Reklama

Wyniki już bez wstydu, ale gra nadal nieuporządkowana

redakcja

Autor:redakcja

15 listopada 2017, 17:58 • 6 min czytania 10 komentarzy

Rosjanie na pół roku przed Mistrzostwami Świata na własnym terenie postanowili zagrać sparingi z rodzaju “all-in”. Nie bawili się w jakieś półśrodki i oklepywanie kelnerów, zamiast tego najwyższa światowa półka – najpierw Argentyna z Leo Messim, potem Hiszpania w mocnym składzie. Wyniki – wreszcie! – nie dają powodu do wstydu i nadzwyczajnych spotkań sztabu szkoleniowego z Władimirem Putinem. Ale trzeba naprawdę dużo dobrej woli, by napisać cokolwiek pozytywnego o grze naszych sąsiadów niemalże w przededniu ich najważniejszej imprezy ostatnich lat. 

Wyniki już bez wstydu, ale gra nadal nieuporządkowana

Z Argentyną 0:1 to absolutnie najniższy wymiar kary – gdyby nie Akinfiejew i tradycyjny już brak skuteczności u reprezentacji z Ameryki Południowej, mogło się skończyć pogromem. Z Hiszpanią 3:3 wygląda na papierze naprawdę świetnie, ale znów – Rosjanie doszli do głosu, gdy goście wymienili już pół pierwszego składu. Świetny mecz grał Smołow, doskonale wiążąc obrońców jeszcze przed przerwą, ale czy miałby tyle swobody przy golu na 3:3, jeśli na boisku wciąż byliby Ramos czy Busquets? Po 35. minutach Hiszpanie prowadzili 2:0, a gdyby celniejsi byli Suso, Pique czy Rodrigo – goli mogło paść jeszcze więcej. Oczywiście, tym razem Rosjanie też tworzyli sobie sytuacje, ale przez cały mecz inicjatywa i posiadanie piłki pozostawało po stronie podopiecznych Lopeteguiego. I nawet jeśli to najlepszy mecz za kadencji Czerczesowa – nie wygląda to wcale zbyt różowo.

Nie ma jednak sensu wgłębiać się w poszczególne akcje w dwóch sparingowych meczach, tym bardziej, że z Hiszpanią momentami gra wyglądała przyzwoicie, szczególnie, gdy Hiszpanie zaczęli już wymieniać połowę jedenastki. Warto za to spojrzeć szerzej na stan Rosji na kilka miesięcy przed tym wielkim turniejem. Delikatnie rzecz ujmując – kręgosłup jeszcze do końca się nie wyklarował.

Na listopadowe towarzyskie spotkania powołanych zostało 27 piłkarzy, w ostatnich 12 miesiącach łącznie na kadrę przyjechało pięćdziesięciu pięciu zawodników. Większość przelatuje przez zgrupowania jak komety, ale liczba nie jest nabijana przez przypadek – po prostu Stanisław Czerczesow niezmiennie szuka optymalnych rozwiązań. I nie za bardzo może je znaleźć. Co prawda ugruntowało się już ustawienie i linia defensywna – wcześniej nawet tutaj zdarzały się przedziwne rotacje. Na ten moment raczej niezagrożony wydaje się kwartet – Akinfiejew w bramce, Kudriaszow, Dżikia i Vasin przed nim. W ostatnich siedmiu meczach w tercecie stoperów Dżikia i Vasin opuścili po 45 minut, Kudriaszow 22 minuty. Tak, Rosja straciła w tych 7 meczach aż 10 goli, ale chyba nikt nie wyobraża sobie kolejnego mieszania w tej szklance, skoro całą trójkę właściwie od początku wymyślił sobie Czerczesow – Kudriaszow i Dżikia zadebiutowali dopiero pod wodzą sympatycznego wąsacza, Vasin powrócił do reprezentacji po latach nieobecności – między swoim debiutem w 2010 roku a zatrudnieniem byłego trenera Legii w kadrze obrońca zagrał niecałe 90 minut. Teraz jest już pełnoprawnym żołnierzem Staszka.

Pełen spokój ma też Fiodor Smołow – podstawowy napastnik, który gra praktycznie od deski do deski, z Hiszpanią nawet jako kapitan. Wreszcie zaczął też w miarę regularnie strzelać – po bezbramkowym w jego wykonaniu Euro 2016 trafił Ghanę, Węgrów, Nową Zelandię na Pucharze Konfederacji oraz już w drugiej połowie tego roku, raz Koreę Południową i dwukrotnie Hiszpanów. Nie jest to rosyjski Robert Lewandowski, ale przynajmniej jest piąty pewniak do składu. W dodatku na fali – co pokazała swoboda w dochodzeniu do sytuacji przeciw rywalowi z Półwyspu Iberyjskiego.

Reklama

Zostaje jednak linia pomocy złożona z sześciu wolnych miejsc, które układają się w bardzo różny sposób. Czerczesow raz gra dwójką defensywnych wahadłowych, zbliżając się do ustawienia 5-4-1, czasem to mocno ofensywne ustawienie, bardziej przypominające 3-4-3. Problem w tym, że to nie do końca wygląda na elastyczne przejścia i dostosowywanie się do gry rywala – raczej na dość rozpaczliwe łatanie dziur. Z Hiszpanią na lewym wahadle grał 34-letni Jurij Żyrkow, który od zawalonego Euro 2012 do opuszczonego przez niego Euro 2016 praktycznie nie występował o punkty w barwach Rosji. Za Czerczesowa wrócił do łask, ale gra po pierwsze niepełne mecze, po drugie zaś – Staszek w szeregu spotkań próbował na lewej stronie zupełnie innych rozwiązań. By daleko nie szukać – w meczach towarzyskich z Iranem i Argentyną od pierwszej minuty grał “były Niemiec a obecnie znów Rosjanin”, Konstantin Rausch. 27-letni piłkarz grał na wszystkich szczeblach młodzieżowej reprezentacji Niemiec, w dodatku pochodził z niemieckiej rodziny, ale urodził się w Rosji, z której wyjechał jako 5-latek. Do ojczyzny powrócił dopiero miesiąc temu – zadebiutował w październiku 2017 i ma całkiem spore szansę na grę w pierwszym składzie w czerwcu 2018.

Na drugim boku jest Smolnikow, ale znów – to między innymi w jego grze upatrywano przyczyn porażki na Euro 2016, obrońca przez ostatnie 12 miesięcy wybiegł w pierwszym składzie dwa razy (na 13 spotkań). Z Iranem i Argentyną od pierwszej minuty grał… Mario Fernandes. Zgadliście, nie jest to chłopak, który w podstawówce uczył się o bohaterstwie Armii Czerwonej. Jeszcze w 2014 roku zmienił Danilo i rozegrał 45 minut w towarzyskim meczu Brazylii u boku Neymara i Kaki.

Środek jest nieco pewniejszy – jest Denis Głuszakow, który zagrał pełne 90 minut w obu sparingach listopada oraz w całym Pucharze Konfederacji. Ale już jego partner, Daler Kuzjajew, który zagrał od pierwszej minuty w trzech z czterech ostatnich meczów, debiut w kadrze miał… miesiąc temu. Tak, Czerczesow po raz pierwszy powołał go w październiku, a może okazać się, że to właśnie na nim będzie się opierał środek Rosji na mundialu!

Jaja są też za napastnikiem – bo tutaj w ostatnich pięciu meczach użyto tak naprawdę trzech różnych wariantów. Z Meksykiem, w Pucharze Konfederacji, Rosja grała na dwóch napastników, w duecie ze Smołowem grał Bucharow, a za ich plecami środkowi – Gołowin i Jerochin. Przeciw Argentynie, w niedawnym meczu towarzyskim, trzech typowych napastników – Połoz, Smołow i Kokorin. Z Hiszpanią wreszcie – bezpośrednio za Smołowem dwóch rozgrywających, Dżagajew i Mirańczuk. Rozumiemy, kiedy zmiany są kosmetyczne – jak na przykład w reprezentacji Polski, gdy Milika zmienia Zieliński a zespół z 4-4-2 przechodzi w 4-2-3-1. W Rosji jednak raz w środku gra czterech piłkarzy, innym razem ciężar gry biorą na siebie wahadłowi i skrzydłowi. Raz defensywnych pomocników jest dwóch, raz trzech, raz tyły obstawia w pojedynkę Głuszakow.

Okres testowania? Szukania nowych rozwiązań? Ulepszania działającego mechanizmu? Nawet optymiści muszą nabierać poważnych wątpliwości, gdy miejsce w składzie zyskują debiutanci, zakurzeni weterani bądź obcokrajowcy. Bardziej wygląda to jak ambitna próba wyczyszczenia i odnowienia kadry zakończona porażką – tuż po Euro Staszek z 23 zawodników z doświadczeniem z turnieju z Francji zostawił w swoim zespole 8 nazwisk. Z czasem jednak zaczęli wracać i weterani z Francji, i ci, którzy z kadry wypadli jeszcze dawniej, jak wspomniany Żyrkow.

Powody do optymizmu? Mimo wszystko – gra wygląda coraz lepiej. Może nie jest to skok w inną jakość, ale antypatyczna Rosja z Euro 2016 istotnie wygląda dzisiaj zdecydowanie bardziej świeżo. Poza tym – czasu jest mało, ale nie aż tak mało, żeby nie wprowadzić do zespołu debiutujących w październiku piłkarzy. Nawet jeśli to Rosjanie dopiero od niedawna, nawet jeśli to dzieciaki z jedną dobrą rundą w lidze rosyjskiej na koncie – już teraz wyglądają lepiej, niż Rosjanie w czerwcu 2016.

Reklama

Co nie znaczy, że wyglądają dobrze…

Najnowsze

Anglia

W drużynie Guardioli wciąż nie jest kolorowo. Haaland marnuje karnego, City remisuje

Arek Dobruchowski
8
W drużynie Guardioli wciąż nie jest kolorowo. Haaland marnuje karnego, City remisuje

Komentarze

10 komentarzy

Loading...