This is Polish festiwal at Vuelta! – wykrzykiwali zachwyceni angielscy komentatorzy Eurosportu, gdy Rafał Majka zmierzał dziś samotnie do mety 14.etapu wyścigu. Mieli rację, bo przecież mimo że żaden z naszych kolarzy nie liczy się w klasyfikacji generalnej hiszpańskiej imprezy, to jednak na poszczególnych odcinkach biało-czerwoni wymiatają niczym swego czasu Jerzy Dudek w bramce Realu Madryt Paweł Poljański dwukrotnie zajmował drugie miejsca, Tomasz Marczyński dwa razy wygrywał, a teraz dołączył do niego, i to w kapitalnym stylu, ‘Zgred”!
2017 rok miał być dla Majki najlepszym w karierze. Rafał po raz pierwszy został liderem ekipy na Tour de France, liczył więc, że skończy Wielką Pętlę w pierwszej piątce. Niestety, pechowy upadek na trasie uniemożliwił mu walkę o generalkę – musiał wycofać się z wyścigu. Obolały Polak odpoczął kilkanaście dni, po czym wziął udział w Tour de Pologne, gdzie do wygrania imprezy zabrakło mu… trzech sekund. Koniec pecha? A gdzie tam! Na początku Vuelty naszego mistrza dopadły problemy żołądkowe, które nie pozwoliły mu dobrze wejść w wyścig. W ich wyniku pożegnał się z marzeniami o podium.
Przyznacie – taka seria zdołowałaby niejednego sportowca. I sprawiła, że zamiast o sukcesach zacząłby po prostu marzyć o pierdolnięciu roweru do piwnicy i wyjeździe na wakacje. Na szczęście Majka ma serce wojownika – to taki Krzysztof Głowacki kolarstwa – dlatego zamiast się zamartwiać, spokojnie czekał na swoją szansę. Dziś ją wykorzystał, chociaż przez kilkanaście minut drżeliśmy, że i w to sobotnie popołudnie dopadnie go pech. Za plecami Rafała toczyła się bowiem walka pomiędzy najlepszymi kolarzami wyścigu. Vincenzo Nibali i kilku innych śmiałków próbowało “urywać się” Chrisowi Froome’owi, baliśmy się, że w wyniku ich akcji samotna ucieczka Majki zostanie zlikwidowana jak na igrzyskach olimpijskich – niedaleko mety. Na szczęście nic takiego się nie stało i zawodnik grupa Bora-Hansgrohe przekroczył finisz jako pierwszy, z przewagą 27 sekund nad kolejnym kolarzem. Pamiętajcie, że to nie jest jego premierowy duży sukces w poważnym wieloetapowym wyścigu – na swoim koncie ma już trzy triumfy w Tour de France.
Victoria para @majkaformal ¿Qué le quieres preguntar al vencedor de etapa? pic.twitter.com/qWUoX6LQ8P
— La Vuelta (@lavuelta) 2 września 2017
Tak jak 2017 nie był za dobry dla Majki, tak dla polskiego kolarstwa to wspaniały rok. Od marca biało-czerwoni cykliści pokazali się już m.in. na Strade Bianche, Milan – San Remo (wygrane Michała Kwiatkowskiego), Wielkiej Pętli (triumf Macieja Bodnara w czasówce), a teraz szaleją na Vuelcie. Najlepsze, że to nie koniec tegorocznych emocji – niezależnie od tego, że nasi mogą jeszcze pobrykać w Hiszpanii, już 17 września w Bergen rozpoczynają się mistrzostwa świata. Biorąc pod uwagę, w jakiej formie są “Kwiato” i “Bodi”, niewykluczone, że obaj sięgną w nich po medale, odpowiednio w wyścigu ze startu wspólnego i w jeździe na czas. Przyznacie: byłaby to niesamowita puenta tegorocznych szaleństw naszych kolarzy na szosach całej Europy!