Reklama

Dziś Pazdanowi stuknął trzeci krzyżyk

redakcja

Autor:redakcja

21 września 2017, 09:27 • 5 min czytania 13 komentarzy

Michał Pazdan stał się trzydziestolatkiem. A tym samym, zapewne powoli blask odbijający się od jego glacy, z której często się śmieje, będzie gasł. Ale w dniu jego urodzin myślimy sobie, ile ten gość będzie miał wspomnień. Chłopak, który nie zapowiadał się nawet na solidnego ligowca, zdążył awansować i zagrać w Champions League czy pojechać z kadrą na Euro, a przecież przed nim jeszcze mundial w Rosji. Dzisiaj wspominamy parę chwil z jego kariery, przede wszystkim turniej we Francji i to, co działo się po nim, bo to zdecydowanie kulminacyjny punkt nie tylko jego przygody z piłką, ale i życia.

Dziś Pazdanowi stuknął trzeci krzyżyk

Dziesięć lat temu Pazdan u Beenhakkera debiutował w reprezentacji Polski. Był to jeden z tradycyjnych wówczas meczów towarzyskich przed pustymi trybunami w dziwnym, grudniowym terminie. Na stadionie Antalyasporu Polska ograła Bośnię, a wszystko o naszym składzie powinien powiedzieć wam fakt, że zwycięskiego gola ustrzelił Michał Goliński. Poza nim graliśmy m.in. Grzegorzem Bartczakiem. Tomaszem Lisowskim, Mariuszem Pawełkiem, Mariuszem Pawelcem, a nawet – uwaga – Piotrem Kuklisem (!) i Piotrem Madejskim (!!). Wyobraźcie sobie jednak, że wtedy znacznie bardziej kuriozalnym wyborem wydawał się Pazdan, nie Madejski czy Kuklis. Przecież Pazdek miał dwadzieścia lat, a na koncie raptem kilka meczów dla Górnika. Jeszcze wiosną tego roku tłukł się w niższych ligach w barwach Hutnika Kraków.

Co więcej, on się nawet w Hutniku jakoś specjalnie nie wyróżniał.

“– Dlaczego akurat Pazdanowi się udało? – pytam.
– Nie wiem. Naprawdę nie wiem. Uwierz mi, wszyscy jesteśmy zaskoczeni.”

TYM materiale poruszył ten temat Jakub Białek.

Reklama

Powołanie na Euro było już absolutną sensacją i nie pomagał w tym wszystkim fakt, że Leo nazywał Pazdana “Piranią”. A jednak osiem lat później Pazdan dorósł do tego pseudonimu. Mistrzostwa Europy we Francji to jego turniej życia. Słabo wypadł w sparingach przed wylotem do Francji, w mediach prowadzono debatę, czy nie powinien zastąpić go Bartosz Salamon. Ale Adam Nawałka nie zmienił zdania i to Pazdan partnerował Glikowi. A podczas Euro, to można się zastanawiać, czy wręcz Glik nie partnerował Pazdanowi… Bo ten grał znakomicie, zatrzymał Ronaldo, wypadł kapitalnie z Niemcami. Bardzo dobrze wypowiadała się o nim zachodnia prasa – France Football uznało go za jedno z odkryć turnieju. Przypomnijmy sobie wszystkie jego interwencje z tego meczu z naszymi zachodnimi sąsiadami:

Podczas Euro “Pazdek” był piłkarzem, którego nazwisko w naszym kraju padało najczęściej. I wcale tego nie wyolbrzymiamy, bo takie są fakty.

Nazwisko Pazdan pojawiało się w mediach społecznościowych (wyliczenie SentiOne):

577b8560e28281_90570274

W piosenkach:

Reklama

Wśród Okręgowej Rady Adwokackiej:

WARSZAWA 18.07.2016 OBRONCY DLA OBRONCY - ADWOKACI Z NAGRODA DLA MICHALA PAZDANA --- DEFENDER FOR DEFENDER - LAWYER IN WARSAW WITH AWARD FOR MICHAL PAZDAN MICHAL PAZDAN GRZEGORZ MAJEWSKI FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

U fryzjera:

Na dziedzińcu Zamku Królewskiego w Niepołomicach:

Omal nie trafił na imprezę promowaną jego nazwiskiem w znanym, warszawskim klubie BAL:

z20430781Q,f

A portal natemat.pl miał w dupie innych reprezentantów i zamiast przedstawić skład reprezentacji napisał, że w polskiej reprezentacji grają Robert Lewandowski i właśnie Michał Pazdan.

pazdaan

Generalnie Pazdan był wszędzie. Pazdanomania się skończyła, ale piłkarz Legii nawet dzisiaj spokojnie w centrum Warszawy się nie przejdzie. Mamy wrażenie, że w pewnym momencie zaczęło go to frustrować. Bo co można sobie myśleć, kiedy Okręgowa Izba Adwokacka, która nie ma żadnego związku z piłką, nagle postanawia wręczyć ci statuetkę za świetną grę w obronie. Adwokat – obrońca, szukanie podobieństw na siłę tylko aby pokazać się przy Michale Pazdanie. Podczas uroczystości pani reprezentująca OIA zaczęła czytać wiersz, który uderzał w tony: “nasz bohaterze, nasz cudowny obrońco, zatrzymałeś Mario Gomeza!”. Oczywiście mamy przypuszczenie graniczące z pewnością, że owa pani nie miała pojęcia, kim jest Mario Gomez. Sam Pazdan siedząc na środku wyglądał na mocno zażenowanego sytuacją. A przede wszystkim zmęczony, co potwierdzał w wywiadzie dla Weszło:

– Dopiero po powrocie do Polski dotarło do mnie, co się działo i dzieje, czym byłem mega zdziwiony. Dlatego cieszyłem się na wyjazd do Grecji. Pomyślałem sobie: „a, tam nie będzie nikogo, będzie spokój”. Okazało się, że nie mogłem wyjechać z lotniska, bo wszyscy mnie poznali już w samolocie. Na miejscu 20 Polaków, z czego 16 od razu wiedziało, kim jestem. Nie mogłem się spokojnie zrelaksować. 

Po Euro mógł iść do Besiktasu, ale jego żona obawiała się przeprowadzki do Turcji. Mógł zarabiać taką kwotę, jaką polski piłkarz ligowy widzi tylko wtedy, jak się głupio bawi na kalkulatorze. Ale rodzina i jej spokój najważniejsza. Poza tym dzięki pozostaniu w Legii mógł zagrać w Lidze Mistrzów, zmierzyć się z Realem i fetować zwycięstwo ze Sportingiem. Minął rok, w minionym oknie transferowym nie było konkretnych, mocno zdeterminowanych chętnych i Pazdan został w Warszawie jako pewny punkt drużyny.

Patrzymy tak sobie na karierę Pazdana i uważamy, że to znak dla każdego, przeciętnego ligowca (czy nawet piłkarzy z niższych lig), że futbol naprawdę jest na tyle nieprzewidywalny, że kariera w dowolnym jej momencie może pójść w każdą stronę. Trener Sepp Herberger mówił: “Piłka jest okrągła, aby mogła zmieniać kierunek, aby była nieprzewidywalna, nieobliczalna, jak życie”. I jak rynek transferowy – chciałoby się powiedzieć. Bo kto by pomyślał, że ten łysy, niezbyt wysoki z obrony Górnika Zabrze najpierw awansuje do pucharów z Jagiellonią, potem pójdzie do Legii, z którą ostatecznie zagra nawet w Champions League, a z reprezentacją będzie o włos od półfinału Mistrzostw Europy i zostanie bohaterem narodowym? Dlatego warto marzyć i ciężko pracować, piłka nożna to tak zwariowana dziedzina życia, że nigdy nie wiadomo, kiedy poświęcony wcześniej wysiłek zostanie nagrodzony. Pazdanowi życzymy jak najwięcej takiej radości w życiu, jak na zdjęciu poniżej. I już teraz zazdrościmy mu, że po latach będą ją wywoływać wspomnienia, właśnie podczas przeglądania tego typu fotek.

SAINT-ETIENNE 25.06.2016 MECZ 1/8 FINALU MISTRZOSTW EUROPY 2016: SZWAJCARIA - POLSKA --- 1/8 FINAL UEFA EURO 2016 MATCH: SWITZERLAND - POLAND NZ MICHAL PAZDAN ARKADIUSZ MILIK SLAWOMIR PESZKO KARNE RADOSC FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

fot. FotoPyK

Najnowsze

Hiszpania

Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Patryk Stec
1
Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna
Piłka nożna

Błaszczykowski o aferze zdjęciowej. “Mnie nie pozwoliłoby wewnętrzne ego”

Patryk Stec
7
Błaszczykowski o aferze zdjęciowej. “Mnie nie pozwoliłoby wewnętrzne ego”

Komentarze

13 komentarzy

Loading...