazywać się sportowcem, choć krótko po przyjściu na świat niewielu dawało mu w ogóle szansę na przeżycie.
– Przepłakałem wiele nocy, bo marzyłem o czymś co nigdy nie mogło się spełnić. Nie potrafiłem nawet samodzielnie chodzić. Teraz już nie płaczę. Czuje się sportowcem. Dostałem swoją szansę. Mimo diagnozy lekarzy – żyję. Trafiłem do drużyny – trenuję podczas rehabilitacji. Osiągnąłem sukces – stawiam samodzielnie pierwsze kroki – pisze na stronie swojej zbiórki w portalu siepomaga.pl.
Nieustępliwość, charakter, determinacja, upór, potężna wytrzymałość psychiczna i fizyczna. Artur ma wszystkie cechy dobrego piłkarza, co zresztą udowadniają jego wyniki. Przetrwał największy kryzys. Na każdym kolejnym treningu, na każdych kolejnych zajęciach rehabilitacji dawał z siebie wszystko. W końcu dopiął swego – choć początkowo pewnie nikt nie zakładał aż takich postępów, dziś robi pierwsze samodzielne kroki.
Swoją walkę o normalne życie bardzo słusznie porównuje do kariery zawodniczej. Jego mistrzostwem świata jest wstanie z wózka inwalidzkiego, jego stadionem sala rehabilitacyjna, jego trenerami specjaliści od rehabilitacji. Codziennie walczy z bólem, z rezygnacją, ze swoimi ograniczeniami i słabościami. Jak sportowiec, upada, ale jak dobry sportowiec – zawsze wstaje.
– Wiem, że moja historia, może być motywacją dla innych. Treningi sprawiają mi ból, ale wykonuje je z radością, bo dzięki nim, mogę kiedyś być samodzielnym człowiekiem. To moja misja. To cel mojej kariery. Niestety wiem, że nie wszystko zależy ode mnie. Przez 6 miesięcy ciężkich ćwiczeń osiągnąłem wiele. Mogę wstać z wózka inwalidzkiego i przemieszczać się o kulach. Aby efekt był widoczny i trwały terapia powinna trwać jeszcze co najmniej rok. Samodzielność mogę osiągnąć poprzez specjalistyczną neurorehabilitację w Modern Reh z wykorzystaniem min. ReWalk — innowacyjnego sprzętu neurorehabilitacyjnego – opowiada.
I naszym zasranym obowiązkiem jako fanów sportu jest mu to umożliwić. Zebrano na razie 9 tysięcy złotych, potrzebne są 72 kafle. Pomóc możecie TUTAJ, albo wysyłając smsa na numer 72365 o treści S8492. Jazda. Chcemy zobaczyć, jak Artur sam, bez niczyjej pomocy, wstaje z ławki, samodzielnie idzie na środek boiska i wznosi w górę swój wymarzony puchar. Zasługuje na niego.