Reklama

Brytyjska maszyna się zacięła. Sky z Kwiatkowskim w składzie zdobywa brąz MŚ

Kamil Gapiński

Autor:Kamil Gapiński

17 września 2017, 17:52 • 3 min czytania 1 komentarz

2014 rok, kolarskie mistrzostwa świata w Ponferradzie. Michał Kwiatkowski pierwszego dnia imprezy zdobywa brązowy medal w drużynowej jeździe na czas. Tydzień później ambitny Polak przechodzi do historii tego zacnego sportu – sięga po złoto w wyścigu ze startu wspólnego.

Brytyjska maszyna się zacięła. Sky z Kwiatkowskim w składzie zdobywa brąz MŚ

2017 rok, kolarskie mistrzostwa świata w Bergen. Michał Kwiatkowski pierwszego dnia imprezy zdobywa brązowy medal w drużynowej jeździe na czas. Oby historia się powtórzyła, obyśmy za siedem dni celebrowali kolejny wielki triumf naszego mistrza dwóch kółek.

Do Norwegii poza Polakiem zawitało kilku innych kozaków ze Sky’a, takich jak m.in. Chris Froome i Vasyl Kiryjenka. Mocny skład „Niebiańskich” miał zapewnić Brytyjczykom pierwszy w historii triumf w tej konkurencji na MŚ. Sam Michał nie ukrywał w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”, że jego zespół interesuje tylko złoto:

– Uważam, że zawsze trzeba startować z myślą o zwycięstwie. To najlepsze podejście. A my mamy bardzo mocny skład (…). Każdy zmotywowany i każdy myśli, aby walczyć o wygraną.

Trasa w Bergen miała 42,5 km, przez większość czasu była naprawdę urokliwa. Walka toczyła się m.in. w okolicach fiordów i na malowniczym, wiszącym moście Askøy, który liczy ponad kilometr długości. Sunący po nim z prędkością ponad 50 km/h kolarze Sky’a robili duże wrażenie. Akurat w tym momencie na czele grupy jechał Kwiatkowski, który jako mistrz kraju startował na biało-czerwonym rowerze. Polak robił co mógł, by jego ekipa uzyskała jak najlepszy czas, ostatecznie perfekcyjnie zazwyczaj przygotowana brytyjska maszyna musiała jednak uznać wyższość dwójki rywali – Sunwebu (strata 22.35) oraz BMC (14.06).

Reklama

Tak zdecydowana porażka na pewno zabolała ambitnych „Niebiańskich”. Nas trochę również, bo przecież liczyliśmy na to, że „Kwiato” powtórzy swój wynik z 2013 roku z Florencji, kiedy to sięgnął z ekipą Omega Pharma–Quick-Step po złoto. Tym razem się nie udało, ale warto podkreślić, że dla Michała to już czwarty krążek w tej konkurencji na MŚ w karierze!

Swoją drogą – drużynowa jazda na czas teamów odbywa się dopiero od 2012. Do tej pory wygrywali ją tylko zawodnicy Omegi (obecnie Etixx) lub BMC, więc sukces Sunwebu naprawdę należy docenić. Podobnie jak fakt, że niemiecki zespół śmigał do mety ze średnią prędkością 53,3 km/h. W jego składzie znaleźli się m.in. zwycięzca tegorocznego Giro Tom Dumoulin i Michael Matthews. Ten ostatni nie krył po wszystkim, że jest szczęśliwy:

Ciepłe słowa należą się też drużynie CCC Sprandi Polkowice. Przed startem w Bergen komentatorzy Eurosportu Adam Probosz i Tomasz Jaroński oceniali, że każde miejsce powyżej 12. będzie jej sukcesem. I co? I polski zespół skończył imprezę na ósmej pozycji. Taki rezultat na pewno nie będzie satysfakcjonował z kolei Macieja Bodnara, który już w środę ruszy na trasę indywidualnej jazdy na czas. Kolarz Bora Hansgrohe liczy na sukces i ma prawo w niego wierzyć – przecież to gość, który wygrał czasówkę na ostatnim Tour de France, a rok temu na MŚ w tej specjalności zajął czwarte miejsce.

Jego start można potraktować jako (miejmy nadzieję pyszną) przystawkę przed daniem głównym, a więc występem Kwiatkowskiego w wyścigu ze startu wspólnego w przyszłą niedzielę. Dwunastu kolarzy w historii wygrywało go na mistrzostwach świata więcej niż raz, w tej sytuacji naprawdę wierzymy, że nr 13 okaże się dla Polaka szczęśliwy…

KG

Reklama

Kibic Realu Madryt od 1996 roku. Najbardziej lubił drużynę z Raulem i Mijatoviciem w składzie. Niedoszły piłkarz Petrochemii, pamiętający Szymona Marciniaka z czasów, gdy jeszcze miał włosy i grał w płockim klubie dwa roczniki wyżej. Piłkę nożną kocha na równi z ręczną, choć sam preferuje sporty indywidualne, dlatego siedem razy ukończył maraton. Kiedy nie pracuje i nie trenuje, sporo czyta. Preferuje literaturę współczesną, choć jego ulubioną książką jest Hrabia Monte Christo. Jest dumny, że w całym tym opisie ani razu nie padło słowo triathlon.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
7
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Komentarze

1 komentarz

Loading...