Reklama

Pachniało wpadką. Portugalia ratuje honor i wygrywa mecz o trzecie miejsce

redakcja

Autor:redakcja

02 lipca 2017, 17:00 • 2 min czytania 17 komentarzy

Gdybyśmy byli dziennikarzami TVP, zastanawialibyśmy się właśnie, dlaczego w tym meczu nie zagrał Cristiano Ronaldo. Dziennikarzami TVP jednak nie jesteśmy, więc zastanawiamy się, co by było, gdyby nie nagłe przebudzenie Portugalii w doliczonym czasie gry. Bo gdyby nie bramka Pepe w końcówce – mielibyśmy do czynienia ze sporym frajerstwem.

Pachniało wpadką. Portugalia ratuje honor i wygrywa mecz o trzecie miejsce

Portugalia miała bowiem co najmniej kilka sytuacji, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, ale… spektakularnie je partoliła. Najlepsza? Chyba trzeba uznać za nią rzut karny Andre Silvy, z którym uporał się meksykański bramkarz. Warto dodać, że przy tej sytuacji idealnie zadziałał system VAR – sytuacja nie należała do najprostszych do oceny, a na powtórce jak na dłoni wyszło, że spóźniony Marquez nijak nawet nie sięgnął piłki, a swoim wejściem tylko powalił rywala.

Ale to nie jedyna akcja, w której portugalscy napastnicy wcielili się w rolę parodystów. Dosłownie po kilku sekundach w czystej sytuacji głową z paru metrów zagrywał Nani – zbyt lekki farfocel poszedł nad bramką. W bliźniaczej sytuacji znalazł się w drugiej połowie – znów nie był w stanie trafić bramkę. Ze swojej roboty wywiązał się z kolei Martins, posyłając mocną główkę w stronę bramki, ale w tej sytuacji interwencję turnieju zaliczył Ochoa. W skrócie – okazje były, nic nie chciało wpaść.

Zupełnie przeciwna tendencja zapanowała w drużynie Meksyku, która była bliska wygrania meczu po totalnym pasztecie, bo tak trzeba nazwać akcję, w której Chicarito wrzuca piłkę w pole karne, mija się z nią Vela, bramkarz nie interweniuje i ta trafia w zdezorientowanego Neto i wpada do siatki. No, ale w doliczonym czasie gry nastąpiło przełamanie i Pepe wejściem a’la Zlatan doprowadził do wyrównania. W dogrywce karnego dającego Portugalii trzecie miejsce w Pucharze Konfederacji wykorzystał Adrien Silva. Meksykanie zajęli się wtedy już tylko pajacowaniem – ostentacyjnym podnoszeniem leżących rywali, krzyczeniem do ucha sędziego (trener Osorio), wchodzeniem z buta w rywali i w konsekwencji wylatywaniem z boiska (Jimenez).

Dalecy jesteśmy od  napisania, że Meksyk żegna się z turniejem z klasą. Nie napiszemy też, że Portugalia w meczu o trzecie miejsce kogokolwiek zachwyciła.

Reklama

Najnowsze

Komentarze

17 komentarzy

Loading...