To miała być walka pokazująca, dlaczego boks jeszcze nie zginął. To miało być starcie dwóch gigantów, które kibice sportu będą wspominać latami. Saul Alvarez i Gienadij Gołowkin spełnili oczekiwania kibiców, dziennikarzy i ekspertów. W Las Vegas dali wspaniały show, który zakończył się remisem. Wielu uważa, że niesprawiedliwym, bo lepszy był Kazach…
Były mistrz wagi półciężkiej Siergiej Kowaliow nie ukrywał rozczarowania werdyktem. Jego zdaniem GGG wygrał to starcie 117:111. Podobną opinię wygłosił jeden z ostatnich wielkich ciężkich, czyli Lennox Lewis. – Ta walka nie była bliska remisu! – grzmiał Brytyjczyk. – Jestem zły, bo postawiłem 100 dolarów.
Dużo większą kasę trzeba było zapłacić za pojedyncze miejsce blisko ringu w T-Mobile Arenie. Według różnych źródeł ceny takich ekskluzywnych wejściówek dochodziły tuż przed walką do 15-20 tys. dolarów! Kupa szmalu, ale kto go wydał, ten nie mógł żałować. Oglądaliśmy bowiem starcie dwóch prawdziwych mistrzów, ludzi, którzy urodzili się po to, aby boksować a nie bawić się w klinczowanie.
O ile Meksykanin i Kazach rozpoczęli pojedynek dość spokojnie, o tyle im dalej w las, tym obustronnych ciosów było więcej. Ósma, dziesiąta czy dwunasta runda tego starcia kojarzą się z tytułem popularnego kiedyś w Polsce programu „Idź na całość” – obaj panowie nie kalkulowali, tylko szukali nokautu, do którego jednak nie doszło. A przy okazji cały czas poruszali się w tempie, którego nie powstydziłby się słynny Mo Farah.
Po końcowym gongu dwaj wielcy czempioni podnieśli w górę swoje dłonie. Każdy z nich był pewien sukcesu, żaden nie spodziewał się zapewne remisu. A jednak do niego doszło, co burzy Kazachowi idealny bilans walk – po 37. kolejnych triumfach z rzędu Gienadij musiał pogodzić się z tym, że nie zejdzie z ringu jako zwycięzca.
Na taki stan rzeczy wpłynęła głównie sędzia Adelaide Byrd, która punktowała… 118:110 dla Meksykanina. Gołowkin może być nieco załamany – jedyna osoba na świecie, która widziała dziś tak znaczną przewagę Alvareza nad nim, akurat była rozjemcą pojedynku. Oczywiście po wszystkim pojawiły się setki krytycznym uwag pod adresem tej babki. Eksperci przypominali, że to nie pierwszy jej kontrowersyjny werdykt w karierze, a kibice domagali się po prostu, by wyprowadzić ją z hali… w kajdankach.
Plusem remisu jest oczywiście możliwość ewentualnego rewanżu, który odbędzie się pewnie w przyszłym roku, prawdopodobnie w maju. Już nie możemy się doczekać kolejnego starcia gigantów, zanim do niego dojdzie zerknijmy, jak wojnę w Las Vegas opisali bokserscy eksperci na Twitterze: