Kolejne okno transferowe i kolejny dowód, że w piłce nie ma świętości – nawet najbardziej skojarzeni z danym klubem zawodnicy w końcu najpewniej zmienią barwy. Ostatnio głośno się zrobiło o przeprowadzkach środkowych obrońców. John Terry przeszedł do Aston Villi i wszyscy uznali, że w innym kolorze wygląda przedziwnie, a teraz przyszła kolej na Pepe, który niewątpliwie był związany z Realem, ale od nowego sezonu zagra w Besiktasie Stambuł.

Strasznie szybko to zleciało, jak ktoś się zagapił, to pewnie nie zauważył, że Pepe spędził w Madrycie aż 10 lat. Dokładnie przed sezonem 07/08 ogłoszono jego transfer, kosztował 30 milionów euro, co w tamtym czasie robiło jeszcze większe wrażenie. Zresztą, nawet przez tyle lat, Real tylko raz wydał więcej na obrońcę, kiedy zapłacił 31,5 bańki za Danilo – chłopaka też ściągniętego z Porto, który jednak na razie zanosi się na kompletny niewypał transferowy, w czołówce na liście do odstrzału.
A Pepe też początkowo nie zachwycał. Pierwszy sezon miał słaby, nie grał wiele, bo albo się leczył, albo jego występy były przeciętne. Dobrym przykładem będzie już rewanżowy mecz Superpucharu Hiszpanii, który Real przegrał z Sevillą u siebie 3:5 – Pepe wyglądał wtedy fatalnie, jak dziecko we mgle, żeby tylko wspomnieć sprowokowanie karnego i czerwoną kartkę z końcówki.
Wykluczenia były przez pewien czas jego wątpliwej wartości znakiem firmowym – Portugalczykowi miał pewien problem z rachunkami, bo często odcinało mu dopływ prądu. W przypływie złości potrafił zamachnąć się na kolegę z zespołu (Arbeloa), przespacerować się po ręce Messiego, czy skopać leżącego na boisku kapitana Getafe.
Z czasem się jednak uspokoił, tak samo z czasem z obrońcy elektrycznego stał się defensorem pewnym, na którego Real mógł liczyć. Wspomnijmy wygrane derby z Barceloną 3:1, sezon 14/15 – Pepe co prawda zaczyna średnio, jak i cały Real, bo od straty bramki już w czwartej minucie, ale potem gra profesurę. Królewscy choć przegrywali, pewnie zaczęli kroczyć po wygraną, a Portugalczyk raz, że pomagał pod swoją bramką, to dwa, strzelił gola na 2:1.
W sumie Portugalczyk wygrał z Los Blancos przyjemną liczbę trofeów – trzykrotnie triumfował w Lidze Mistrzów, trzykrotnie w La Liga, dwukrotnie w Pucharze Hiszpanii, Klubowych Mistrzostwach Świata, Superpucharze Hiszpanii, raz w Superpucharze Europy. No, trochę tego jest.
Teraz odszedł, niestety w średniej atmosferze. Już pal licho, że wyprowadzkę ogłosił w radiu, gorzej, w jakie słowa ją ubrał. – Nie będę już grać w Realu. Ten etap jest już zakończony. Czas rozpocząć kolejny. Nie chcę nikogo winić. Zidane osiągnął z Realem coś spektakularnego, ale są rzeczy, których nie rozumiem. Dlaczego nagle przestał na mnie stawiać? Nie pożegnałem się z nim, bo zarówno on i klub wiedzieli, że odejdę zanim sam zdałem sobie z tego sprawę. Jako trener najbardziej podobał mi się Benitez. Był szczery, odpowiadała mi forma pracy u niego – powiedział piłkarz w rozgłośni Cadena COPE.
Real chciał z nim podpisać roczny kontrakt, Pepe chciał umowę na rok dłużej, co Królewscy odrzucili – Pepe ma 34 lata, często łapie kontuzje, pewnie nie byłby to zbyt opłacalny deal. W efekcie trafił do mistrza Turcji, choć dość daleko od największej piłki, to jednak w miejsce przyjemne na przechodzenie w stan piłkarskiej emerytury.
Treść usunięta
Treść usunięta
PSG to może i kasa ale nie emerytura bo kto na emeryturze musi zapierdalać za przeproszeniem jeszcze po takim sezonie PSG. PSG nie było by dobrym miejscem dla niego w kontekście takim jak napisałeś MŚ jak i emerytury na której jeszcze się pracuje ale nie zapierdala.
moze ktos wyjasnic skad mu sie nagle wlosy wziely? bo nie rozumiem, jak mozna z wlasnej woli nosic tyle lat lysa pale. przeszczepil sobie cebulki czy mu krowa lysine wylizala?
nic nie przeszczepiał, przecież widać na zdjęciach na przestrzeni lat, że włosy mu rosną normalnie, tylko goli na 0, może chciał jeszcze groźniej wyglądać 😉
Treść usunięta
Podzielam w 100% twoje zdanie, ale jak widać ludzie są różni.
W życiu nie sądziłbym, że zobaczę kiedyś grającego obok siebie Marcelo (tego z Wisły) i Pepe. To prawie jak zobaczenie w jednym składzie Napoleoniego i Adebayora, Dudu Omagbemiego i Trezegueta, Paulinho i Ney… a dobra, zapędziłem się.
Treść usunięta
„Marcelo przeszedł z Santosu do Mistrza Polski”
No i?
Treść usunięta
W Santosie to i grywał Douglas z Widzewa, obecnie siedzący gdzieś w Tajlandii, to nic nie znaczy.
Z perspektywy gracza przychodzącego do polskiej ligii trafić później w takie towarzystwo to jak wygrać w totka. Zdarza się nielicznym.
Treść usunięta
Ale już czołowym zagranicznym piłkarzom Ekstraklasy rzadko kiedy trafia się okazja wyjścia w jednym składzie z graczami pokroju Adebayora czy Trezegueta. A w avatarze mam Zlatana.
Treść usunięta
Pique nikogo nie skopał i nikogo nie zdeptał.
Treść usunięta
żal mi ciebie
Treść usunięta
sorry, nie wzialem lekow i bredze
Treść usunięta