Reklama

Jak z Martyniki, to musiał być ananas. Steven Lecefel na testach w Widzewie

redakcja

Autor:redakcja

06 stycznia 2018, 09:26 • 2 min czytania 5 komentarzy

Ekstraklasa widziała naprawdę wielu ananasów. Weźmy na przykład takiego Rudinilsona. Aktualnie ma 23 lata i występuje w lidze marokańskiej, co nie świadczy najlepiej o jego klasie. Kolejny przykład? Chociażby Hildeberto. Miał być kozakiem i faktycznie był, ale w dyscyplinie jedzenia hamburgerów na czas. Teraz jest już w Northampton, 22. zespole trzeciej ligi angielskiej. Jednak w rankingu na największego kota w worku i tak wszystkich bije na głowę pewien napastnik. Trzy lata temu na testy do Widzewa zawitał Steven Lecefel.

Jak z Martyniki, to musiał być ananas. Steven Lecefel na testach w Widzewie

W Widzewie akurat wtedy naprawdę było kim straszyć, więc tym bardziej decyzja o zaproszeniu Lecefela – zawodnika o bardzo wątpliwej jakości – na testy była kompletnie niezrozumiała. Szalał przecież Eduards Visnakovs. W odwodzie pozostawał też Alen Melunović czy Patryk Mikita.

Tym trudniej jest zrozumieć decyzję Widzewa, gdy uświadamiamy sobie, że ich potencjalna nowa strzelba wcześniej grała w drugiej lidze walijskiej i siódmej (!!!) francuskiej. To dzięki sytuacji z walijskiego Rhyl usłyszał zresztą o nim cały świat. I jeśli myślicie, że z powodu niesamowitej serii strzeleckiej czyt trafieniu z kategorii „stadiony świata”, to przykro nam, ale musimy was zmartwić. Kiedy trafiał do Łodzi pisaliśmy:

Francuz wymyślił sobie, że nie będzie na co dzień trenował ze swoimi kolegami, tylko… przylatywał na mecze z Paryża, w którym mieszka i prowadzi firmę. Trener Rhyl dał zielone światło pod warunkiem, że Lecefel sam będzie opłacał wszystkie koszty, na co ten, jak się okazuje, przystał. Raz w tygodniu pakował się więc do samolotu, leciał nim do Manchesteru, a stamtąd miał już tylko 70 mil do Rhyl, w którym grywał mecze. Z lotniska nieraz podrzucał go sam trener. Tym sposobem Lecefel na swoje podróże wydawał miesięcznie około 1000 do 1500 euro.

Co się dzieje z Lecefelem dzisiaj? Nadal coś tam kopie. 15 grudnia wygasła jego umowa z zespołem z Serie D Sancataldese, w którym to rozegrał jedno spotkanie. Ale umówmy się – dla niego futbol sensem życia raczej nigdy nie był.

Reklama

Najnowsze

Komentarze

5 komentarzy

Loading...