Reklama

Plan był taki, by zaatakować ich jeszcze bardziej!

redakcja

Autor:redakcja

28 lipca 2017, 17:21 • 5 min czytania 11 komentarzy

Dla wielu piłkarzy Arki wczorajszy mecz był niepowtarzalny i wyjątkowy, bo już pewnie zbyt wielu okazji do gry w europejskich pucharach mieć nie będą. Każdy z nich o tym doskonale wiedział, a co najważniejsze pokazał to na boisku. Oczywiście można mówić, że to był tylko jeden mecz, że nic się nie stało, że jeszcze nie awansowali, ale niepowtarzalną radość kibicom już dali, a to przecież sprawa priorytetowa w futbolu. Dlatego można mówić wiele, ale piłkarze Arki, być może tylko na jeden wieczór w życiu, zostali wczoraj prawdziwymi bohaterami w Gdynii. Przekręciliśmy do Adama Marciniaka by porozmawiać o tym historycznym zwycięstwie z Midtjylland. 

Plan był taki, by zaatakować ich jeszcze bardziej!

Powiedz mi tak szczerze – Co się z wami wczoraj stało, czy wy znaleźliście jakieś magiczne buty? Graliście zupełnie inaczej niż w Ekstraklasie.

Co się z nami stało? Właściwie to nie wiem, ale to był niesamowity dzień dla nas wszystkich. Czekaliśmy na ten mecz już od kilku dni, byliśmy nim bardzo podekscytowani. Dla wielu z nas to była niepowtarzalna okazja, aby zagrać w europejskich pucharach. Wiedzieliśmy, że nie możemy zmarnować tak dużej szansy i ruszyliśmy na Duńczyków od początku. Bardzo dużą rolę odegrał też trener Ojrzyński, który cały czas wierzył w drużynę. Po prostu trener wiedział, że możemy z nimi wygrać i cały czas nam o tym mówił.

Wy serio mieliście taki plan na ten mecz?

Mówiąc szczerze, to mieliśmy zaatakować ich jeszcze bardziej, ale wiadomo, że to są piłkarze z wyższej półki i nie do końca wyszło tak jak chcieliśmy. Ale plan był właśnie taki, aby wyjść wysoko pressingiem i zrobić wszystko, żeby jak najbardziej utrudnić im rozegranie. No i chyba wyszło całkiem nieźle, bo przecież przed meczem nikt na nas nie stawiał. Wszystkie liczby były przeciwko nam, więc musieliśmy pokazać charakter.

Reklama

Pamiętasz mecz, w którym twoja drużyna harowała na boisku tak jak wczoraj?

Myślę, że było kilka takich spotkań ligowych, gdzie podobnie biegaliśmy na maksa. Czy to z Legią, czy inną drużyną z topu. Ale tutaj było trochę inaczej, bo każdy czuł adrenalinę i euforię tego meczu. Fantastyczna sprawa, bo widać było, że każdy gra do ostatniego tchu. Nie mówię też, że mecze ligowe są mniej ważne, bo oczywiście tak nie jest, ale wczoraj po prostu inaczej czuło się ten mecz.

Trener Ojrzyński zawsze w garniturze, a wczoraj dres. Sugerował tym, że macie podejść do tego spotkania na luzie?

Właśnie przeczytałem o tym w prasie, bo szczerze mówiąc, to nie zwróciłem wczoraj uwagi na ubiór trenera. Ale być może trener chciał zadbać nawet o takie szczegóły, aby nas zmotywować.

Rodzi się u was banda świrów II pod batutą Leszka Ojrzyńskiego?

Nie porównujmy tego, bo to nie ma sensu. Wtedy była fantastyczna szatnia i teraz tworzy się coś nowego. Chcemy być drużyną takich walczaków, którzy pojadą gdzieś i zawsze będą walczyć o pełną pulę. Myślę, że tworzy się właśnie coś takiego, a trener Ojrzyński doskonale nadaje się, aby zarządzać tym wszystkim.

Reklama

Rozumiem, że do Danii jedziecie jak po swoje?

Na pewno naszym celem jest awans, ale nie jest też tak, że teraz czujemy się nie wiadomo jakimi piłkarzami. Wszystko na spokojnie, bo wiemy, że gramy z drużyną, która przewyższa nas na papierku w każdym aspekcie. Chodzi mi o to, że mają większy budżet, droższych zawodników itd. Zresztą było to też widać we wczorajszym meczu, że potrafią grać w piłkę. Dlatego podejdziemy do tego meczu z należytym respektem, bo wiemy z kim nam przyjdzie się zmierzyć. Ale na pewno nie będzie kompleksów z naszej strony.

Myślisz, że będzie podobna taktyka, czy raczej obrona Częstochowy?

Trudno powiedzieć, bo dopiero teraz jedziemy na analizę pierwszego spotkania. Na pewno jest trochę rzeczy do poprawy. Przede wszystkim postaramy się wyeliminować błędy, które popełniliśmy we wczorajszym spotkaniu. Jednak, jeśli będzie trzeba postawić autobus, to postawimy nawet kilka (śmiech). Wątpię też, że wyjdziemy do tego meczu i od razu staniemy wszyscy w obronie, ale różnie może być w trakcie spotkania, bo jak już mówiłem – Duńczycy potrafią grać w piłkę.

Chyba przyznasz, że kibice również stanęli na wysokości zdania?

To było niesamowite, co się wczoraj działo. Kibice byli świetni i powiem wprost, że mieliśmy ciarki na plecach, gdy nas dopingowali. Już sama oprawa była świetna, ale też każdy wślizg, dobre zagranie, to wszystko było nagradzane brawami. Zresztą, to nie były tylko nasze odczucia, bo Duńczycy mieli rzut rożny i jeden z nich, nie pamiętam już dokładnie który, podszedł do mnie i pokazując na trybuny powiedział, że wielki szacunek dla takich kibiców. Był pod dużym wrażeniem tego co zrobili wczoraj nasi fani. Więc, jeśli ktoś wczoraj był na trybunach, to niech wie, że nie dołożył cegiełki do tego zwycięstwa, a wielką cegłę.

Było świętowanie?

W szatni bawiliśmy się i wygłupialiśmy dość długo, ale nic więcej. Jakieś półtora godziny po meczu wszyscy byliśmy już w domach. W niedzielę gramy ligę i zdajmy sobie sprawę, że terminarz na początku rozgrywek ułożył nam się dość dobrze. Dużo spotkań gramy u siebie i musimy punktować. Poza tym nie dawno były wakacje i każdy się wybawił, a teraz czas na pracę.

Jesteś dumny po wczoraj?

Tak i to bardzo, bo daliśmy z siebie wszystko i udało się wygrać. Nikt na nas nie stawiał, a my wygraliśmy. Po spotkaniu czytałem też w prasie o naszym zwycięstwie i powiem wprost, że zakręciła mi się łezka w oku.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
0
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś
Francja

Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Aleksander Rachwał
2
Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Komentarze

11 komentarzy

Loading...