Reklama

Sagan (ponownie) liderem TdP, Majka pokazał, że jest mocny

Kamil Gapiński

Autor:Kamil Gapiński

31 lipca 2017, 19:58 • 3 min czytania 7 komentarzy

Po raz ostatni Szczyrk znalazł się na trasie Tour de Pologne w roku, w którym… drużyna Kazimierza Górskiego szalała na mundialu w RFN. Aż trudno w to uwierzyć, przecież to znana górska miejscowość, a Polska nie ma powierzchni Chin ani tylu wysokich szczytów co Francja. Ale OK, fakty są takie – dziś nasz narodowy wyścig zahaczył o miasto na południu kraju po raz pierwszy od 1974.

Sagan (ponownie) liderem TdP, Majka pokazał, że jest mocny

Był to trzeci etap imprezy, która po dwóch w miarę spokojnych odcinkach miała za sprawą gór nabrać rozmachu. Wielu kibiców liczyło, że stanie się tak dzięki Rafałowi Majce i owszem, kolarz grupy Bora-Hanshgrohe nie zawiódł, ale też nie można powiedzieć, żeby rzucił fanów dwóch kołek na kolana. Majka nie próbował bowiem efektownych szarż w stylu tych z Tour de France, za które pokochały go tysiące rodaków. Nie, Rafał skupił się dziś na tym, żeby nie stracić za wiele do zwycięzcy. Ta sztuka udała mu się perfekcyjnie – przekroczył metę jako trzeci, tuż za Dylanem Teunsem. Przed Polakiem przyjechał jeszcze kolega z grupy, Peter Sagan. Słowak odzyskał dziś żółtą koszulkę lidera i pokazał, że nasze góry nie robią na nim specjalnego wrażenia, a co za tym idzie walka o powtórzenie sukcesu z 2011, kiedy to wygrał TdP, nie jest wcale niemożliwa. Ciekawi jesteśmy, jaka będzie taktyka Bory na kolejne etapy, bo przecież Rafał także jest zainteresowany nawiązaniem do 2014, gdy okazał się na rodzimych trasach numerem 1…

Jutro kolarze odpoczną od wspinaczki, ale za to będą musieli przejechać aż 238 km. Najdłuższy etap wyścigu, co powoli staje się tradycją, rozpocznie się w Zawierciu. Skończy w Zabrzu, a jeśli w peletonie są fani Górnika mamy dla nich złą informację – jutro nie załapią się na mecz. Nie dość, że zespół Marcina Brosza gra w sobotę, to jeszcze jego spotkanie odbędzie się w Gdańsku.

20449044_10207647171776134_9126051648497672669_o

Oglądaliśmy przez kilka godzin dzisiejszą relację TVP z wyścigu i musimy wam napisać, że kolarscy eksperci publicznej prezentują jednak nieco inny poziom niż większość piłkarskich. Bartosz Huzarski, który przejechał dziś przed startem lwią część etapu, zasypał widzów wieloma ciekawostkami na temat trasy. Znał też każdego kolarza i nie dziwił się, że gra na co dzień w Barcelonie jeździ w grupie X czy Y. Dodatkowo w trakcie wyścigu na motocyklu szalał Sebastian Szczęsny, który na luziku (albo przynajmniej takie sprawiał wrażenie) podjeżdżał do szefów poszczególnych ekip i do Czesława Langa, i przeprowadzał ciekawe wywiady. Całość robiła niemal takie wrażenie, jak okulary przeciwsłoneczne prowadzącego studio Macieja Kurzajewskiego.

Reklama

Trzeba przyznać, że Telewizja Polska godnie opakowała naszą flagową imprezę, szkoda tylko, że nie dochodzi już w jej trakcie do tak szalonych akcji, jak we wspomnianym 1974 roku. Legenda głosi, że walczący wówczas o wygraną Ryszard Szurkowski i Stanisław Szozda podczas jednego z etapów, tocząc nieustającą grę psychologiczną, zatrzymali się na… piwo. Ich rywalizacja na szosach była tak zacięta, że nawet w kultowym serialu „Czterdziestolatek” padło kiedyś zdanie „kłócicie się jak Szurkowski z Szozdą”.

Fot. 400mm.pl, Facebook

Kibic Realu Madryt od 1996 roku. Najbardziej lubił drużynę z Raulem i Mijatoviciem w składzie. Niedoszły piłkarz Petrochemii, pamiętający Szymona Marciniaka z czasów, gdy jeszcze miał włosy i grał w płockim klubie dwa roczniki wyżej. Piłkę nożną kocha na równi z ręczną, choć sam preferuje sporty indywidualne, dlatego siedem razy ukończył maraton. Kiedy nie pracuje i nie trenuje, sporo czyta. Preferuje literaturę współczesną, choć jego ulubioną książką jest Hrabia Monte Christo. Jest dumny, że w całym tym opisie ani razu nie padło słowo triathlon.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

7 komentarzy

Loading...