Reklama

Bartosz, co ty tam oglądałeś na ekranie? Finał Voice of Poland?

redakcja

Autor:redakcja

25 listopada 2017, 23:34 • 2 min czytania 181 komentarzy

Legia Warszawa powinna dzisiaj zremisować z Koroną Kielce, a przynajmniej nie powinna stracić trzeciego gola. Niestety dla legionistów, sędzia Bartosz Frankowski, obsługujący w tym meczu system VAR, zamiast powtórek, oglądał prawdopodobnie finał programu Voice of Poland.

Bartosz, co ty tam oglądałeś na ekranie? Finał Voice of Poland?

Jeśli kibic zakłada więc, że Bartosz Frankowski wyposażony w skomplikowany system powtórek jest w stanie poprawnie ocenić, czy zawodnik jest na spalonym, to popełnia błąd logiczny. Bartosz Frankowski, jak pokazał dzisiejszy mecz, mógłby bowiem być wyposażony nawet w plecak rakietowy, miecz świetlny, dwie paczki soczewek kontaktowych i gogle inspektora Gadżeta, a i tak nie zauważyłby nawet nadwagi u sióstr Grycan.

Wyobraźmy sobie taką sytuację – w pomieszczeniu siedzi przed monitorem sędzia piłkarski, który w teorii zjadł zęby na podejmowaniu decyzji na podstawie oceny własnego oka, w warunkach panującej presji i stresu. Tym razem ma jednak ułatwienie – może sytuację obejrzeć na ekranie! W dodatku z różnych ujęć! Nic go nie goni – bywały przecież weryfikacje VAR trwające po kilkadziesiąt sekund, nikt nie miał przesadnych pretensji, jeśli prowadziły do podjęcia słusznej decyzji. Arbiter ogląda więc raz, drugi, piąty. Przykłada do ekraniku linijkę, przybliża sobie obraz, mierzy, zastanawia się. Po czym widząc coś takiego:

Reklama

…stwierdza, że w sytuacji na prawym screenie nie ma spalonego.

Gdybyśmy byli Nenadem Bjelicą, krzyknęlibyśmy że to cirkus i skandaloza, ale poprzestaniemy na tym, że głęboko rozczarowaliśmy się jakością wzroku Frankowskiego. Rozumiemy, że tak minimalne spalone mogą umknąć uwadze sędziego liniowego, że główny praktycznie nie ma szans na samodzielną poprawną ocenę bazującą na czymś innym, niż intuicja. Ale sędzia VAR? Przecież mógłby tam nawet sprowadzić sobie ekierkę, i tak byłoby mniej pretensji, niż w obecnej sytuacji, gdy zdecydował się nie korygować błędu sędziego Złotka.

Nie winimy oczywiście systemu VAR – bez niego nie byłoby żadnej dyskusji, bo wszyscy uznaliby, że liniowy ma prawo się pomylić. Powtórki wideo zredukowały liczbę błędów do absolutnego minimum. Ale jest właśnie jeszcze to “absolutne minimum”, które daje o sobie znać, gdy człowiek przed monitorem bardziej nadaje się do oceniania muzyki, albo zapachów perfum – jako osoba niedowidząca z pewnością ma wyostrzone pozostałe zmysły.

Szkoda, że wypaczony został wynik akurat tak fajnego meczu, gdzie Korona i tak z przekroju pełnych 90 minut zasługiwała na zwycięstwo. Jeszcze bardziej szkoda, że przez takie dyskusje cierpi też reputacja samego systemu VAR, który jest doskonałym wynalazkiem. Sęk w tym, że obsługiwanym przez niedoskonałych ludzi.

Najnowsze

Hiszpania

Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Patryk Stec
1
Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Komentarze

181 komentarzy

Loading...