Reklama

Jak co wtorek… KRZYSZTOF STANOWSKI

Krzysztof Stanowski

Autor:Krzysztof Stanowski

09 stycznia 2018, 17:50 • 5 min czytania 222 komentarzy

Mniej więcej rok temu jechałem samochodem z Girony do Barcelony w czasie meczu Real Madryt – Bayern Monachium. Kiedy goście zdobyli gola, myślałem, że głośniki w samochodzie eksplodują. Komentator darł się, wciskał jakieś guziki, uderzał w biurko, kopał kosz, robił hałas w każdy możliwy sposób. Lecz kiedy Real wyrównał, usłyszałem tylko cichutkie „gol de Cristiano”. Aż sprawdziłem w telefonie, czy naprawdę była bramka.

Jak co wtorek… KRZYSZTOF STANOWSKI

Katalońskie rozgłośnie nie bawią się w obiektywizm, uznając – jak wszystkie media w Hiszpanii – że piłka to tylko zabawa i trzeba swoim słuchaczom/czytelnikom dostarczać takich emocji, jakich oczekują. Jeśli więc oni się smucą, komentator smuci się wraz z nimi. Jeśli skaczą z radości, komentator skacze najwyżej.

Wtedy – w samochodzie – utwierdziłem się w przekonaniu, że hiszpańskie rozgłośnie sportowe w fenomenalny sposób wychodzą naprzeciw oczekiwaniom.

*

W wakacje zadzwonił kolega: – Słyszałeś te podcasty Olka Wandzela? Dobrze mu idzie, co?

Reklama

Przyznałem, że miło się ich słucha.

Ale jednocześnie mam taki charakter, że lubię zadać pytanie: po co? Po co mam gdzieś jechać? Po co mam coś zrobić? Po co mam się w coś zaangażować? Jaki jest plan docelowy? Nie jestem zajawkowiczem, który będzie przez dziesięć lat sklejał model samolotu z papieru.

Uznałem wtedy, że podcasty są fajne, ale w takiej formie nie mają wielkiego potencjału zarobkowego. A ja jednak jestem pragmatyczny – za darmo wolę układać klocki Lego z synem. Co więc zrobić?

Stworzyć całą sieć podcastów, audycji i relacji, czyli mówiąc w skrócie – założyć radio.

*

Zrzut ekranu 2018-01-09 o 17.49.29

Reklama

W ciągu kilku najbliższych dni Weszło po wielu latach wróci w moje ręce, a ja przestanę być cowtorkowym felietonistą. Odczuwam lekki stres, bo nigdy wcześniej nie porwałem się na tak wielkie przedsięwzięcie. Portal założyłem na kanapie i urósł sam. W zasadzie wszystko zawsze przychodziło mi samo. Ale teraz trzeba zrobić krok następny. Oczywiście jest szansa, że nie podałam i to spieprzę, ale jest też szansa, że jednak podołam.

Trzeba było – jak to niektórzy mówią – wyjść ze strefy komfortu. Dziś stoję (stoimy) przed największymi zmianami w krótkiej historii Weszło.

Po pierwsze – wzmacniamy sam portal weszlo.com.
Po drugie – uruchamiamy radio sportowe.
Po trzecie – budujemy ultra-profesjonalne studio telewizyjne.
Po czwarte – zakładamy portal e-sportowy.
Po piąte – założyliśmy klub piłkarski.

I to się dzieje naprawdę, na poważnie, w każdej minucie. Leżę w 300-metrowym biurze na narożniku i piszę tekst, a nieopodal fachowcy od akustyki wytłumiają nasze studia i mówią, że zaraz przyjedzie sprzęt (ale im nie wierzę). Przez lata Weszło bazowało na prowizorce i to było fajne, naturalne, natomiast na wszystko w życiu jest czas. Teraz w moim – na stworzenie czegoś dużego. A mam na myśli ni mniej ni więcej to, że przy załodze liczącej nawet 40-45 osób będziemy największym dostawcą treści sportowych w Polsce. Aż się zastanawiam, jak te treści – nawet najlepszej jakości – zacząć wam dawkować, byście nie poczuli przesytu. I to jest chyba największe wyzwanie na rok 2018.

*

Przyjechał sprzęt.

26828378_1813624662003992_1940915864_o

26829654_1813624665337325_2012236012_o

*

To nie jest tak, że się chwalę. Raczej obiecuję i samemu sobie publicznie wysoko zawieszam poprzeczkę. Mam świadomość, że przez lata padło kilka niezrealizowanych obietnic, ale teraz trzeba złapać byka za rogi. Gdybym wam mówił, że robię radio, a miał telefon, kabelek i mikrofalówkę, to słusznie moglibyście popukać się w głowę. Ale tutaj wszystko dopinamy. Sprzęt – od minuty – jest, chociaż jeszcze nie cały. Telewizory są i to nie dwa, tylko osiem. Za moment ma być osprzęt do studia TV.

Jeśli nie zdarzy się nic nieprzewidzianego i jeśli uznamy, że jesteśmy naprawdę gotowi, to wystartujemy 9 lutego. A jeśli zdarzy się coś nieprzewidzianego – to niewiele później. Jakie to będzie radio, dowiecie się, gdy zaczniecie go słuchać, ale myślę, że nie będziecie zawiedzeni. Rządzić będzie piłka nożna, to jasne, ale będzie też miejsce na bardzo wiele audycji tematycznych prowadzonych przez ekspertów z różnych branż. Nadawać będziemy siedem dni w tygodniu, 24 godziny na dobę. Chociaż późną nocą pewnie puścimy muzykę i powtórki.

*

26540740_1806599546039837_874803241_o

26734950_1813654192001039_642560828_o

26827688_1813657062000752_1569994255_o

W zasadzie to miałem jechać do domu i tam skończyć ten wtorkowy odcinek. Ale korki były tak wielkie, że uznałem, iż lepiej skręcić do redakcji. Tak sobie myślę o was, facetach stojących w korkach, że słuchacie teraz Bajmu albo innej Anny Wyszkoni, a chętnie posłuchalibyście dobrego magazynu o sporcie albo jakiegoś meczu.

Będziecie mogli do nas dzwonić, będą poranki z radiem i wieczory z radiem. Będą produkcje radiowo-telewizyjne, jak np. „Stan Futbolu”, który będzie szedł równocześnie w formie wideo, jak i audio. Będzie masa interesujących osób, które zadeklarowały współpracę. Niektóre nazwiska w najbliższych dniach będziemy ujawniać na naszych mediach społecznościowych.

Czuję się trochę jak 14-latek idący pierwszy raz do redakcji „Przeglądu Sportowego”. Trema. Nie mam wątpliwości, że uda nam się stworzyć fajne audycje, ale nie mam zielonego pojęcia, ilu z was będzie chciało ich słuchać. Mogę tylko zdać się na instynkt, że grono odbiorców będzie wystarczające.

*

Nie wszystko zostanie przeprowadzone od razu. Najpierw radio. Potem telewizja. Potem – w marcu? – e-sport. Latem zaczniemy grać pod marką Weszło w B-klasie, a wcześniej przeprowadzimy nabór. To będzie szalony projekt, z czterema trenerami w rotacji, permanentnie zwalnianymi z byle powodu. Zabawa.

Zachęcam – zaglądajcie tutaj, wcale nie musicie być wyrozumiali, bo skórę mamy twardą. W zasadzie nasi najwięksi krytycy są naszą siłą – wytrącają z poczucia samozadowolenia. To ożywcze. Ale mimo wszystko, musimy sobie coś szczerze wyznać – zawsze kieruję się instynktem. Jeśli coś robię, to w taki sposób, jakbym chciał, aby zrobiono dla mnie. Dlatego na przykład mogę napisać beznadziejny tekst, bo po prostu dobry mi nie wyszedł, ale nie bawię się clickbaity, wyłudzanie uwagi, nie ścigam się z innymi w tych gówno-sztuczkach, byle mieć dziesięć procent odsłon więcej. Może nie zawsze mieliście tego świadomość, ale ja w sumie was – czytelników – to nawet szanuję:)

I w tym duchu robione będzie wszystko inne. Być może za rok o tej porze dzisiejszy tekst będziemy wspominać jako największą wtopę mediowo-biznesową. Ale co ja mam wam napisać… Może napiszę, że… nie sądzę!

Do usłyszenia, do zobaczenia, do poczytania!
KRZYSZTOF STANOWSKI

PS To jest ten moment, gdy osoby od maili w ramach #ProjektStano powinny zacząć sprawdzać swoje skrzynki.

Założyciel Weszło, dziennikarz sportowy od 1997 roku.

Rozwiń

Najnowsze

Felietony i blogi

Komentarze

222 komentarzy

Loading...