Piątek, czyli kolejny odcinek Weszło z butami. Tym razem przesłuchaliśmy Patryka Stępińskiego – jak się okazało fana Football Managera i Rafaela Nadala, posiadacza buldoga francuskiego i DJ-a w szatni Wisły Płock. Zapraszamy.
RUNDA PIERWSZA – ŻYCIE PRYWATNE
Ulubiony film?
„Gladiator”.
Koncert Zenka Martyniuka, Woodstock czy bal wiedeński?
Niech będzie Zenek.
Nie boisz się komentarzy? Wszyscy narzekają, że piłkarze to ciągle disco-polo.
Taka jest po prostu popularna muzyka w piłkarskiej szatni. Przychodząc do Wisły Płock zaraziłem się tą muzyką, tutaj miałem z nią pierwszą styczność.
Pierwsza gra komputerowa?
Football Manager. Jak pierwszy raz go dostałem w prezencie, to każda kolejna edycja była na moim komputerze.
Zdarza się zarwać nockę?
Może nie nockę, bo długo przy komputerze nie lubię siedzieć, ale w dzień kilka godzin – spokojnie.
Ulubiona książka?
Ulubionej jako takiej nie mam, ale ostatnią jaką przeczytałem była „Masa. O bossach polskiej mafii”.
Jakie sporty śledzisz poza piłką?
Tenis, zdecydowanie – lubię oglądać Wielkie Szlemy.
Nadal czy Federer?
Myślę, że Nadal.
Ile masz punktów karnych na koncie?
Wiem, ze jakieś były, ale wszystkie się skasowały. Jak były to głównie za prędkość, jak pierwszy raz wracałem z Płocka do Łodzi po swoje rzeczy, gdy przechodziłem do Wisły, to właśnie pierwszy raz w życiu dostałem mandat. Śpieszyło mi się, akurat stała policja.
Jakie było twoje pierwsze auto, a jakie najlepsze?
Pierwszym i na razie jedynym jest BMW 318i. Nadal nim jeżdżę, służy mi, jakoś się sprawuje – czasami lepiej, czasami gorzej, ważne, że jeździ.
Finanse: Sknerus McKwacz czy carpe diem?
Bardziej carpe diem.
Na co wydałeś pierwszą grubszą premię?
Jednej takiej rzeczy, na którą wydałem całą premię to nie ma. Natomiast jedne z pierwszych pieniędzy z premii to wydałem na pieska, którego mam do dzisiaj – buldoga francuskiego.
Gdybyś nie był piłkarzem, byłbyś…?
Na pewno i tak byłbym związany z piłką. Od dziecka zawsze mi towarzyszyła, więc gdybym nie był zawodnikiem, byłbym trenerem – grup młodzieżowych czy w jakiejś poważniejszej piłce.
Gdzie na urlop?
Nie mam jednego ulubionego miejsca. Gdy tylko mogę to jadę do Łodzi, ponieważ mam tutaj blisko z Płocka, a mało czasu spędzam w domu. Ewentualnie jedziemy do dziewczyny, do jej rodziców i tam najlepiej się nam spędza wolny czas.
Do you speak English?
Tak, rozmawiam po angielsku. Mamy kilku zawodników w zespole z zagranicy, może idealnie nie mówię, ale porozumiewam się, rozumiem to co oni chcą przekazać. Nie jest to perfekcyjne angielski, lecz biegle się dogaduję.
Największy wybryk szkolny?
Nie pamiętam, mama pilnowała, by ich za dużo nie było!
Alkohol w sezonie?
Rzadko. Tylko jak jest wyjątkowo okazja, wtedy trzeba wypić zdrowie, ale w sezonie są mecze często. Nie mówię, że się nie zdarzy, ale nie w takim stopniu, że co tydzień przez kilka tygodni.
Gej w szatni?
Nie, nie przejdzie. Jeżeli ktoś ma odmienną orientację, niech lepiej to zachowa dla siebie, żeby to nie wychodziło na jakąś większą skalę. Gdybym ja o czymś takim się dowiedział, nie zaakceptowałbym tego.
Najlepsza rada, jaką dostałeś?
By nigdy się nie obrażać, tylko bez względu na to co się dzieje, robić wszystko ku poprawie. Są takie sytuacje, kiedy zawodnik nie gra w jakimś meczu albo nie ma go nawet w 18. Jeden trener mi powiedział, że nie robisz tego dla mnie czy innych, tylko przede wszystkim dla siebie. Kariera jest długo i nie ma co patrzyć na to co się dzieje w danym momencie, tylko do przodu.
Największe marzenie pozasportowe?
Wycieczka dookoła świata, by zobaczyć trochę odmiennych kultur i jak się żyje w innych państwach.
RUNDA DRUGA – FUTBOL
Jakie są twoje rytuały przedmeczowe?
Nie mam takiego. W szatni puszczam muzykę, tak więc głównie leci to co ja wybiorę.
Zenka puszczasz?
Różnie. Zależy od upodobań – jedni wolą hip-hop, inni muzykę klubową czy coś jeszcze, więc mam ważne zadanie, by wszystkim dogodzić. Zawsze się znajdzie kilku, co będą narzekać, ale zawsze na końcu jakoś się udaje.
Kto nie lubi disco-polo w Wiśle Płock?
Obcokrajowcy się śmieją, woleliby posłuchać czegoś po angielsku, ale polska grupa naciska i wychodzi na nasze.
Czego nie robisz w dniu meczu?
Nie zajmuje się głupotami, drobnostkami, Facebookami, Instagramami.
Z kim dzielisz pokój na zgrupowaniach?
Przez długi czas z Bartkiem Kanieckim, z którym się znam z czasów Widzewa i Łodzi. Aktualnie z Bartkiem, ale Sielewskim.
Największy jajcarz w szatni?
Teraz mamy dużo nowych osób, ale w poprzedniej szatni taką osobą, która zawsze wnosiła wiele kolorytu, był Damian Piotrowski. Bardzo pozytywna postać, umiejąca rozluźnić atmosferę, gdy ta była napięta. Tak więc on i Marcin Krzywicki, znany na Twitterze, miałem przyjemność być z nim w jednej szatni.
Największy żart, który tobie wykręcono?
Nie mi, ale słynne było przestawienie samochodu Marko Radicia, kiedy jeszcze nie grałem w Wiśle. On bardzo dbał o auto i z parkingu klubowego przestawiono mu auto naprzeciwko pod halę. W pierwszej chwili nie wiedział czy to żart, czy rzeczywiście ktoś mu to auto ukradł. Jednak później już było dużo śmiechu i nikt się nie obraził.
Czyj plakat miałeś nad łóżkiem?
Nie wieszałem plakatów, ale jeśli je zbierałem, to z Ronaldinho. Najbardziej zapadł mi w pamięć.
Ulubiony klub zagraniczny?
Lubiłem oglądać mecze tych drużyn, gdzie występowało dużo Polaków. Tak więc takim ulubiony z zagranicy jest Borussia Dortmund.
Największa impreza po wygranym meczu?
Nie będę jakiś oryginalny i powiem, że awans do Ekstraklasy. To nie zdarza się często. Po wygranym meczu zostały nam 2-3 kolejki do końca, trener dał nam kilka dni wolnego, więc przez 1-2 dni po awansie na pewno trochę czasu, by się pobawić.
Najbardziej pamiętny mecz, jaki obejrzałeś?
Półfinał mundialu w 2014 roku, Niemcy-Brazylia 7:1 i mecz z ostatniego sezonu, Barcelona-PSG 6:1.
Ulubiony komentator piłkarski?
Marcin Rosłoń, szczególnie gdy komentuje ligę angielską, fajnie jest go posłuchać.
Którego z kolei nie lubisz słuchać?
Wszyscy wymieniają Dariusz Szpakowskiego, myślę, że on ma specyficzny styl komentowania – coś śmiesznego przekręci, coś śmiesznego powie, podobnie jak Tomek Hajto. Ale jako ja nie wymieniam żadnego, bo każdy ma coś do powiedzenia i przekazania. Mi jeden negatywny w pamięci nie zapadł.
Największy komplement, jaki usłyszałeś?
Jeszcze jak byłem w SMS-ie Łódź, to tam był taki trener Zdzisław Sławuta. Na jednym z treningów w juniorach zatrzymał trening i wskazał mnie jako przykład osoby, która jeśli tak dalej będzie pracowała, to zagra w ekstraklasie. Jak widać miał racje, stało się.
Największa bura, jaką zebrałeś?
Była taka sytuacja w Widzewie, gdy wchodziłem do pierwszego zespołu z Mariuszem Stępińskim. Zagrałem dłuższe podanie, ale dokładne, a starsi koledzy mieli uwagi, bym starał się grać dołem. Może nie była to największa bura, jednak zapadła mi w pamięć – mimo że według mnie zrobiłem coś dobrze, dostałem wskazówki, że mogę zrobić coś lepiej.
Najważniejsza cecha do poprawy w grze?
Ze względu na to, że od dłuższego czasu gram na lewej obronie, to cały czas ta lewa noga. Jeśli byłaby na jeszcze wyższym poziomie, ułatwi mi to dobre pokazywanie się w meczach.
Największa zaleta?
Odbiór piłki.
Kolega z juniorów, który miał największe papiery na granie?
Jednego nie wskażę, bo dużo ich było – w SMS-ie Łódź czy młodzieżowych reprezentacjach. Chłopaki mieli duży potencjał, ale sam potencjał czy talent to nie wszystko. Dużo przepadło przez kontuzje, złe decyzje, złe podchodzenie do swoich obowiązków.
RUNDA TRZECIA – EKSTRAKLASA
Najbardziej niedoceniany ligowiec?
Rafał Kurzawa. Teraz ma dobry czas, ale wcześniej wiele osób nie dostrzegało w nim tego potencjału. Też pokazuje, że przeskok z pierwszej ligi do ekstraklasy może okazać się na plus, nie na minus.
Najlepszy piłkarz Ekstraklasy?
Darko Jevtić. Zrobił na mnie duże wrażenie.
Przeciwnik, który najbardziej dał ci się we znaki?
Pamiętam, że jeszcze w pierwszej lidze jak graliśmy, to Wojtek Łobodziński grał na bardzo wysokim poziomie. Raz miałem z nim 30 pojedynków, bo sprawdzałem to w InStacie. W ekstraklasie jest naprawdę dużo dobrych zawodników, ale najbardziej zapamiętałem właśnie Wojtka.
Z którym sędzią na piwo?
Najbardziej doceniam tych sędziów, którzy jeśli popełnią błąd, potrafią się przyznać. Tak było w spotkaniu z Zagłębiem Lubin – pan sędzia Zbyszek Dobrynin nie był pewny swojej decyzji i nie gwizdnął faulu na mnie. Po meczu do niego podszedłem, mówię, że tutaj był chyba faul, a on przyznał mi rację. Doceniam to, gdy arbitrzy nie idą w zaparte, bo błędy każdy popełnia.
Największy symulant?
Każdy zawodnik chce jak najwięcej wyciągnąć dla zespołu, wielu jest takich, którzy robią to przez oszukiwanie sędziów i przeciwników. Ligowcy często wskazują Radovicia, on najbardziej jest na świeczniku, ale to nie znaczy, że inni tego nie robią. Nie wskazałbym więc jednej osoby.
Całowanie herbu – za czy przeciw?
Jeżeli ktoś jest całe życie w klubie, to w takich przypadkach nie ma problemu. Ale jeżeli ktoś jest jeden sezon czy dwa i po ważnym golu całuje herb, to jest to nie na miejscu.
Kogo z Wisły wysłałbyś do… MMA?
Już go nie ma, ale wskażę – Piotrek Wlazło.
… Jeden z dziesięciu?
Mateusz Piątkowski.
… Trudnych spraw?
Seweryn Kiełpin.
… Masterchefa?
Sam mógłbym spróbować. Nowi chłopacy przyszli do zespołu, często jedzą na mieście, więc trudno powiedzieć, kto by się w kuchni odnalazł. Mi czasami się zdarza coś ugotować, więc mógłbym spróbować swoich sił.
… Warsaw Shore?
W duecie: Damian Piotrowski i Wojtek Łuczak. Gdyby poszli, to mogłoby się wiele dziać, są pozytywni i wkomponowaliby się.
*
Gdzie widzisz siebie za dwa lata?
Chciałbym dalej być minimum w ekstraklasie. Czy to będzie wyżej, czy niżej, zależy ode mnie.
Gdzie się widzisz za dziesięć lat?
To już jest tyle czasu, już „za dwa lata” było trudno powiedzieć. Ostatnio byłem w Łodzi i kibice Widzewa pytają się kiedy wrócę. Myślę, że za te 10 lat, jak będę miał 32-33 lata, to może w tym miejscu będę, ale nie ma co planować.