„Gdzie zagra Vadis Odjidja-Ofoe w nowym sezonie” – odcinek tysięczny. Przeciąganie liny trwa, Legia, co zrozumiałe, chciałaby widzieć Belga dalej u siebie, piłkarz, co też zrozumiałe, wolałby pograć w lepszej lidze i pewnie za lepsze pieniądze. Jednak wiąże go kontrakt i zwyczajnie musi go respektować, czemu warszawski klub dał bardzo dosadny wyraz.
Dariusz Mioduski w rozmowie ze sport.pl mówi: – Wczoraj wysłaliśmy do agenta oficjalne pismo wzywające zawodnika do stawienia się w niedzielę na treningu. Sygnał jest jasny: facet, rozumiemy, że urodziło ci się dziecko, ale ostatecznie ty nie byłeś w ciąży i nie wykorzystuj tej sytuacji jako taniej wymówki do unikania pracy. Piłkarz ma robić to, co obecnie robi reszta drużyny, czyli kopać piłkę w kierunku wskazanym przez Jacka Magierę – ma w końcu płacone za to duże pieniądze. Jeśli jednak piłkarza trzeba ściągać z urlopu już właściwie siłą, wiadomo, że sprawy mają się niezbyt dobrze. Pytanie, jakie skutki – pozytywne i negatywne – może przynieść takie stanowisko Legii?
– Legia znów ma w składzie dobrego piłkarza
Tyle i aż tyle, Vadis to Vadis, lepszy obrażony on niż Masłowski w najlepszym humorze. Pewnie nawet jeśli nie będzie zawsze grał na maksa, to i tak częściej zaserwuje błyskotliwe podanie niż konkurenci na jego pozycji. Poza tym Legia wcale nie ma bogactwa w środku pola – Jodłowiec wyjechał z kontuzją ze zgrupowania, Radović to samo. Tak czy inaczej, Vadis w naszych warunkach to zawsze wzmocnienie, chyba że…
– Legia wzmacnia drugi zespół
No, bo gdyby Jacek Magiera uznał, że zaangażowanie Vadisa w grę jest nijakie, zawsze mógłby go zesłać do rezerw. Tam nawet zniechęcony Belg na pewno by się przydał, może z nim w składzie udałoby się uzyskać awans, którego w tym sezonie nie było? A tak już zupełnie na serio:
– Legia wysyła sygnał: nie będziemy siedzieć pod butem piłkarzy
Pamiętamy jak skończyła się podobna saga z Prijoviciem – piłkarz kręcił nosem, marudził, że chce odejść, sugerował, że jeśli Wojskowi każą mu zostać w klubie to on owszem, zostanie, ale pożytku będzie z niego tyle co nic. Legia ostatecznie ugięła się, puściła piłkarza do PAOK-u i niby miała spokój, lecz jednocześnie każdy zobaczył, jak mistrz Polski, czyli wielka machina zatrudniające masę ludzi, potrafi przegrać potyczkę z jednym piłkarzem. Postawienie się Vadisowi może ten wizerunek nieco poprawić, bo po pierwsze – zmiana w nastawieniu klubu przyszłaby już pół roku po akcji z „Prijo”, a po drugie Vadis to piłkarz lepszy i ważniejszy w układance Magiery niż serbsko-szwajcarski Zlatan, więc uznanie wobec stanowczości Legii byłoby większe. Tyle że…
– Legia ma problemy z atmosferą w szatni
Tak jak pisaliśmy, niezadowolony Vadis to wciąż dobry piłkarz, lecz niekoniecznie jego podejście do zawodu może odpowiadać innym zawodnikom w szatni. To czysto ludzka sprawa: harujecie jak woły w pracy, a obok was jest ten jeden gość, który marudzi, że mu się tutaj już nie podoba i wolałby jednak kopać piłkę gdzie indziej. No, można się wkurwić, trudno nie pałać niechęcią do takiego typa, trudno nie poruszać jego tematu w prywatnych rozmowach, co nigdy nie wpłynie dobrze na higienę pracy. A jeszcze jak ten marudzący Vadis i tak zajmie komuś miejsce w składzie? To już w ogóle dramat. Poza tym:
– Legia może mieć problemy z dżentelmeńskimi umowami
Warszawianie dogadali się z piłkarzem, że jeśli latem nie będą mu robić problemów z odejściem. A teraz Legia nie bardzo ma ochotę obietnicę spełnić, zwłaszcza że oferta Olympiakosu na kolana nie rzuca. Mioduski w sport.pl mówi: – Respektuję i szanuję ustne ustalenia. W tym wypadku, jak rozumiem, ustalenia związane z warunkami finansowymi dotyczyły jednak sytuacji, gdy to my chcemy sprzedać zawodnika, a nie, gdy on próbuje wymusić na nas transfer. Mówimy zresztą o rozmowach prowadzonych przez poprzedni zarząd, o których, jako większościowy wówczas właściciel, nie zostałem poinformowany. Zdajemy sobie sprawę, gdzie jest polska liga i czasem trzeba coś obiecać piłkarzom, by ci tutaj przyszli lub pozostali. Kolejni piłkarze mogą jednak pomyśleć, że skoro Legia opierała się przy obietnicach złożonych Vadisowi, to i ich może chcieć wyrolować. Nie zapominajmy też o sprawie najważniejszej:
– Finanse
Przypadek najgorszy, najbardziej pesymistyczny, kiedy z Vadisa nie ma już kompletnie żadnego pożytku, ale wciąż pozostaje na kontrakcie. Siedzi Belg w Legii, ale gra kompletne zero, może rozebrać choinkę, odśnieżyć parking klubowy, lecz w piłkę grać nagle nie umie. A minutę po końcu kontraktu jest już w innym klubie, naturalnie za darmo. Czyli Legia użera się z facetem przez rok, ale nic z niego nie ma i nic na nim nie zarabia. Wiadomo, że dziś oferta Olympiakosu to nie są największe pieniądze świata, lecz mieć chociaż tyle, a nie mieć w ogóle… Poza tym nie zapominajmy, że Vadis co miesiąc pobiera z klubowej kasy naprawdę spore wynagrodzenie.
*
Uff, nie zazdrościmy rządzącym klubem, bo chyba nie ma wyjścia, które zadowoliłoby wszystkie strony. Vadis zostaje to pewnie Vadis niezadowolony. Vadis odchodzi to niezbyt zadowolona Legia, bo wplątała się w umowy i obietnice, które nie zapewnią jej góry pieniędzy za najlepszego piłkarza ligi, ani dobrej pozycji w negocjacjach z kolejnymi zawodnikami. Innymi słowy, tylko daleko idący kompromis wydaje się wchodzić w grę, czyli… Albo Vadis zostaje za gruby hajs, albo odchodzi za gruby hajs.
Fot. FotoPyk