Reklama

“Jak będziecie tak dalej grać, to pojedziecie za granicę. Zrywać pomarańcze!”

redakcja

Autor:redakcja

08 września 2017, 09:55 • 8 min czytania 55 komentarzy

Co prawda przedstawiciel Górnika Zabrze w jesiennej odsłonie “Weszło z butami” już był, ale raz, że to beniaminek i świeża krew, a dwa… po prostu miło się z tymi gośćmi rozmawia. Z ankiety z Łukaszem Wolsztyńskim dowiecie się, który trener straszył zrywaniem pomarańczy za granicą, a który wstał i zaczął go oklaskiwać przy całej drużynie. Będzie też o kolizji z tramwajem, zdolnościach kucharskich Igora Angulo czy o nauce angielskiego, idącej dość opornie. Zapraszamy!

“Jak będziecie tak dalej grać, to pojedziecie za granicę. Zrywać pomarańcze!”

RUNDA PIERWSZA – ŻYCIE PRYWATNE

Ulubiony film?

„Waleczne serce” albo „Rocky” – od małego oglądaliśmy i znam go bardzo dobrze.

Koncert Zenka Martyniuka, Woodstock czy bal wiedeński?

Reklama

Myślę, że koncert Zenka, jak najbardziej. Lubimy disco-polo i Zenek często się przewija w szatni, króluje w niej.

Pierwsza gra komputerowa?

FIFA World Cup 2002. Pamiętam jak chodziliśmy z bratem do wuja specjalnie, bo tylko on ją miał. Potem sami sobie kupiliśmy.

Pamiętam, że tam był taki ognisty strzał.

Tak, dokładnie. Dlatego tak tę grę polubiliśmy – w Brazylii chyba dziesięciu zawodników go miało, zawsze nią graliśmy.

Ulubiona książka?

Reklama

Fajna była biografia Xaviego, a ostatnio czytałem też „Obsesję doskonałości”. Myślę, że ta druga trochę pomaga w piłce, w tym jak do niej podchodzić – jeśli weźmiesz sobie kilka słów do serca, może ci to się przydać.

Jakie sporty śledzisz poza piłką?

Tak szczególnie to żadnego. Lubię jak polskie reprezentacje grają na jakichś turniejach, wtedy śledzę.

Teraz oglądałeś koszykarzy?

Koszykarzy to najmniej akurat, bardziej ręcznych czy siatkarzy. Z koszykówką nie jest mi po drodze, rzadko gram, nie oglądam, nie lubię, nie znam zasad.

Ile masz punktów karnych na koncie?

Teraz chyba zero, bo się wyzerowały, ale w najgorszym momencie było 18. Za prędkość i raz była taka sytuacja, że z mojej winy… potrącił mnie tramwaj. Stanąłem na torach, wjechał we mnie, bo nie miałem jak wyjechać na ulicę. Taki był ruch, czekałem, czekałem i się nie doczekałem, patrzę w prawo, a tam tramwaj, nie zdążyłem uciec i mnie zahaczył w dupę (śmiech).

Jakie było twoje pierwsze auto, a jakie najlepsze?

Pierwsze i ostatnie: Renault Megane.

Finanse: Sknerus McKwacz czy carpe diem?

Kiedyś to drugie, raczej ulotne były te pieniądze, szybko je się wydawało. Teraz, jak są większe, staram się je zainwestować, przymierzam się do kupna mieszkanka.

Na co wydałeś pierwszą grubszą premię?

Zależy od jakiej kwoty jest grubsza, trudno stwierdzić. Ale chyba jakieś głupoty – ciuchy, dobre jedzenie, coś takiego.

Gdybyś nie był piłkarzem, byłbyś…?

Ciężko. Bardzo kocham piłkę, więc coś z nią bym robił. Lecz jeśli nie, to jako że jestem ze Śląska, a tata górnik, dziadek górnik, może bym poszedł w te ślady. Choć wszyscy by z rodziny raczej odradzali.

Gdzie na urlop?

Marzy mi się, by pojechać na Malediwy. Słyszałem, że zanikają, więc chciałbym je zobaczyć.

Do you speak English?

Średnio, bardzo słabo. Wiadomo jak to w szkole było, nie przywiązywało się do tego wagi. Narzeczona teraz mnie namawia, bym zaczął coś robić i próbuję. Ściągam jakieś aplikacje na telefon, ale na razie opornie to idzie.

Pewnie by się przydało przy wyjeździe za granicę.

Dokładnie. Chciałbym wyjechać, tak więc trzeba podszkolić ten język.

Największy wybryk szkolny?

Jednego nie pamiętam, ale za całokształt naszego zachowania – mojego i brata – zostaliśmy w drugiej liceum rozdzieleni do innych klas, tak więc to mówi samo za siebie. Jakimiś super uczniami, też pod względem zachowania, nie byliśmy.

Alkohol w sezonie?

Jak już, to gdy jest wkupne, urodziny, czy coś takiego. Okazyjnie.

Gej w szatni?

Nie, nie przeszedłby.

Najlepsza rada, jaką dostałeś?

Żeby się nigdy nie poddawać. Żeby zawsze dążyć do wyznaczonego celu, nawet jak trenerzy czy ktoś ci mówią, że ci nie wychodzi, to idź swoją drogą, nie patrz na kłody pod nogami i przeciwności losu.

Największe marzenie pozasportowe?

Szczęśliwa rodzina, dom, trójka dzieci. Najlepiej synów, bo z kobietami to jest dramat (śmiech).

RUNDA DRUGA – FUTBOL

Jakie są twoje rytuały przedmeczowe?

Nie wiem czy to rytuał, ale modlitwa i znak krzyża przed wejściem na boisko.

Czego nie robisz w dniu meczu?

Nie stresuje się spotkaniem tylko biorę je na luzie. Muzyka w pokoju z bratem i jedziemy.

Z kim dzielisz pokój na zgrupowaniach?

Z bratem. Jeżeli oczywiście jest w osiemnastce! A jak go nie ma, to gdy brat miał kontuzję, w pierwszej lidze byłem z Maćkiem Ambrosiewiczem.

Największy jajcarz w szatni?

Mój brat Rafał.

Największy żart, który wykręciłeś?

Takiego jednego nie pamiętam. Ogólnie to żartujemy sobie często – czy to właśnie z bratem, czy innymi kolegami, z Gienkem Loską, „Błoną”, Wojtkiem Pawłowskim. To są typowe żarty: przywiązywanie butów do szafek, przeparkowanie auta, posmarowanie maścią rozgrzewająca lycrę. Takie rzeczy.

Największy żart, który tobie wykręcono?

Mnie się żartów nie wykręca, bo wiedzą, że jak wykręcą, to powracają z podwójną siłą!

Czyj plakat miałeś nad łóżkiem?

Barcelona, Ronaldinho, Ronaldo – i grubego, i Cristiano.

Ulubiony klub zagraniczny?

Barcelona.

Artykuł na twój temat, który najbardziej zapadł ci w pamięć?

Ostatnimi czasy jest nimi sporo, oczywiście nie chwaląc się czy coś. Ten z Weszło mi zapadł, bo był całkiem niedawno i było sporo śmiechów (KLIK).

Największa impreza po wygranym meczu?

Impreza po Puławach, czyli awans, na zawsze będę to miał w pamięci. W autobusie dużo się działo i dużo się wypiło, ale to są normalne rzeczy, potem feta z kibicami, to są bardzo miłe wspomnienia. Tym bardziej, że jestem wychowankiem tego zespołu i z młodzieńczych lat pamiętam, jak Górnik świętował awans za Adama Nawałki i chciałem też takich rzeczy doświadczać. To się stało.

Najbardziej pamiętny mecz, jaki obejrzałeś?

Z tych ostatnich to Barca-PSG, a z tych dawniejszych to zdecydowanie Milan-Liverpool. Szczególnie, że Dudek to człowiek z naszych okolic.

Ulubiony komentator piłkarski?

Teraz Kaziu Węgrzyn, myślę, że najbardziej mi przypada do gustu.

Którego z kolei nie lubisz słuchać?

Szpakowskiego albo na Eurosporcie, Strejlaua. Jednak stara myśl szkoleniowa i już nie ta werwa.

Nie no, werwę to Andrzej Strejlau akurat ma!

Mi akurat nie przypada jakoś do gustu.

Największy komplement, jaki usłyszałeś?

Pamiętam taki moment na zgrupowaniu w Kamieniu, analizowaliśmy mecz, jeszcze w rezerwach trzecioligowych. Trener Dankowski przewinął kilka moich super zagrań, przy całej drużynie wstał, zaczął mi bić brawo, że jak będę tak dalej grał, to może mnie czekać coś dobrego i o bym takich meczów jak najwięcej powtórzył. To mi zapadło w pamięć, bo reszta drużyna się przyłączyła do braw i było mi miło.

Największa bura, jaką zebrałeś?

To akurat trener Kostrzewa, a on jest znany z takich rzeczy. Był taki mecz w rezerwach, mój i brata, nam jest potrzebna druga piłka, dużo się kiwaliśmy i graliśmy tylko ze sobą. Te akcje super nie wychodziły, nawet w ostatniej minucie Rafał miał świetną okazję, a jej nie wykorzystał. Trener powiedział do nas po meczu, że jak będziemy tak dalej grać, to pojedziemy za granicę, ale zrywać pomarańcze. Byliśmy młodzi i wzięliśmy to sobie do serca, trener tym donośnym głosem i charyzmą potrafił na nas podziałać.

Twój najlepszy mecz?

Myślę, że jeden z ostatnich, pod względem piłkarskim bardzo fajnie z Legią zagrałem. A pod względem strzeleckim to mecz z Sandecją, wygraliśmy 2:0 i moje dwie bramki, „kogut meczu”.

Najważniejsza cecha do poprawy w grze?

Lewa noga. Jest dużo do poprawy, na razie służy do podpierania.

Największa zaleta?

Wszechstronność, gdzie trener by mnie nie wystawił, tam zagram. Chyba to widzi, stara się to wykorzystywać i ja na boisku też.

Kolega z juniorów, który miał największe papiery na granie?

Marcin Leszczyński, nasz dobry kolega. Nie miał szczęścia i w domu za ciekawie, inne miał priorytety, postawił na pracę, bo w domu się nie przelewało. Nie udało mu się w piłce, a za młodu był kozakiem, kapitanem Górnika w Śląskiej Ligi Juniorów. Myślałem, że Górnik mu zaufa i da szansę, niestety tak się nie stało. Aktualnie czwarty poziom rozgrywkowy, LKS Wilcza.

RUNDA TRZECIA – EKSTRAKLASA

Najbardziej niedoceniany ligowiec?

Bartek Kopacz. Jest bardzo dobrym obrońcą, bardzo mi się ciężko na niego grało na treningach, nie jest jakoś super chwalony przez komentatorów, a odwala kawał dobrej roboty.

Najbardziej przereklamowany?

Trudno jednego wskazać. Nie mam typu.

Najlepszy piłkarz Ekstraklasy?

Według mnie Radović. W Górniku kiedyś był Robert Jeż, strasznie mi imponował na treningach, klasa piłkarz. Chciałem się na nim wzorować, ale nie moje warunki fizyczne i nie ta technika. Jeszcze!

Potem zgasł.

Troszkę zgasł, ale wtedy się wzorowaliśmy na nim z bratem. Jak po kontuzji schodził do rezerw, to było widać tę klasę.

Przeciwnik, który najbardziej dał ci się we znaki?

Arek Głowacki. Strasznie ciężko się na niego grało, widać ogranie i siłę.

Z którym sędzią na piwo?

Zdecydowanie z Musiałem. Bardzo spoko człowiek, nie znam, ale tak mi się wydaję. Też fajna charyzma z niego bije podczas meczów.

Największy symulant?

Z tych ostatnich meczów w lidze – Guilherme wiecznie się o coś czepiał, przewracał, na niego mogę postawić.

Reforma ESA37 z podziałem punktów – za czy przeciw?

Przeciw. Krzywdzone były te zespoły, które zdobywały punkty – zamiast grać o trzy punkty, grano o półtora. Liczy się cały sezon, a nie tylko moment. Gramy o trzy oczka, a na końcu wyłaniany jest mistrz Polski. Reforma bez podziału jest w porządku.

Całowanie herbu – za czy przeciw?

Na swoim przykładzie podam. Jak ktoś jest wychowankiem i w sercu ma klub, tak jak ja Górnik, to jeśli się poczuwa, myślę, że jak najbardziej. A jeśli ktoś przychodzi na sezon-dwa, idzie mu super i jest wniebowzięty klubem, to jest to trochę niesmaczne.

Kogo z Górnika wysłałbyś do… MMA?

Michała Koja.

Jeden z dziesięciu?

Adam Wolniewicz.

Trudnych spraw?

Grzegorz Kasprzik, zdecydowanie.

Masterchefa?

Czytałem ankietę z Kądziorem, oferował się, że podobno lubi gotować, to może on. Ostatnio rosół zrobił nam Igor Angulo, więc może niech też pójdzie, ale żeby go nauczyli przyprawić zupę, bo nie potrafi!

Warsaw Shore?

Brata i Wojtka Pawłowskiego. Nadawaliby się idealnie.

*

Gdzie widzisz siebie za dwa lata?

Chciałbym grać za granicą. Taki mam cel i marzenie.

Wymarzona liga?

Hiszpańska. Chciałbym się spotkać z zawodnikami Barcelony.

Gdzie się widzisz za dziesięć lat?

Z powrotem w Górniku, w roli kapitana. Tu chcę zakończyć karierę.

A wyjeżdżasz z niego jako mistrz?

Stawiamy sobie wysokie cele, chcemy co tydzień wygrywać, a co na koniec sezonu pokaże tabela, z tego miejmy nadzieje się będziemy jako cieszyć.

Czyli mistrz?

Dokładnie.

PP

Najnowsze

Kanał Zero

0:0 w Kanale Zero. Kowal, Rudzki, Marciniak, Targowski

redakcja
0
0:0 w Kanale Zero. Kowal, Rudzki, Marciniak, Targowski

Komentarze

55 komentarzy

Loading...