Reklama

Pytałem siebie: ileż można? Co ja głupi jestem, że rzucam się na betonie?

redakcja

Autor:redakcja

20 listopada 2017, 09:52 • 8 min czytania 39 komentarzy

– Traktuję piłkę jako coś więcej niż pracę, choć wszystko może w pewnym okresie się znudzić. Wtedy chce się, brzydko mówiąc, rzygać. Jak rzucałem się na betonie, łapałem piłkę i wracałem obolały do domu, pytałem siebie: Ileż można? Co ja głupi jestem, że rzucam się na betonie? Nie czułem szacunku innych dla tego, co robię, tylko słyszałem: Idźcie się rozgrzać i brońcie – mówi w świetnej, szczerej rozmowie z Łukaszem Olkowiczem z „PS” Kamil Grabara.

Pytałem siebie: ileż można? Co ja głupi jestem, że rzucam się na betonie?

FAKT

Krychowiak krytykowany w Anglii. „Kolejny bezsensowny występ”.

Polak od gazety „Birmingham Mail” dostał notę „4”, najniższą w drużynie. „Wyglądał na niezainteresowanego grą. Pulis miał prawo go zmienić. Kolejny bezsensowny występ – napisali dziennikarze gazety.

Kolejny, bo Krychowiak już od jakiegoś czasu nie prezentuje tego, co jeszcze we wrześniu. Wówczas wychwalany był pod niebiosa, nazywano go jedną z gwiazd drużyny. W każdym spotkaniu grał przez pełne 90 minut. Ostatnich trzech spotkań – z Manchesterem City, Huddersfield i teraz z Chelsea – już nie dokończył. Warto też dodać, że drużyna z Polakiem w składzie wciąż nie wygrała.

Reklama

Zrzut ekranu 2017-11-20 o 09.12.50

GAZETA WYBORCZA

Rafał Stec w swoim felietonie pisze o uwielbieniu dla piłkarzy, którzy na boisku myślą. A więc do Zidane’a, Verona, Valerona, Riquelme, Ronaldinho i… Zielińskiego.

Czy 23-letni Zieliński rozwija się harmonijnie, skoro funkcję czołowego rezerwowego w drużynie lidera włoskiej ligi pełni w tym samym wieku, w którym Lewandowski był czołowym rezerwowym w Borussii Dortmund, drużynie lidera (i mistrza) Bundesligi? Czy może rozwija się w tempie żółwim, skoro w bieżącym sezonie ciuła mniej minut gry na kolejkę ligi włoskiej (średnio 43) niż w sezonie poprzednim (średnio 49)? Mamy świętować, że na mundial nie poleci wycieńczony sezonem, czy martwić się, że każdy hit rozpoczyna na siedząco i w meczach z Interem, Milanem, Lazio oraz Romą grywa maksymalnie kwadrans z niewielkim okładem? Alarmować, że wciąż sprawia wrażenie piłkarza chimerycznego – występy rewelacyjne przeplata z marnymi – czy skupiać się na wieczorach jak sobotni, gdy wtruchtał na murawę, by po kilkudziesięciu sekundach współorganizować perfekcyjny kontratak i zwieńczyć go golem?

Pytania się piętrzą, a brzmią tym donioślej, że dotyczą, nie bójmy się adekwatnie doniosłych słów, przypadku zjawiskowego. Nie pamiętam polskiego piłkarza tak utalentowanego, a zarazem dostrojonego do moich upodobań estetycznych. Aż się mojej wewnętrznej fance chce wyrosnąć na psychofankę.

Zrzut ekranu 2017-11-20 o 09.18.02

Reklama

Kapustka dał nadzieję. Sobie i Adamowi Nawałce.

Tuż przed listopadowymi meczami z Urugwajem i Meksykiem Kapustka dał jednak znak życia. Zagrał 75 minut z Schalke, a „Kicker” ocenił jego występ na 2,5 (gdzie 1 oznacza klasę światową, a 6 – katastrofę). To właśnie po tym meczu Nawałka mówił, że nadal na niego liczy. W kadrze wciąż brakuje skrzydłowych, zmiennikami Kamila Grosickiego i Jakuba Błaszczykowskiego są dziś Maciej Rybus i Maciej Makuszewski. Pierwszy jest jednak także lewym obrońcą, doświadczenie drugiego w reprezentacji ogranicza się do 166 minut. Mówiąc inaczej – kadra bardzo potrzebuje Kapustki w formie z wiosny 2016 r.

Gol w meczu z Wolfsburgiem daje nadzieję i piłkarzowi, i selekcjonerowi. Ale tylko nadzieję, Nawałka nie wyśle zaproszenia na zgrupowanie, jeśli Kapustka będzie błyszczał incydentalnie. A dziś nie może być nawet pewny miejsca w pierwszej jedenastce. Sobotnie spotkanie zaczął na ławce, wszedł w 53. minucie, przy stanie 0:2. Jego bramka nic zespołowi nie dała, bo po chwili Wolfsburg strzelił trzeciego gola. Mimo to niemieckie gazety chwalą Polaka. Widzą w nim zawodnika, który może odmienić los walczącego o utrzymanie zespołu. W ostatnich pięciu meczach Freiburg zdobył tylko punkt. Zajmuje 16. miejsce w Bundeslidze, które oznacza baraż z trzecim zespołem II ligi.    

Zrzut ekranu 2017-11-20 o 09.17.55

SUPER EXPRESS

Legia liderem, Hamalainen bohaterem – główny tekst piłkarski w „SE” o niedzielnym ligowym hicie.

Hit 16. kolejki ekstraklasy nie rozczarował. Legia Warszawa po emocjonującym meczu pokonała Górnika Zabrze 1:0 i jest nowym liderem. Bohaterem mistrzów Polski był Kasper Hamalainen (31 l.), który zdobył decydującego gola w końcówce. Wynik mógł być wyższy, ale goście mieli dużo szczęścia i niesamowitego Tomasza Loskę (21 l.) w bramce.

Obie drużyny przystąpiły do tego starcia opromienione serią zwycięstw. Legia wygrała pięć ostatnich meczów, a Górnik – trzy. Górnik dodatkowo chciał wygrać w Warszawie po raz pierwszy od… 19 lat.

Zrzut ekranu 2017-11-20 o 09.28.54

PRZEGLĄD SPORTOWY

Zrzut ekranu 2017-11-20 o 09.34.00

Oceny za mecz Legia – Górnik. Najwyższą zgarnął oczywiście Tomasz Loska z ósemką, obok niego – Guilherme z siódemką.

Loska 8
Niekwestionowany bohater Górnika. Napisać, że przy Łazienkowskiej goście byli blisko remisu dzięki Losce, to nie napisać nic. Bronił bardzo pewnie, wygrał kilka pojedynków, m.in. z Michałem Kucharczykiem, Jarosławem Niezgodą i Kasperem Hämäläinenem. A dokładnie 12 miesięcy wcześniej – 19 listopada 2016 roku – urodzony w Knurowie golkiper grał w II lidze w barwach Rakowa Częstochowa z Olimpią Elbląg…

Guilherme 7
Najlepszy, najbardziej błyskotliwy z legionistów, czasem podejmował złe wybory, ale miał aż trzy kluczowe podania w meczu. Tylko „dzięki” bramkarzowi Losce nie zaliczył gola lub choćby asysty. Brazylijczyk jest kluczowym graczem lidera i zasługuje na nowy kontrakt.

Antoni Bugajski apeluje o normalność.

Dzień wcześniej to samo wydarzyło się w Gdańsku podczas meczu Lechii z Wisłą Płock. Grupka ludzi przychodzących na mecze otwarcie lekceważy obowiązujące przepisy, a służby odpowiedzialne za pilnowanie porządku z tym jawnym łamaniem prawa nie potrafią sobie poradzić. Aby z tym skutecznie walczyć, potrzebne są znacznie surowsze kary wymierzane przez Komisję Ligi. W tępieniu zachowań, które utrudniają i uniemożliwiają oglądanie meczu, Ekstraklasa SA musi być konsekwentna i bezwzględna. Nowy prezes ligowej spółki ma pole do popisu – to dla niego pierwsze bardzo poważne wyzwanie. Prezes PZPN Zbigniew Boniek już zdążył delikatnie sprowokować na Twitterze – że coś, co świetnie wychodzi na meczach reprezentacji Polski, wciąż nie udaje się w lidze. Jasne, że ligowe mecze ma swoją kibicowską specyfikę, którą należy tolerować. Tolerancja jednak powinna się kończyć wtedy, gdy z powodu tej specyfiki mecz zostaje przerwany.   

Zrzut ekranu 2017-11-20 o 09.34.08

Lech gra jak za Bakero. „Przegląd” mocno krytykuje ostatnie mecze – i styl – poznaniaków.

Jego zespół niebezpiecznie zbliżył się grą do tego, co Kolejorz prezentował w schyłkowym momencie pobytu przy Bułgarskiej Jose Bakero. Wtedy kibice skandowali „Chcemy trenera, a nie jakiegoś Bakera”, albo „Ta wygrana nic nie zmienia, Bakerowi do widzenia”. Siermiężny futbol, jaki wówczas poznaniacy prezentowali, był nie do zaakceptowania dla fanów. Czym się cechował? Przede wszystkim utrzymaniem piłki na pozionie nawet 70 procent. Niewiele jednak z tego wynikało, bo piłka była wymieniana głównie wśród środkowych obrońców. Do znudzenia akcje przenosiły się z jednej strony boiska na drugą.

W sobotę lechici zagrali podobnie. Kiedy chorwacki przejął zespół ponad rok temu, to Kolejorz imponował wysokim pressingiem. Odzyskiwał w ten sposób sporo piłek i błyskawicznie, 3-4 podaniami przedostawał się w pole karne przeciwnika. To był sekret kapitalnej serii wygranych w końcówce rundy jesiennej oraz na początku wiosny. Co ciekawe, jeśli chodzi o pressing to w Niecieczy pod tym względem nie było źle. Atakowani piłkarze Sandecji często gubili się. Sęk w tym, że goście nie umieli z tego zrobić użytku, bo niepotrzebnie zwalniali swoje akcje i zabierali się za budowanie ataku pozycyjnego. A ten odbywał się w bardzo wolnym tempie, co było korzystne dla gospodarzy, którzy mieli czas na zwarcie szeregów.

Wasilewski wreszcie w domu, choć Wisła starała się o jego powrót do Krakowa wielokrotnie.

– Temat przyjścia do Wisły przewijał się już kilka razy. Wszystko zaczęło się jeszcze za czasów Oresta Lenczyka, za jego kadencji podpisano umowę z Hutnikiem o prawo pierwokupu, byłem tu na testach, ale ostatecznie transfer nie doszedł do skutku – mówi Wasilewski cytowany przez oficjalną stronę internetową klubu (…). Potem na przestrzeni lat temat Wasilewskiego w Wiśle co kilka lat wracał jak bumerang. – Mocno zabiegał o mnie trener Kasperczak, namawiał mnie także Dan Petrescu – wspomina piłkarz. – Chciałem Wasilewskiego, ale klub nie przystąpił nawet do rozmów. Wiedziałem, co robię, bo przecież Marcin gra na pozycji, na której ja występowałem jako piłkarz. Wkrótce był podstawowym piłkarzem Anderlechtu – wspominał Petrescu po odejściu z klubu.

Ostatnią nieudaną próbę podjęto w 2011 roku, gdy Wisła sposobiła się do walki o Ligę Mistrzów. Ale Wasilewski był już wtedy gwiazdą Anderlechtu i jednym z nielicznych wówczas ambasadorów polskiego futbolu w tych elitarnych rozgrywkach. Wisła byłaby wtedy krokiem wstecz, a on właśnie sposobił się do zamiany Belgię na Anglię.

Zrzut ekranu 2017-11-20 o 09.35.41

Znakomity wywiad Łukasza Olkowicza z Kamilem Grabarą. Już wstęp daje pojęcie o charakterze młodego golkipera Liverpoolu:

Na początku ustalmy jedno. Kto jest najlepszym bramkarzem na świecie?
Ja. Jestem też najbardziej interesującą osobą na Twitterze.

O ekstraklasę już nie pytam.
To wiadomo od dawna.

Nawet się nie zawahałeś.
Nie muszę.

Co najbardziej lubisz w bronieniu?
Denerwować ludzi.

Dalej jest równie ciekawie:

Jestem w Liverpoolu, ludzie mnie doceniają, ale nie mają pojęcia, ilu wyrzeczeń to wymagało. Na boisku Wawelu dziś jest sztuczna murawa. Ktoś może nie wierzyć, że ćwiczyliśmy na żwirze, ale w archiwach powinny być zdjęcia starego boiska. Cieszę się, że tam zaczynałem, choć na treningach piliśmy gazowaną wodę i biegaliśmy po kamieniach. W Ruchu też nie było rewelacyjnie z boiskiem treningowym na Kresach. Niby sztuczna murawa, a pod bramką beton. Ale czegoś to uczy.

Czego?
Że jak boli, to może jeszcze bardziej. Nie zawsze było fajnie i zarabiało się w funtach.

Traktujesz to już jako pracę?
Coś więcej, choć wszystko może w pewnym okresie się znudzić. Wtedy chce się, brzydko mówiąc, rzygać.

Kiedy tak miałeś?
Jak rzucałem się na betonie, łapałem piłkę i wracałem obolały do domu, pytając siebie: Ileż można? Co ja głupi jestem, że rzucam się na betonie? Nie czułem szacunku innych dla tego, co robię, tylko słyszałem: Idźcie się rozgrzać i brońcie.

Zrzut ekranu 2017-11-20 o 09.35.49

Idealny weekend Lewandowskiego w Niemczech.

Drugie trafienie z Augsburgiem było 49. golem Lewandowskiego w tym roku. To oznacza, że nasz napastnik wyrównał osiągnięcie sprzed dwóch lat i jest to jego rekord. Trudno sobie wyobrazić, żeby miał go nie pobić, skoro do rozegrania zostało mu aż osiem spotkań (pięć w niemieckiej ekstraklasie, dwa w Lidze Mistrzów i jedno w Pucharze Niemiec).

Tak jak nie milkną zachwyty nad skutecznością Lewandowskiego, tak samo głośne są pochwały dla całego zespołu mistrza Niemiec. Odkąd Heynckes wrócił z emerytury, Bawarczycy wygrali wszystkie osiem meczów, pokonując po drodze największych konkurentów, Borussię Dortmund i dwukrotnie RB Leipzig. Dla Heynckesa sobotnie spotkanie było wyjątkowe, bo odniósł pięćsetne zwycięstwo w Bundeslidze jako piłkarz i trener. To oczywiście najlepszy wynik w historii. Heynckes, licząc mu mecze przed emeryturą w 2013 roku i po powrocie, nie przegrał od 30 spotkań. – Nie będę teraz siedział i myślał o tych statystykach. Skoncentruję się na naszym kolejnym meczu. Czeka nas sporo pracy, bo możemy i musimy grać znacznie lepiej – zapowiedział niemiecki trener. Bayern w środę gra w Anderlechtem Bruksela w Lidze Mistrzów i musi wygrać, jeśli chce zachować i tak małe szanse na zajęcie pierwszego miejsca w grupie.

Zrzut ekranu 2017-11-20 o 09.35.53

fot. FotoPyK

Najnowsze

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
5
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Komentarze

39 komentarzy

Loading...