Reklama

Z okręgówki do Ekstraklasy. Czy Mrówka zapracuje na szansę?

redakcja

Autor:redakcja

21 listopada 2017, 16:31 • 6 min czytania 13 komentarzy

Okręgówka, szósty poziom rozgrywkowy. Niemożliwe, by z takiej ligi wybić się bezpośrednio do Ekstraklasy, prawda? A jednak dwudziestoletni Damian Mrówka może pokazać, że niemożliwe nie istnieje. W 2017 strzelił około pięćdziesięciu goli, ścigając się na skuteczność z Robertem Lewandowskim, dzięki czemu dostał zaproszenie na testy do Sandecji i trenuje pod czujnym okiem trenera Mroczkowskiego.

Z okręgówki do Ekstraklasy. Czy Mrówka zapracuje na szansę?

Pochodzi ze wsi liczącej sobie czterystu mieszkańców. Mówi, że strzela tylko dzięki dziewczynie Iwonie, a ustawiania się uczyła go gra na boisku pełnym krowiaków. Zapraszamy.

***

Ile bramek strzeliłeś w tym roku? Różne wersje słyszałem.

Czterdzieści osiem.

Reklama

No to mam złą wiadomość – w weekend Robert Lewandowski cię wyprzedził strzelając czterdziestą dziewiątą.

No niestety, ostatnie mecze mi nie poszły, w dwóch nic nie strzeliłem. Sam sobie jestem winny, kiedyś ta dobra passa musiała zostać przerwana.

Dobra, nie wkręcaj, pewnie puściłeś Roberta w wyścigu, żeby mu nie było głupio i nie stracił morale na pół roku przed mundialem.

Oczywiście, masz mnie. Może następnym razem będzie lepsza okazja.

mapa

autoxautomAUTOcFDFCFC

Reklama

Mieszkasz w Woli Piskulina. Powiedz, jest tu chociaż boisko?

Nie. Boiska nie ma, klubu nie ma, najbliższy jest w Łącku, tam w trzeciej podstawówce pierwszy raz poszedłem na trening. Nie mamy OSP, mamy za to sklep spożywczy i kościół. To wioska licząca sobie czterystu mieszkańców trzydzieści kilometrów od Nowego Sącza. W pobliskim Zagorzynie jest szkoła, tam chodziłem do podstawówki i gimnazjum, mają też boisko. W Woli Kosnowej jest też bar.

Jak się nazywa?

Nie ma nazwy. Po prostu bar na Woli i tyle.

osp_wola_kosnowa_napisy

To w Woli Kosnowej znajduje się OSP

Jesteś bywalcem?

Teraz już nie.

A kiedy byłeś?

Jest tam telewizor, w bilard można zagrać, więc chodziliśmy z kolegami, szczególnie na mecz. Dobre miejsce, żeby posiedzieć, porozmawiać.

Co się robiło w Piskulinie w wakacje?

Chodziliśmy czasem grać na to boisko szkolne, często bawiliśmy się też w chowanego.

Powszechnie wiadomo, że kung fu, które Zlatan ćwiczył w młodości, pomaga mu na boisku – dzięki temu ma choćby znakomitą koordynację. Powiedz, korzystasz na boisku ze zdolności wypracowanych dzięki zabawie w chowanego?

Jak najbardziej, oczywiście. Czasem schowam się w polu karnym tak, że o mnie zapomną. W sumie mieliśmy takiego chowanego, że dużo się biegało, co na boisku też bywa przydatne.

W seniorskiej piłce debiutowałeś jako szesnastolatek. Miałeś problem by odnaleźć się w zawsze wymagającej A klasie?

Raczej nie, grałem w pierwszym składzie niemal zawsze. Można się śmiać, ale na A klasie trafiają się wyzwania. Kiedyś przyjeżdżamy na mecz, a po boisku chodzą krowy. Zostały przegonione tuż przed pierwszym gwizdkiem, ale zostawiły po sobie na murawie prezenty.

Innymi słowy, grałeś na boisku z krowiakami.

Trochę ślisko, wiadomo. Wybór połowy miał znaczenie, taktyczna szkoła życia. Albo taki mecz na Zalesiance Zalesie. Wiadomo, nasza okręgówka to góry, boiska są wysoko położone, a Zalesianka ma chyba najwyżej położone w Polsce. Na początku meczu świeciło słońce, potem zaczął padać śnieg. Potem znowu wyszło słońce, a potem tak dosypało, tak się ciemno zrobiło, że sędzia przerwał zawody.

zalesie

Boisko Zalesianki

jarmuta

Obiekt Jarmuty Szczawnica

Czy szatnie w waszych górskich rozgrywkach bywają osobliwe?

Ostatnio graliśmy na stadionie, gdzie szatnia miała rozmiary dwa na dwa. Nie wiem jak my tam wszyscy weszliśmy. Dobrze, że rezerwowi wyszli wcześniej, na raz nie dalibyśmy rady.

To jak rozumiem o prysznicu nie ma co marzyć.

A właśnie nie. Prysznic był większy niż cała szatnia.

Od zawsze grałeś na ataku?

Nie, dawniej występowałem w środku pomocy, a potem na skrzydle. Dopiero w Jarmucie Szczawnica zacząłem grać na ataku.

Masz swój boiskowy wzór, idola?

Nie. Nie mam ani ulubionych drużyn, ani piłkarzy.

Może nie interesujesz się piłką?

Interesować się interesuję, ale wolę grać niż oglądać. No dobra – miałem w dzieciństwie koszulkę Zidane’a, w niej grałem. To jedyny piłkarz, którego lubiłem bardziej.

Twój najlepszy dotychczasowy mecz?

Z Kolejarzem Stróże na początku rundy. Trzy bramki, trzy asysty.

Czyli nie jesteś boiskowym egoistą, który ma klapki na oczach. Gra głębiej nauczyła cię patrzeć.

Tak naprawdę te asysty z Kolejarzem sprawiły mi chyba więcej frajdy. Dwa dobre dośrodkowania z prawej strony, czyli trochę czasem ciągnie mnie na to skrzydło, coś z gry tam zostało. Gra z Kolejarzem to też zawsze inny klimat, wiadomo, jeszcze niedawno grali w I lidze, mają sporo kibiców.

Z Orłem Wojnarowa strzeliłeś siedem goli. Patrzę w tabelę – to chyba nie ogórki, nie są daleko za wami.

Ale wtedy zagrali słabo, chyba ze trzy bramki miałem do pustaka. Kolejarz znacznie bardziej cieszy.

mro

źródło: 90minut

Co jest twoim największym atutem?

Po prostu skuteczność, która przekłada się na gole.

Masz teorię skąd twoja skuteczność, jakie cechy o niej decydują?

To przez dziewczynę, Iwonę. Jestem z nią od trzech lat. Z każdym rokiem jestem coraz skuteczniejszy, coraz lepiej gram.

To co będzie po ślubie?

Sam chciałbym wiedzieć.

Iwona przyjeżdża na twoje mecze?

Tak, kiedy może to jedzie ze mną, zabieram ją i kibicuje ostro. Rodzice też czasami wpadają, a czasem jeżdżą na mecze mojego młodszego brata, który broni w juniorach Limanovii. Jest fajna atmosfera, ale początkowo wizyty rodziców mnie stresowały.

Jak kibicuje ci Iwona? Klepie po plecach czy po wszystkim analizuje błędy i mówi co powinieneś grać?

Po trochu jednego i drugiego. Zmotywuje przed meczem, zawsze da dobre słowo, ale na pewno podczas meczu nie siedzi z nosem w smartfonie. Nie krytykuje jak nie trafię, ale merytotyczną uwagą lubi rzucić, zwrócić mi uwagę na element do poprawy.

mrowka

Damian ze swoim trenerem personalnym. Fot. Michał Opoka. 

I nad czym musisz pracować?

Kondycja przede wszystkim. Mam dobre porównanie jak poszedłem na testy do Sandecji. Widzę, że trochę mi brakuje kondycyjnie, a także siłowo. Przydałoby się nabrać masy mięśniowej. Trafiały się gierki na treningach, kiedy brakowało mi sił. Sparing też pokazał, że – delikatnie mówiąc – na tym poziomie jest trochę więcej biegania niż w okręgówce.

Jak ci poszedł sparing? Sandecja – Bruk-Bet, ekstraklasowy poziom.

Na początku sam pobyt w takiej szatni to stres, ale myślę, że z każdym dniem jest lepiej. Filip Piszczek mieszka niedaleko mnie – jakieś 15 km – wziął mnie trochę pod skrzydła i mi pomaga, za co bardzo mu dziękuję. Co do meczu, to nie mogłem się doczekać. Zdenerwowałem się nieco i nie wszystko poszło na boisku tak jakbym chciał, miałem trochę niedokładnych zagrań. Ale jak na pierwszy raz myślę, że było okej.

Trener Mroczkowski co ci powiedział?

Najważniejsze, że chce mnie dalej oglądać, dać mi czas. Zrobię co mogę by wykorzystać tą szansę.

Kondycyjne zaniedbania nie wzięły się znikąd, w niższych ligach po prostu nie ma tej intensywności treningów.

W Szczawnicy trenujemy dwa lub trzy razy w tygodniu, do tego mam lekcje w-fu na uczelni. Nie ma co się oszukiwać, można było dołożyć coś od siebie, zaniedbałem to, ale mam nadzieję, że nadrobię.

Dasz radę to połączyć ze studiowaniem ekonomii?

Nie ukrywam, bywa ciężko, ale dam radę. Na ekonomii póki co wszystko zdaję, jest do przodu.

Dobry kierunek dla piłkarza, taki który się wybije ma czym zarządzać.

(śmiech). Naprawdę to nie jest najważniejsze, chcę skupić się na pracy nad tym, co zaniedbałem, żeby przekonać trenerów i zostać w Sandecji.

Roberta już w tym roku nie dogonisz?

Dogonię. Jak mi się będą liczyć gole strzelane na treningu, a jemu tylko meczowe.

Rozmawiał Leszek Milewski

Fot: Facebook Damiana

Najnowsze

Hiszpania

Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Patryk Stec
2
Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Komentarze

13 komentarzy

Loading...