Swego czasu napisaliśmy, że Marcin Brosz wybrał się z ekipą „Pimp my ride” do Łukasza Sierpiny, który po latach kopania się po czole zupełnie niespodziewanie wystrzelił z tak imponującą formą, że w duecie z Cabrerą ciągnął za uszy całą Koronę Kielce. Kojarzycie w ogóle ten program? Parę lat temu MTV zapraszało zwyczajnych ludzi z ich równie zwyczajnymi autami do garażu i picowało te furki tak, jakby za chwilę miały wyjechać na ulice znane z Need for Speed. Tu spoiler, tu bajerancki lakier, tu dźwięk silnika, na który wszystkie laski dookoła piszczą z zachwytu. Wygląda na to, że w Kielcach odpalili drugą edycję show, bo jakkolwiek to zabrzmi…

Bartosz Rymaniak wygląda jak piłkarz.
Co więcej: Bartosz Rymaniak wygląda jak Pan Piłkarz!
No naprawdę, prędzej spodziewalibyśmy się, że ktoś w Kielcach przejedzie się tramwajem, prezydent tej stolicy mody ubierze koszulę niepasującą do gustownych wąsów, albo że Korona wreszcie znajdzie nowego inwestora. Nie mamy pojęcia, jak do tego doszło i który lokalnych z szamanów maczał w tym palce, ale na tu i teraz, biorąc pod uwagę obecną formę piłkarzy, Rymaniak to – fuck, napisaliśmy to! – najlepszy prawy obrońca ligi. Na pięć meczów, które rozegrał, ocenialiśmy go następująco:
a) nota 5 za mecz z Zagłębiem. Mimo że raz zdarzyło mu się przysnąć, zaliczył solidny występ, w pamięci utkwiła nam sytuacja, gdy… z lewej nogi pociągnął po widłach.
b) nota 5 za mecz z Legią. Choć zaspał puszczając Szymańskiego sam na sam i później podając piłkę legionistom na swojej połowie, był solidną postacią drużyny, która powstrzymała Legię na jej stadionie.
c) nota 8 za mecz z Cracovią. Bramka, w której zabawił się z obroną Cracovii co najmniej jak Tomasz Frankowski, wywalczenie karnego, rajd, w którym przeszedł trzech gości i wyłożył do pustaka… Mało?
d) nota 6 za mecz z Arką. Po prostu – jeden z lepszych aktorów tego badziewnego widowiska. Doszedł po rogach do dwóch groźnych sytuacji (raz naprawdę groźnie walnął pod poprzekę), dograł w końcówce Soriano wrzutkę co do centymetra.
e) nota 8 za mecz z Jagiellonią. Wywalczył karnego, strzelił gola pobijając tym samym swój osobisty rekord bramek na sezon, wykreował kilka akcji kolegom. Z tyłu bez większych zastrzeżeń.
Po tych pięciu meczach Rymaniak ma zatem średnią notę 6,4 i jako prawy obrońca wykreował więcej sytuacji niż niejeden napastnik, przy tym względnie skutecznie zabezpieczając tyły. Nie wiemy, czy to bardziej zasługa nowego trenera i jego mocnych treningów, po których cała Korona wygląda rewelacyjnie fizycznie (szczególnie, że jako prawy obrońca Rymaniak musi zapieprzać) czy raczej tego, że w odmienionym zespole stał się niekwestionowanym liderem szatni (czego dowodem jest zresztą opaska kapitańska w ostatnich meczach). Warto dodać, że wysoka forma to nie żaden jednorazowy przebłysk – już w całym poprzednim sezonie Rymaniak zaczynał wyglądać przyzwoicie, ale teraz – jak na niego – to jakiś kosmos.
Historia Rymaniaka pokazuje, jak śmieszno-straszna jest nasza liga. W normalnych rozgrywkach gość zweryfikowany tyle razy już dawno nie łapałby się nawet na trybuny beniaminka, a Rymaniak… ciągle grał, grał, grał, aż w końcu, gdy już nikt nie spodziewał się po nim niczego pozytywnego, tak po prostu odpalił. A jeśli w Kielcach potrafił odpalić Rymaniak, za chwilę może odpalić… nie wiemy, może nawet sam Fabian Burdenski?
W każdym razie trzeba powiedzieć to głośno i wyraźnie: Bartosz Rymaniak to dziś już poziom Grzegorza Bonina.
Fot. FotoPyK
Treść usunięta
A co ty chcesz od Tosika? To solidny piłkarz, oprócz kartek czerwonych nie robi większych szkód.
Cała Korona gra fenomenalnie jeśli chodzi o grę jeśli ogarną stoperów to naprawdę będą niebezpieczni. Swoją grą przypominają Lechię u siebie z poprzedniego sezonu.
Przykład Rymaniaka pokazuje ile w piłce zależy od głowy. Kiedyś był wyszydzany na każdym kroku, weszło zrobiło z niego synonim słowa „podpiłkarz”, trudno gra się z taką łatką. Dopiero od transferu do Korony gość się zresetował, złapał pewność siebie i odrobinę luzu, i nagle okazało się, że potrafi posyłać świetne piłki i robić akcje, jakie kiedyś z powodu obsrania i presji nawet przez myśl by mu nie przeszły.
Piękna metamorfoza. Coś jak Wilusz u Bjelicy. I potwierdza co jest najważniejsze w piłce – głowa, głowa i jeszcze raz głowa.
Treść usunięta
Bardziej niż forma Rymaniaka zastanawia mnie fakt, jak to możliwe, że Korona uzbierała ledwie 5 punktów przy dyspozycji, którą prezentuje. Niebywałe. A już mecz z Jagą to parodia. Goście nie grali nic, zmarnowaliśmy karnego, sędzia drugiego nie podyktował, Barry asystował przy dwóch golach białostoczan, Kallaste sam sobie strzelił i chuja grająca i mogąca zrobić w Kielcach Jaga wywozi komplet punktów. Przecież gdyby z przodu u nas od początku sezonu grał jakiś napastnik, to nasz dorobek byłby dwa razy większy i to przy ostrożnych szacunkach. Niestety, już przez 5 kolejek gramy w „10”, bo Górskiego nie uznaje za piłkarza.
Treść usunięta
Taka jest piłka nożna: grasz dobrze to cie chwalą, słabo to krytykują. Logiczne to i trudno żeby było inaczej. Jeżeli kucharz przez rok dodawałby za dużo soli do potraw, to raczej szef kuchni by go za to nie chwalił, a prędzej pogonił. Górski nie gra nic, nie strzela bramek, podejmuje 99% złych decyzji. Po prostu wkurwia. W Chrobrym dawał radę, może potrzeba mu zmiany klubu, ligi, nie wiem. Wiem, że Korona grała bez napastnika przez pięć kolejek i musi to się zmienić z Piastem, bo nie punktujemy tak jak powinniśmy.
Jazda po Gorskim jest rownie slaba, jak jego gra
Treść usunięta
Treść usunięta
Pieknie odpowiedziales sobie na swoje pytanie
Napisaliscie swoja wersje historii jak to Łukasz Sierpina utrzymal Korone strzelajac cale 2 bramki w sezonie. Jedna w przegranym meczu z Legia 1:3 i w wygranym z Lechia grajaca w 10. 4:2. Dla „Januszow” to moze gra dobrze bo potrafi szybko biegac ale jak juz dochodzi do strzalu albo podania to litosc bierze. A bramke jaka strzelil Lechii to po rykoszecie od obroncy bo zazwyczaj straszyl golebie.
I druga historia to Rymaniak. Jak Zaglebie spadalo z ligii to on mial 24 lata i byl wyrozniajacym sie zawodnikiem ale z jakis tylko znanych dla weszlo powodow zostal uznany winnym za spadek. Potem w Cracovi zagral ledwie 1000min. wchodzac z lawki albo nawet grajac na srodku. Rywalizowal z Deleu ktory byl w formie.
W Koronie zaczal grac regularnie i od razu widac bylo ze zaczyna grac coraz lepiej.
To nie Rymaniak zaczął dobrze grać. To pisaki weszlaki wreszcie klapki z łbów zrzucili.
Rymaniak cały zeszły sezon miał udany, poniżej solidnego poziomu nie schodził tylko weszlaki tego nie widzieli, za to każde najmniejsze potknięcie podnosili do miana wielbłąda.
Tak że to nie pimp my player ale pimp my pismak.
Pewnie Rymaniak albo jego agent są niezaprzyjaźnieni.
Napiszę to, co zwykle: Weszlaki Rymaniaki!