Reklama

Zabrze zaczyna świecić na mapie Europy. Zbudujcie im czwartą trybunę!

redakcja

Autor:redakcja

28 listopada 2017, 10:46 • 5 min czytania 86 komentarzy

W futbolu jedną z kluczowych kwestii są kibice, którzy przychodzą bezpośrednio na stadion. Od nich zaczyna się myślenie o poważnej piłce, bo to przecież od nich zależy zarobek na tzw. dniu meczowym. To także im, poza biletem czy karnetem, można sprzedać przykładowego hot-doga oraz to oni w pierwszej kolejności kupują klubowe gadżety, ciągnąc za sobą cały merchandising. To oni też budują obraz dużego i popularnego klubu z wielkimi tradycjami, co ma niemałe znaczenie chociażby przy negocjowaniu kontraktów sponsorskich. A także to im zdarza się momentami ciągnąć za sobą piłkarzy na boisku, przez co ci uzyskują lepszy wynik sportowy.

Zabrze zaczyna świecić na mapie Europy. Zbudujcie im czwartą trybunę!

Ale też kibice przychodzący na stadion są zarazem na końcu procesu zarządzania klubem. Ich liczba jest wypadkową stylu gry drużyny, osiąganych wyników czy liczby boiskowych osobowości, z którymi fani się utożsamiają. To także świadectwo poziomu świadczonych usług – komfortu dojazdu, wejścia i przebywania na stadionie, pracy kasjerów czy stewardów, poziomu klubowych mediów oraz działania klubowego marketingu. Rzecz jasna zdarzają się wyjątki od tej reguły, ale zazwyczaj jest tak, że wysoka frekwencja jest mocno powiązana z dobrym zarządzaniem i kryje się za nią ciężka praca wielu osób.

Dlatego też frekwencja to aspekt, którego absolutnie nie można ignorować. Jeżeli jest wysoka, w pewien sposób oddaje zdrowe funkcjonowanie klubu, a jeśli jest niska, zazwyczaj obnaża obszary działań, które wymagają natychmiastowej poprawy. W jakimś sensie potwierdzają to aktualne wyniki frekwencji w ekstraklasie. Tak się bowiem składa, że drużyna, która przoduje w ligowej tabeli, dominuje także w aspekcie kibicowskim.

I to są liczby, które robią ogromne wrażenie. Po pierwsze dlatego, że Górnik już po dziewięciu domowych meczach minął granicę 200 tysięcy osób, co w całym poprzednim sezonie – po rozegraniu 18-19 spotkań u siebie – udało się jedynie pięciu klubom ekstraklasy. Ponadto zabrzanie, w odniesieniu do obecnej czołówki, mają zdecydowanie najmniejszy stadion, który aktualnie – i tylko w szczególnych okolicznościach – mieści 24 563 kibiców. Tyle że te okoliczności w obecnym sezonie zaistniały tylko raz, na meczu z Lechem, kiedy nie trzeba było zostawiać wolnego sektora buforowego i wszystkie miejsca mogły być zajęte. W pozostałych meczach maksymalnie mogło wejść 22 708 osób. Innymi słowy, faktyczne wypełnienie stadionu przez zabrzańskich kibiców oscyluje w granicach 98,7 procent, bo na ośmiu meczach był komplet i tylko raz, w sierpniu z Wisłą Płock (wakacje, piątek, godzina 18:00), na stadionie zameldowało się “zaledwie” 20 054 osób. A to przy okazji oznacza, że w całym sezonie ligowym 2017/18 Górnik jak dotąd odnotował jedynie 2654 pustych krzesełek. Nieprawdopodobny wynik.

Reklama

Te osiem sold-out’ów na dziewięć możliwych to w naszych realiach osiągnięcie zupełnie wyjątkowe. Bo to nie jest tak, że co roku mamy w lidze drużynę z błyskiem, na którą regularnie przychodzi komplet publiczności. Przeciwnie, to wcale nie zdarza się zbyt często, i to nawet na tych najmniejszych stadionach, które stosunkowo łatwo wypełnić. Z analizy oficjalnych raportów EY “Ekstraklasa Piłkarskiego Biznesu” wynika, że osiem sold-out’ów – czyli wynik, który Górnik osiągnął jeszcze w listopadzie – byłoby samodzielnym rekordem zarówno w całym sezonie 2016/17, jak i w całym sezonie 2016/15. Poniższe słupki mówią zresztą same za siebie:

Co w tym wszystkim najciekawsze, Górnik wykręca liczby, które robią wrażenie już nie tylko w granicach naszego kraju. Przeciwnie, Zabrze zaczyna coraz jaśniej świecić także na mapie Europy. W tym sezonie barierę 200 tysięcy frekwencji łącznej udało się przekroczyć jedynie 57 klubom z najwyższych klas rozgrywkowych Starego Kontynentu. I pośród nich, w tym zupełnie elitarnym gronie, znaleźli się właśnie zabrzanie. Jak dobry jest to wynik? Dość napisać, że – według rankingu UEFA – aż 302 kluby reprezentują ligi piłkarsko lepiej rozwinięte niż nasza. W samym europejskim TOP-3, czyli w La Liga, Bundeslidze i Premier League, rywalizujących zespołów jest 58. Co więcej, wśród wspomnianych 57 klubów, cztery są ze Szwecji, a jeden z Norwegi. A to ligi, w których gra się systemem wiosna-jesień, gdzie każdy z klubów rozegrał już wszystkie 15 spotkań u siebie.

Żeby jednak lepiej zrozumieć skalę wyczynu Górnika, wystarczy spojrzeć, w jakim towarzystwie się znalazł. Poniżej pełne zestawienie wszystkich klubów z tego sezonu, których domowe mecze w lidze obejrzało na żywo przynajmniej 200 tysięcy kibiców:

 * Ligi grające w systemie wiosna-jesień.

Powiecie, że Górnik rozegrał 2-3 mecze więcej niż większość konkurentów. Jasne, ale też spójrzcie, na o ile mniejszym stadionie rozgrywa swoje spotkania – skromniejsze mają jedynie Malmö i Rosenborg, które rozegrały już wszystkie 15 spotkań u siebie. Co więcej, nasz system ligowy przewiduje, że w tym sezonie zabrzanie najprawdopodobniej rozegrają u siebie aż 19 meczów, czyli pod względem domowych spotkań kluby ze światowego topu i tak ich nie dogonią.

Reklama

Spójrzmy na łączną frekwencję też od innej strony – od kogo aktualnie Górnik jest lepszy? Od 10 klubów z Premier League (m.in Leicester, Stoke, Crystal Palace, WBA), 5 z Bundesligi (Mainz, Augsburg, Wolfsburg, Leverkusen, Freiburg), 14 z La Liga (m.in. Sevilla, Deportivo, Malaga, Espanyol, Villarreal), 15 z Serie A (m.in. Fiorentina, Lazio, Sampdoria, Udinese, Torino) czy 15 z Ligue 1 (m.in. Nice, Bordeaux, Nantes, Monaco). A także jest lepszy od Anderlechtu, PSV, Trabzonsporu, Olympiakosu, CSKA i wielu, wielu innych. Innymi słowy, w Zabrzu mamy już do czynienia z naprawdę solidnym, europejskim poziomem, i to pomimo faktu, że najciekawszymi rywalami Górnika w lidze wciąż mogą być tylko Legia czy Lech, a nie Barcelona, Real, Atletico czy Valencia.

I w tym kontekście aż grzechem wydaje się fakt, że zabrzański stadion wciąż składa się jedynie z trzech trybun. Niby mówi się, że budowa tej czwartej ma ruszyć w przyszłym roku, ale to jeszcze wciąż tylko mówienie. Natomiast kibice Górnika dostarczyli miejscowym władzom chyba najlepszy możliwy argument, by stadion dłużej już nie wyglądał tak:

DEyk5mrXcAAtG1f(Kliknij zdjęcie, żeby powiększyć – fot. FotoPyK)

Docelowo zabrzański obiekt ma liczyć 31 871 miejsc i, patrząc po obecnym entuzjazmie, to wcale nie wydaje się specjalnie dużo. Z całą pewnością miejscowi kibice byliby w stanie go zapełnić, a europejskie liczby Górnika zrobiłyby się… jeszcze bardziej europejskie. I tu naprawdę nie ma na co czekać, bo – w obliczu tych szalonych liczb – brakująca czwarta trybuna w Zabrzu urasta do rangi jednego z największych zaniedbań w całej polskiej piłce w ogóle.

MICHAŁ SADOMSKI

Najnowsze

Koszykówka

Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark

Michał Kołkowski
3
Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark
Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
2
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Komentarze

86 komentarzy

Loading...