Znacie naszą opinię na temat przesadnego angażowania się piłkarzy w czysto kibicowskie akcje. Nie chodzi już nawet o skrajne przypadki typu całowanie herbu czy zasiadanie wraz z fanatykami w sektorze gości, ale też nierozważne wywiady (do Legii/Lecha/Wisły nigdy w życiu!), nierozważne przyśpiewki (“gdzie twoje berło”), nierozważne wpisy w mediach społecznościowych czy nierozważne koszulki. Piłkarz to zawód, i tak jak piekarz z Chlebexu nie wymądrza się, że za żadne pieniądze nie pójdzie do Pol-Chlebu, tak i futbolista powinien skupić się raczej na odpowiednim zabezpieczeniu finansowym siebie i swojej rodziny, a nie zdobywaniu taniego poklasku wśród fanatycznych kibiców.
Co się zyskuje? Na dobrą sprawę – nic. Kibice i tak docenią charakter i walkę – by wspomnieć kojarzonych z Widzewem i ŁKS-em Rzeźniczaka czy Saganowskiego, którzy stali się cenionymi przez Żyletę piłkarzami Legii. Na pewno zaś nie zapomną zdrady – i tu wystarczy przywołać letnie wpisy kibiców Wisły Kraków pod kolejnymi deklaracjami MąkiTSW MąkiCWKS Krzysztofa Mączyńskiego. To droga donikąd, a dla niektórych – droga do wiecznego zszargania nazwiska, by wspomnieć Marcina “Całuję Wszystkie Herby” Bojarskiego.
Ale Marcin “Całuje Wszystkie Herby” Bojarski może niedługo ustąpić z tronu zarezerwowanego dla najbardziej kochliwego piłkarza w historii polskiego futbolu. Otóż rzutem na taśmę, zbliżając się już do końca swojej kariery, może go wyprzedzić Daniel Mąka!
Daniel Mąka kiedyś uznawany był za wielki talent, swego czasu zachwycił, gdy wszedł w starciu dwóch Polonii w barwach tej warszawskiej. 20-latek pojawił się na boisku w Bytomiu przy stanie 0:0 i strzelił trzy gole oraz zaliczył asystę. Takiego wejścia do ligi mógłby mu pozazdrościć… W sumie chyba każdy napastnik, bo nie pamiętamy zbyt wielu tak mocnych występów Polaków, którzy dopiero atakują dorosły futbol. 9 lat później już wiemy, że Mąka piłki nożnej na nowo nie wymyślił, ale może przejść do historii jako następca, albo chociaż godny naśladowca Bojarskiego. Przypomnijmy sobie bowiem nasz tekst z 2008 roku…
Urodzony w Warszawie Mąka, choć mikry, może w tej lidze jeszcze nieźle namieszać. Co ciekawe, do Polonii trafił on z Agrykoli, a więc boiska oddalonego od stadionu Legii w linii prostej o jakieś 200 metrów. Mało tego – występował też w „lidze fanów”, a więc rozgrywkach, które organizowali kibice z Łazienkowskiej. Oczywiście teraz, by nie podpaść sympatykom Polonii, twierdzi, że grał z kibicami Legii tylko dlatego, że chciał sobie gdzieś pokopać i zabić nudę. Jasne:)
Ale okej, zmiana ligi kibiców Legii na bramki w barwach Polonii to jeszcze żadna wolta. Gorzej, że potem pęd do zdobywania szturmem kibolskiej sympatii wziął górę nad rozsądkiem. Zaczęło się w Bydgoszczy, na fecie po awansie Zawiszy do Ekstraklasy, gdy Mąka zupełnie niesprowokowany, zamiast dalej bawić się przy bydgoskich szlagierach stwierdził, że warto błysnąć kumatością – i pozdrowić “zgodowiczów” Zawiszy, ŁKS Łódź.
Oczywiście jak to bywa w piłce nożnej, już trzy sezony później wylądował w barwach Widzewa.
Nadal uważamy, że to jeszcze nie jest nic złego. Dostał jedną nauczkę jako dzieciak, drugą już podjeżdżając pod trzydziestkę, teraz na pewno się nauczył. Ale gdzie tam. Na ostatni mecz Widzewa Daniel Mąka, urodzony w Warszawie, były zawodnik ligi kibiców Legii a następnie piłkarz Polonii (rok temu przekonywał na meczu Czarnych Koszul, że utożsamia się z tym klubem), wybiegł…
Daniel Mąka, pochodzący z Warszawy, wybiegł na rozgrzewkę w koszulce stołecznego Red Bulls. To jeden z najstarszych FC Widzewa – 20 lat.
— WidzewToMy.net (@WidzewToMy_net) October 7, 2017
… w koszulce warszawskich kibiców Widzewa. Tym samym zaliczając klasyczny hat-trick, wykorzystując chyba wszystkie możliwości w kwestii zespołów dopingowanych przez mieszkańców Warszawy (jeśli założymy, że w stolicy kibicować można głównie Legii, Polonii i Widzewowi).
Aż sami żałujemy, że Mąka dojeżdża już chyba do końca swojej kariery. Jest jeszcze przecież tylu niedopieszczonych kibiców, tyle kibolskich zgód do pozdrawiania, tyle szalików do założenia i tyle przyśpiewek do zaintonowania. Jesteśmy pewni, że jeszcze i dziś Mąka pozostaje ulubieńcem swoich kumpli z Żylety, z Kamiennej na Polonii, z młyna na Zawiszy i także z ełkaesiackiej Galery a od teraz – także z widzewskiego sektora pod Zegarem. Teraz życzymy Danielowi transferu na Górny Śląsk – tam jest sporo ekip, na pewno znajdzie dwie-trzy dla siebie. Po zakończeniu kariery mógłby zaś udzielać rad z zakresu uzyskiwania sympatii fanatyków – może nawet w firmie Mąka & Mąka z innym znanym dyplomatą świata piłkarskiego.
Fot.FotoPyK