Poprzedni rok Maciej Rybus może śmiało wymazać z pamięci. Dlaczego? Znalazłoby się kilka powodów. Rybus…
a) na ostatniej prostej wypadł ze składu na Euro (kontuzja),
b) jego zastępca w kadrze, Artur Jędrzejczyk, okazał sie strzałem w dychę i miejsca w podstawie nie oddał aż do tej pory,
c) został odstawiony na boczny tor w Olimpique Lyon.
I gdyby nie fakt, że początek w Lyonie miał całkiem udany – był podstawowym piłkarzem, zagrał w czterech meczach LM, z czego z Juventusem w podstawie – mógłby uznać miniony sezon za totalną klęskę. Nie było wielką tajemnica, że w obliczu utraty miejsca w podstawowym składzie Lyonu (a czasami nawet na ławce rezerwowych) i niewielkich perspektyw na odzyskanie zaufania (przyjście Marcala z Benfiki tylko pogorszyło jego sytuację), Rybus musiał szukać sobie nowego miejsca.
No i wraca więc (poniekąd) na stare śmieci. Reprezentant Polski został piłkarzem Lokomotiwu Moskwa.
Jaki to ruch? Jako pierwsze na usta ciśnie nam się jedno słowo – logiczny. Logiczny, bo to zejście półkę niżej, ale dosłownie o schodek, a nie w przepaść. Liga rosyjska według współczynniku UEFA plasuje się bowiem na szóstym miejscu tuż za liga francuską i dzieli ją od niej naprawdę niewiele punktów. Konkretnie wygląda to tak:
źródło: 90minut
Rybus będzie grał zatem w otoczeniu niewiele gorszym sportowo, w którym jednak będzie mu dużo łatwiej ze względu na wyrobioną markę. Nawet, jeśli nie wszystko będzie szło po jego myśli – zostanie obdarzony dużo większym kredytem zaufania. Do tego dochodzi krótka aklimatyzacja – nie zmienia kraju na nowy, nie zetknie się z bariera językową, dostosowanie się do warunków będzie trzeba zatem liczyć w dniach, a nie tygodniach. Czyli w skrócie – przychodzi do Rosji jako ktoś.
No i nie ulega wątpliwości, że kto jak kto, ale Rosjanie potrafią sypnąć groszem, a że Ryba podpisał trzyletni kontrakt – może osiągnąć w Moskwie stabilizację na lata. Plusem tego ruchu jest też fakt, że Rybus trafia do zespołu głodnego, który w lidze od kilku sezonów radzi sobie poniżej możliwości i oczekiwań. Dość powiedzieć, że od trzech sezonów Lokomotiw nie jest w stanie załapać się do pucharów przez ligę. W minionym sezonie zajął ósme miejsce (puchary zaczynają sie od piątego). W sezonie 15/16 – szóste. 14/15 – siódme. 13/14 – trzecie. Jednak nawet ósme miejsce nie działa na niekorzyść tego transferu, bo… Lokomotiw wygrał rozgrywki pucharowe, co gwarantuje mu udział w Lidze Europy i to bez eliminacji.
Rzut oka na ostatnie mecze Lokomotiwu daje kolejne dobre informacje dla Polaka. Po pierwsze – kontuzjowany jest jedyny lewy obrońca klubu (Uzbek – Vitali Denisov), więc Rybus staje do wyścigu o miejsce w składzie z pole position. Chociaż jego konkurent nie jest wcale jakimś amatorem – przez pięć lat regularnie grał w Dnipro Dniepropietrowsk, od kiedy jest w Moskwie (2013 rok) praktycznie w ogóle nie wypada ze składu. W swojej reprezentacji także gra pierwsze skrzypce – uciułał w niej juz 69 meczów. Nie będzie łatwo, ale biorąc pod uwagę klasę Polaka – powinien dać radę. Inni koledzy z obrony? Największym nazwiskiem jest bez wątpienia kapitan, Verdan Corluka. Graczem z wyższej półki jest także etatowy reprezentant Gruzji – Solomon Kwirkwelia.
Start z pole position to jedno, jest też druga dobra informacja: trener Siomin lubi ustawić drużynę w formacji 3-5-2. Czyli takiej, która – wydaje się – najlepiej akcentuje możliwości Rybusa. Nie jest wszak żadną tajemnicą, że Polak lubi zapędzić sie z piłką do przodu. Swoją droga, jeśli już przy trenerze jesteśmy, ciężko spodziewać się, by były piłkarz Lyonu był atakowany zewsząd taktycznymi nowinkami. Trafi bowiem pod skrzydła prawdziwej legendy klubu – przez niektórych nazywanej nawet największą legendą w historii całego Lokomotiwu – czyli 70-letniego trenera Jurija Siomina, który w Lokomotiwie z przerwami przepracował łącznie… 20 lat. Dodając do tego karierę piłkarską – na liczniku są już 22 lata w jednym klubie. Wygląda na to, że facet cieszy się tam bezgranicznym szacunkiem.
W zasadzie jedynym minusem jest fakt, że Polak musi być gotowy do gry w zasadzie z marszu, bez okresu przygotowawczego z drużyną (liga już ruszyła). Ale to raczej detal.
Ciekawe tylko, czy Rybus po ustabilizowaniu formy i dobrym sezonie bądź dwóch pokusi się jeszcze o kolejną próbę podboju zachodu. Maćku – powodzenia.
Fot. FotoPyK