Reklama

Spędziliśmy dziś 90 minut na karnym jeżyku

redakcja

Autor:redakcja

09 września 2017, 18:09 • 3 min czytania 3 komentarze

Kojarzycie na pewno program „Superniania”, pani Zawadzka mówiła tam, jak należy wychowywać dzieci. Na przykład, gdy dziecko było niegrzeczne, sadzała je na karnego jeżyka. Otóż my, oglądając dziś szlagier pierwszej ligi Górnik Łęczna – Podbeskidzie Bielsko-Biała, czuliśmy się jakbyśmy byli najgorszymi bachorami i kazano nam siedzieć na tym jeżyku 90 minut.

Spędziliśmy dziś 90 minut na karnym jeżyku

Czasem, zwłaszcza w przerwie w rozgrywkach albo lepiej – podczas mistrzostw świata czy Europy, ktoś rzuci na Twitterze tekst w stylu: „Ale by podeszła Łęczna taka z Podbeskidziem”. Chociaż obu zespołów nie ma już w ekstraklasie, dziś doszło do tego starcia. Wcześniej określiliśmy je jako „szlagier”. Nic bardziej mylnego… był to mecz piętnastej z szesnastą drużyną pierwszej ligi.

Spotkanie przebiegało… Nie, nie, no po prostu, kurwa, nie. Ono nie przebiegało. To słowo należy jak najszybciej odszczekać. Mecz Górnika z Podbeskidziem po prostu trwał. Nie działo się tam absolutnie nic. Był to prawdopodobnie najgorszy mecz, jaki widzieliśmy w 2017 roku, a wiecie dobrze, że mamy bzika i piłki trochę oglądamy. Gdyby to spotkanie było niedźwiedziem, to byłby to misio, który zapadł właśnie w sen zimowy.

Nawet nie możemy napisać, że brakowało trochę techniki, ale piłkarze nadrabiali to walką, jeżdżeniem na tyłkach. Bo tak nie było, oni po prostu stali. Najlepszą okazją Podbeskidzia było dośrodkowanie Sierpiny z rzutu wolnego, którego nawet nikt nie chciał wykończyć, więc wrzutka stała się strzałem, który bramkarz spokojnie złapał a Sergiusz Prusak nie potrafił nawet złapać piłki, tylko nienaturalnie ją przed siebie odbił, wybił dopiero jeden z obrońców. Raz z dystansu uderzył Iliew, strzał odbił Prusak. I na tym Podbeskidzie skończyło – że tak to ujmiemy – grę ofensywną. A Górnik nie był lepszy. To niesamowite, kiedy obrońca dostaje podanie, ma możliwość zagrać piłkę do przodu, a woli ją wycofać do bramkarza.

Kiedy sędzia odgwizdał koniec pierwszej połowy, my zastanawialiśmy się, jak to jest, że zawodnicy grali, jakby tylko czekali na przerwę. Nie w ostatnich minutach gry, a od samego początku. Wtedy przed kamerami pokazał się Radosław Pruchnik. Dziennikarz zapytał go, skąd wynika brak prób ataków na bramkę rywala. A Pruchnik powiedział mniej więcej (tak nas zszokowało, że nie zapamiętaliśmy tego słowo w słowo) coś w tym stylu: „Bo ta liga jest tak skonstruowana… Czekamy, pilnujemy tyłów. Liczymy, że może udać się coś z kontry”.

Reklama

Ta liga jest tak skonstruowana… Tak, w regulaminie pierwszej ligi jest zapis, że za atakowanie są kary finansowe i cielesne. Cholera, jak my mamy traktować takich ludzi poważnie?

Druga połowa wyglądała równie fascynująco. Aż komentatorzy, którzy nie mieli po prostu czego komentować, co chwila powtarzali, że gorzej grać się nie da. To było takie najgorsze wcielenie słynnego „0:0 po bezbarwnym”. A wiecie co jest najlepsze? Że w 83. minucie piłka zeszła z nogi Kosznikowi, który strzelił po ziemi, bardzo słabo, ale futbolówka odbiła się od obrońców i z pierwszej piłki pod poprzeczkę huknął Patryk Szysz. Naprawdę nieprawdopodobne, że ktoś wygrał to spotkanie…

Górnik Łęczna – Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:0 (0:0)
1:0 Szysz 83′

Odra Opole – Zagłębie Sosnowiec 1:0 (0:0)
1:0 Baran 90+5′

Raków Częstochowa – Stal Mielec 1:2 (0:1)
0:1 Gancarczyk 44′
1:1 Petrasek 49′
1:2 Janota 90+2′

Najnowsze

1 liga

1 liga

Napastnik strzelił 14 goli w całej karierze, teraz ma pomóc Podbeskidziu w utrzymaniu

Szymon Piórek
5
Napastnik strzelił 14 goli w całej karierze, teraz ma pomóc Podbeskidziu w utrzymaniu

Komentarze

3 komentarze

Loading...