Reklama

Na długo przed Raiolą i Mendesem był on. Dziś rocznica śmierci pierwszego piłkarskiego agenta

redakcja

Autor:redakcja

29 grudnia 2017, 10:25 • 2 min czytania 0 komentarzy

Bycie agentem piłkarskim nie od zawsze było postrzegane jako coś interesującego czy wartościowego. Nie zarabiano wielkich pieniędzy, nie występowało się na pierwszych stronach gazet i w pewnym momencie można było odnieść wrażenie, że menedżerka traktowana jest jak piąte koło o wozu. Dzisiaj agenci piłkarscy posiadają jednak tyle samo samochodów, domów i kobiet co najbardziej pożądani zawodnicy. Aby tak się stało, ktoś musiał być tym pierwszym. Pionierem okazał się Luigi Peronace – dziś obchodzimy 37. rocznicę jego śmierci.

Na długo przed Raiolą i Mendesem był on. Dziś rocznica śmierci pierwszego piłkarskiego agenta

Znana formułka krążąca po futbolowym światku mówi nam, że trzy najlepsze roboty świata, to: piłkarz, żona piłkarza i agent. Gigi od narodzin interesował się wszelakimi sportami, ale najbardziej – oczywiście futbolem. Jak każdy mający kilka lat chłopak zapragnął kariery piłkarza. Kiedy jednak okazało się, że bramkarza klasy światowej z niego nie będzie, definitywnie porzucił dziecięca marzenia. Opcja bycia żoną zawodnika odpadła oczywiście jeszcze wcześniej. Stworzył więc trzecią z opcji – przez następne kilkadziesiąt lat towarzyszyła mu teczka i sterta dokumentów.

Luigi zaczynał z pozycji lepszej niż wielu agentów, którzy przyszli po nim. Pochodził  z zamożnej rodziny, w której postawiono na naukę języków. Po rozpoczęciu wojny w 1939 roku, Peronace przerwał studiowanie angielskiego, aczkolwiek to nie było tak, że już kompletnie nie miał z nim styczności. Gdy wojska brytyjskie wtargnęły do Kalabrii, Gigi zaczął organizować mecze między obiema nacjami. Znajomość języka pozwoliła mu na pracę w roli tłumacza, gdy do Juventusu przyjechało dwóch brytyjskich szkoleniowców: Szkot William Chalmers oraz Anglik Jesse Carver. Angielski dał mu możliwość szybkiego odnalezienia się w fachu menadżera. Jego pierwszym transferem okazała się przeprowadzka Alexa Stocka z Leyton Orient do AS Roma. Tak na dobrą sprawę, poważnym debiutem Peronace’ego było jednak przejście Johna Charlesa z Leeds do Juventusu. Luigi pobił wtedy rekord zarobionej kwoty przez brytyjski klub na którymś zawodniku. 65 tysięcy funtów – tak brzmiała ostateczna oferta turyńskiego zespołu, Tym samym włoski agent podwoił poprzednią najwyższą sumę.

Peronace cieszył się ogromnym zaufaniem u wielu zawodników. W swojej kartotece mógł dopisać nazwiska m.in. Denisa Lawa czy Jimmy’ego Greavesa, a więc postaci absolutnie wybitnych.

Jego przygoda zakończyła się równo 37 lat temu, gdy po ataku serca Peronace zmarł w Montevideo. Nie pozostało po nim jednak bezkrólewie. Jakiś czas później pałeczkę najbardziej znanego agenta z włoskimi korzeniami przejąć miał przecież Mino Raiola.

Reklama

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...