Reklama

Żurkowski i Wieteska wyróżnieni. Ile naprawdę młodzieżowcy grają w Europie?

redakcja

Autor:redakcja

24 listopada 2017, 11:02 • 5 min czytania 2 komentarze

Raz na jakiś czas będziemy się bliżej przyglądać cyklicznym raportom piłkarskiego centrum badawczego CIES, gdzie analizowane są dane z 26 najlepszych lig Europy. Dzisiaj na tapet bierzemy młodzieżowców, czyli piłkarzy urodzonych w 1997 roku lub młodszych. Jak nasi czołowi ligowcy wyglądają na tle zagranicznych rówieśników? A także czy fakt, że nasi najmłodsi stranieri w ogromnej większości grzeją ławę, jest jakimś znaczącym odstępstwem od normy?

Żurkowski i Wieteska wyróżnieni. Ile naprawdę młodzieżowcy grają w Europie?

Analitycy CIES sprawdzili, ile procent możliwego czasu gry w lidze spędzili na boisku poszczególni młodzieżowcy. Jeżeli komukolwiek sen z powiek spędzał fakt, że nasi utalentowani bramkarze – jak Drągowski (rocznik ’97) czy Grabara (’99) – nie dostają szans w pierwszych drużynach, to mamy dla nich coś na uspokojenie. W pięciu najlepszych ligach świata, a do nich należą przecież Fiorentina i Liverpool, tylko dwóch młodzieżowców regularnie broni w swoich klubach. Są to młody Dorrarrruma z Juventusu Donnarumma (’99) z Milanu oraz Lafont (’99) z Tuluzy. Kolejnych dwóch dostało zaledwie kilka szans w tym sezonie ligowym, a cała reszta albo grzeje ławę (jak Drągowski), albo ogrywa się w drużynach młodzieżowych (jak Grabara). Innymi słowy, gdyby któryś z naszych bramkarzy przebił się i zaczął regularnie grać, byłby sensacją w europejskiej skali. Natomiast fakt, że przykładowy Drągowski nie podbił jeszcze Serie A wcale nie musi o niczym świadczyć, podobnie jak przypadek wytransferowanego z Lechii Vanji Milinkovicia-Savicia (’97), który wciąż czeka na swój debiut w Torino. Patrząc po trendach w najlepszych ligach Starego Kontynentu, sytuacja naszych bramkarzy jest jak najbardziej zrozumiała (co także jest pewną przestrogą dla innych, którzy chcą szybko wyjechać).

Sytuacja nieco inaczej prezentuje się w kontekście środkowych obrońców, wśród których regularnie grających młodzieżowców jest znacznie więcej. Ale też tylko 8 piłkarzy występujących na tej pozycji w pięciu czołowych ligach Europy rozegrało w tym sezonie więcej niż połowę możliwych minut. Wśród nich pięciu jest z rocznika ’97, a trzech z ’98. W tym kontekście dotychczasowy dorobek obecnie kontuzjowanego Krystiana Bielika (’98), który wciąż nie doczekał się ligowego debiutu w Arsenalu, nie jest jeszcze powodem, by bić na alarm. Inna sprawa, że nasz defensor pomału wchodzi w wiek, w którym na Zachodzie piłkarze dostają już poważne szanse. Dlatego też nadchodzące okienko transferowe będzie dla niego kluczowe, bo – zwłaszcza w obliczu poważnej kontuzji barku i straconego półrocza – jednak nie stawialibyśmy, że wiosną pogra sobie u Arsena Wengera.

Zestawienie analityków CIES pokazuje też, jakim kapitałem dla Mateusza Wieteski jest kredyt zaufania u Marcina Brosza. Przypomnijmy, że to chłopak, który przed rokiem zaliczył debiut w Lidze Mistrzów, a dziś w lidze gra wszystko od dechy do dechy. W 26 najlepszych ligach Europy jest tylko 10 środkowych obrońców, którzy mają na koncie ponad 90 procent możliwych minut, a wśród nich właśnie defensor Górnika.

Reklama

Wśród bocznych obrońców w zestawieniach CIES nie zmieścił się Robert Gumny (’98), który zaliczył 85 procent możliwego czasu gry w lidze. Można szacować, że lechita znajduje się w okolicach 15. miejsca w Europie, ale też ogromna większość wyprzedzających go zawodników jest o rok starsza. Innymi słowy, nie ulega wątpliwości, że postawa Gumnego nie umknęła uwadze zagranicznych klubów, a jego rozwój jest uważnie monitorowany. Podobnie jak w przypadku Szymona Żurkowskiego (’97), który jest szóstym najczęściej wystawianym młodzieżowcem na pozycji defensywnego pomocnika w Europie. W najlepszych ligach Starego Kontynentu obsadzanie środka pola młodzieżowcem wcale nie jest bardzo powszechne, o czym świadczy obecność wśród najlepszych z TOP-5 Youriego Tielemansa z Monaco (’97), który dotychczas spędził na boisku tylko 47 procent możliwego czasu gry. Ogólnie więc przypadek Żurkowskiego, podobnie jak i Wieteski, pokazuje że praktyki stosowane w obecnym sezonie w Zabrzu są jakimś ewenementem także w szerszej skali. A potwierdzają to również liczby z naszego rodzimego Pro Junior System, w którym po 16. kolejkach zabrzanie uzbierali już więcej punktów, niż 14 drużyn ekstraklasy w całym poprzednim sezonie.

A jak wygląda dorobek Dawida Kownackiego (’97) w kontekście rówieśników z linii ataku? Jeżeli weźmiemy pod uwagę 3 strzelone gole oraz skuteczność napastnika Sampdorii, który pakuje piłkę do bramki rywala średnio co 30 minut gry, z pewnością nie jest źle. Ale tak korzystna średnia wynika głównie z faktu, że Polak gra śmiesznie mało. W lidze jak dotąd otrzymał ledwie 68 minut, co stanowi niecałe 6 procent możliwego czasu gry. I z takim wynikiem oczywiście nie ma go w dziesiątce najczęściej grających młodzieżowców z TOP-5 europejskich lig. Jakimś pocieszeniem dla Dawida może być fakt, że niewielu jest rówieśników, którzy na jego pozycji grywają od dechy do dechy. Ale też w wieku Kownackiego – lub nawet młodsi od niego – są piłkarze zaliczający się do szerokiego grona gwiazd światowej piłki, jak Marcus Rashford (’97), Christian Pulisić (’98) czy Kylian Mbappe (’98). Rzecz jasna jest to półka, która raczej nie jest osiągalna Kownasia, ale też były lechita z pewnością rozumie, że – w przeciwieństwie chociażby do pozycji bramkarza – w ataku w jego wieku da się już błyszczeć na najwyższym poziomie. A Dawid, mimo że otrzymany od trenera czas wycisnął jak cytrynę, wciąż głównie grzeje ławę.

Poza faktycznym odniesieniem dorobku naszych stranierich do rówieśników z Zachodu, liczby CIES pokazują przede wszystkim co innego. Otóż trzeba naprawdę się wyróżniać, a przy tym mieć furę szczęścia, by mając maksymalnie dwudziechę na karku regularnie grywać w czołowych ligach Europy. Nie jest to może teza specjalnie odkrywcza, ale też często zapominają o niej nasi piłkarze, którzy błyskawicznie wyjeżdżają, by później dziwić się, że regularnie grzeją ławę lub są wycofywani do futbolu młodzieżowego.

Reklama

MICHAŁ SADOMSKI

Grafiki: football-observatory.com
Fot. FotoPyK

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
7
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Komentarze

2 komentarze

Loading...