Reklama

Doyle nie został wystrychnięty na Dudka, ale i tak jest pięknie – Patryk wicemistrzem świata!

Rafal Bienkowski

Autor:Rafal Bienkowski

28 października 2017, 13:40 • 3 min czytania 2 komentarze

Parafrazując klasyka, „złota nie ma, ale też jest zajebiście”. 25-letni żużlowiec Falubazu Zielona Góra nie wyrównał wprawdzie mistrzowskiego wyczynu Tomasza Golloba z 2010 roku, ale i tak nieźle narozrabiał zostając najlepszym debiutantem w historii żużlowego Grand Prix. W Melbourne swój pierwszy w karierze tytuł przyklepał reprezentant gospodarzy Jason Doyle.      

Doyle nie został wystrychnięty na Dudka, ale i tak jest pięknie – Patryk wicemistrzem świata!

Bądźmy szczerzy, wyrwanie tytułu Doylowi byłoby dziś ciężkie nawet dla Ethana Hunta, bohatera serii „Mission: Impossible”. Australijczyk miał aż 14 pkt. przewagi nad Dudkiem i żeby czołówka klasyfikacji wywróciła się do góry nogami, Polak musiałby zgarnąć komplet 21 „oczek”, a Doyle wybitnie dać ciała. A patrząc na to, jak jeździł przez cały sezon w mistrzostwach? Come on

„Duzers” oddalił się od złota już w swoim pierwszym biegu, w którym przegrał z Emilem Sajfutdinowem. Później jechał świetnie, ale Doyle przekozacko, zapewniając sobie mistrzostwo już w trzecim wyścigu. Nie było o czym gadać. Dudek spotkał się z nim w bezpośrednim starciu w biegu numer cztery, ale to było już tylko typowe krzewienie kultury fizycznej, bo z kolei chwilę wcześniej Dudek zaklepał sobie drugie miejsce w mistrzostwach odskakując Taowi Woffindenowi.

No fajnie, fajnie… Dziś pewnie będzie drink, a po powrocie do kraju liczę na jakieś winobranie – żartował nasz wicemistrz na antenie NC+ chwilę po zapewnieniu sobie wicemistrzostwa.

Zrzut ekranu 2017-10-28 o 13.16.09

Reklama

Dudek został tym samym czwartym wicemistrzem świata w historii polskiego speedwaya, od kiedy wystartował cyrk Grand Prix. Przed nim byli tylko Tomasz Gollob, Jarosław Hampel i Krzysztof Kasprzak. Kibice i eksperci są jednak zgodni – tego gościa stać w przyszłości na zgarnięcie pełnej puli.

Wicemistrzostwo Dudka to wyjątkowa historia także z innego względu. Przypomnijmy, mówimy o zawodniku, który kilka lat temu ledwo co został poskładany przez lekarzy. W 2012 roku na skutek wypadku na torze stwierdzono u niego krwiaka na wątrobie. W pewnym momencie rokowania były tak fatalne, że zamawiano ponoć nawet msze w intencji jego powrotu do zdrowia. Ale wrócił. Mało tego, zdobył nawet mistrzostwo świata juniorów. Niedługo potem znów jednak dostał od życia kopa – w 2014 roku został zawieszony za wykrycie w jego organizmie zakazanej substancji. Sam zawodnik do dziś zarzeka się, że świadomie nic nie brał, a wszystkiemu miały być winne trefne odżywki. Powoli robi się nam z tego historia na niezły film.

Dziś mnóstwo działo się również w kontekście walki o brązowy medal mistrzostw, na który wciąż mieli szanse czwarty w klasyfikacji Maciej Jankowski i szósty Bartosz Zmarzlik. Oni gonili wspomnianego już Woffindena, ale niestety bez efektu.

Zmarzlik brak medalu osłodził sobie jednak udziałem w finale Grand Prix Australii. Ostatecznie najlepszy był dziś Doyle przed Woffindenem i właśnie Bartkiem. W decydującym biegu długo prowadził wprawdzie Dudek, ale wszystko posypało się przez defekt sprzętu. Patryk teraz jest pewnie poirytowany, ale spokojnie, wszystko minie po zasłużonym winobraniu.

Najnowsze

Komentarze

2 komentarze

Loading...