– Dostałem pełnomocnictwo, aby wytransferować Michała Pazdana do Niemiec. Proponowałem go Schalke, ale uznano, że szukają kogoś młodszego. W sprawie Michała rozmawiam między innymi z Hoffenheim i HSV Hamburg. Myślę, że dałby radę w Bundeslidze – mówi w rozmowie z „Super Expressem” Tomasz Hajto, który obok komentatorki para się obecnie menedżerką.
FAKT
Dogrywka w bitwie o zostanie właścicielem Śląska. W grze pozostają dwie ekipy, sprawę komentuje nadzorujący operację Jacek Masiota.
Prawnik zapewnia, że Amerykanin Dean Johnson (59 l.) wcale nie jest faworytem w wyścigu.
– Mówię to z ręką na sercu. Wciąż wszystko jest możliwe – dodaje. W grze nadal jest Andrzej Kuchar (67 l.), mimo że z jego projektu wycofał się Michał Probierz (45 l.). W gabinetach toczą się negocjacje w sprawie sprzedaży, tymczasem w Śląsku uparcie wzmacniają skład.
W Koronie wystarczy iskra, by doszło do wybuchu.
Nieporozumienia z początku zgrupowania teoretycznie zostały wyjaśnione, ale niesmak pozostał i wystarczy iskra, by konflikt w Koronie wybuchł od nowa.
Tym bardziej, że Krzysztof Zając (59 l.) nie jest mistrzem łagodzenia konfliktów. Prezes napisał list otwarty do kibiców, w którym skrytykował piłkarzy za rozpowiadanie w mediach o konflikcie w szatni.
„To powinna być jedność. Za moich czasów w szatni działy się różne rzeczy, były bójki, krzyki itp., to co w szatni powinno zostać w szatni” – czytamy na oficjalnej stronie internetowej klubu.
Choć nikt nie powie tego oficjalnie, piłkarze z takiej narracji na pewno nie są zachwyceni, tym bardziej że wszyscy w trakcie konfliktu unikali mediów.
GAZETA WYBORCZA
Lech po jednym, sześciodniowym obozie zaczyna sezon, próbując przełamać niekorzystny trend – tylko siedem razy zespół zaczynający od pierwszej rundy eliminacje LE wchodził do fazy grupowej. Ale też sam jest sobie winien.
Historia pokazuje też, że rozpoczynanie sezonu tak wcześnie znacznie ogranicza szanse na awans do fazy grupowej. By się do niej dostać, trzeba przejść aż cztery rundy eliminacji. Czyli między 29 czerwca a 24 sierpnia wyjść na boisko osiem razy. W poprzednim sezonie w grupie zagrały tylko dwa zespoły, które zaczęły od I rundy (Maccabi Tel Awiw i azerska Kubala), dwa lata temu – też dwa (Rosenborg i Kubala). A w eliminacjach LE startuje aż 96 zespołów.
Trzeba jednak zaznaczyć, że Lech jest sam sobie winien. Gdyby w finale Pucharu Polski pokonał Arkę Gdynia, występy w LE zacząłby dopiero od III rundy (27 lipca). Poznaniacy jednak sensacyjnie przegrali. I musieli zapomnieć o wakacjach, zanim te na dobre się rozpoczęły. Już dwa tygodnie po sezonie wyjechali na ekspresowe, zaledwie sześciodniowe, zgrupowanie do Opalenicy. – Będzie dobrze, forma nie miała nawet kiedy uciec – żartował trochę na siłę Radosław Majewski.
Zenit z impetem ruszył na wielkie zakupy. Wydał już więcej niż Real, Barcelona czy Manchester United.
Najdrożsi są dwaj byli gracze Romy: grecki obrońca Kostas Manolas i urugwajski pomocnik Leandro Paredes. Kosztowali w sumie 67 mln euro. 15 mln trzeba było zapłacić za Argentyńczyka Sebastiána Driussiego z River Plate. O 21-letniego napastnika starała się także Borussia Dortmund, jednak Rosjanie skusili go znacznie większymi zarobkami. – Propozycja była nie do odrzucenia – skomentował trener River Plate. Bliskie końca są rozmowy z rodakiem Driussiego Cristianem Pavónem, zdobywcą ośmiu goli dla Boca Juniors w ostatnim sezonie. Na razie Zenit oferuje 15 mln euro, ale klub z Buenos Aires chce o siedem więcej. Zenit licytuje się z Romą o 20-letniego Francuza Adama Ounasa z Bordeaux. Wicemistrz Włoch daje 12 mln euro, a rosyjski klub o trzy więcej. Dziesięć milionów kosztowali w sumie czterej gracze z ligi rosyjskiej: ekwadorski obrońca Christian Noboa i Denis Terentiew z FK Rostów oraz Daler Kuzajew z Achmata (dawniej Terek) Grozny. Mancini chce też Gary’ego Medela, swojego byłego podopiecznego z Interu.
SUPER EXPRESS
Czy do Lecha przychodzi właśnie najbardziej szalony piłkarz w dziejach ligi? Są podstawy, by tak sądzić. Treści nie za wiele, robotę robią zdjęcia.
To niezły napastnik, ale lista jego pozaboiskowych wyczynów jest o wiele dłuższa niż tych z murawy. Gytkjaer z jakiegoś powodu uwielbia goliznę i eksponowanie swoich. pośladków. Jego konta w mediach społecznościowych roją się od nietypowych zdjęć. Najbardziej kontrowersyjne jest chyba to, na którym nowy piłkarz Lecha ma czapeczkę ze sztucznym. penisem. W Lechu gra już dwóch Duńczyków (Lasse Nielsen i Bille Nielsen), ale ten trzeci zdecydowanie bije ich na głowę. Przynajmniej jeśli chodzi o szalone pomysły.
Tomasz Hajto bawi się w menedżerkę. Chce sprzedać Pazdana do Niemiec.
Od niedawna jesteś menedżerem. Niektórzy uważają, że to się “gryzie” z komentowaniem. Krytykujesz na przykład Kapustkę, który podobno odmówił ci pełnomocnictwa do negocjacji transferu do Bundesligi.
Bzdura! Rozmawiałem kiedyś z jego doradcą, Konradem Gołosiem i luźno rzuciłem, że może to byłby dobry kierunek dla niego. Żadnych autoryzacji nie chciałem! Niech sobie Gołoś i Bolek, agent Kapustki, działają, jak chcą i gdzie chcą. Ja idę swoją drogą.
To kogo obecnie reprezentujesz?
Dostałem na przykład pełnomocnictwo, aby wytransferować Michała Pazdana do Niemiec. Proponowałem go Schalke, ale uznano, że szukają kogoś młodszego. W sprawie Michała rozmawiam między innymi z Hoffenheim i HSV Hamburg. Myślę, że dałby radę w Bundeslidze. Poza nim mam wielu młodych piłkarzy, najwięcej z rocznika 2000. A Oktawiana Skrzecza, który grał w młodzieżowym zespole Schalke, przeniosłem właśnie do Śląska Wrocław.
Vadis na dniach odejdzie z Legii? „Superak” twierdzi, że jego wyjazd do Belgii to zły sygnał.
Belg w towarzystwie swoich menedżerów spotkał się po południu z właścicielem Legii w Pałacyku Sobańskich, znajdującym się w centrum Warszawy. Nie osiągnięto porozumienia, a piłkarz – zamiast na zgrupowanie do Warki – udał się z powrotem do Belgii.
Powrót Vadisa do Belgii to – według naszych informacji – zły sygnał. Piłkarz chce odejść i domaga się zielonego światła od Mioduskiego. Tymczasem przedłużenie kontraktu z tym akurat graczem jest dla nowego właściciela Legii priorytetem. Stąd rekordowa na polskie warunki propozycja – milion euro za sezon dla gwiazdy Legii.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Lech bardzo mocno zakręcił transferową karuzelą. Kupuje na potęgę, sprzedaje rekordowo. A to podobno nie koniec. W Poznaniu zadają też pytanie: kto zastąpi odchodzącego do Southampton Bednarka?
Kto zastąpi Bednarka? Do Poznania przyszedł już Argentyńczyk z hiszpańskim paszportem Vernon De Marco. Lech chce pozyskać jeszcze dwóch stoperów, bo wcześniej do FK Rostow odszedł Maciej Wilusz.
W grę wchodzi Denis Vavro, utalentowany Słowak z MSK Żilina. Przewija się również nazwisko Wojciecha Golli, dla którego byłby to powrót do Poznania. W 2012 roku odszedł do Pogoni Szczecin, a dwa ostatnie sezony spędził w holenderskim NEC Nijmegen.
Coraz więcej wskazuje na to, że latem Lecha opuści Dawid Kownacki. Utalentowany napastnik spędził wtorek w Belgii, gdzie ze swoim agentem robił rekonesans w Liege.
Z Lecha może też odejść Szymon Pawłowski. Choć dziś to już na pewno nie jest sprawa tak nie do pomyślenia, jak jeszcze kilkanaście miesięcy temu. Parol na Pawłowskiego zagięła Cracovia. Z kolei w Śląsku ma się pojawić Krisztian Nemeth. Węgierski obieżyświat ma być wartościowym napastnikiem, którego Śląsk od jakiegoś czasu poszukuje.
Ofensywa transferowa Śląska jeszcze się nie skończyła – na liście pilnych potrzeb są dwaj defensywni pomocnicy i przynajmniej jeden wartościowy napastnik. Wciąż poważnym kandydatem jest Marcin Robak, jednak pojawił się również następny: Krisztian Nemeth. – Mamy na oku tego zawodnika, ale w tej chwili mogę też dodać, że analizujemy możliwość zatrudnienia także innych piłkarzy, co przecież nie oznacza, że wszyscy do nas trafią. Skupiamy się na swojej pracy, a komentować będziemy zaistniałe fakty – deklaruje dyrektor sportowy Adam Matysek.
Jarosław Koliński przybliża sylwetkę Bartosza Białkowskiego, wybranego drugi raz z rzędu Piłkarzem Roku według kibiców Ipswich Town.
Między słupkami niespełna 30-letni bramkarz lata od dwóch sezonów. Nie stoi, a właśnie lata. W Ipswich Town zapracował na pozycję największej gwiazdy. W poprzednim sezonie wybrano go na Piłkarza Roku według kibiców, najmłodszych kibiców oraz sponsorów. Trzy wyróżnienia w jednym sezonie. I co najważniejsze, pozycję najlepszego udało mu się obronić. Białkowski jest pierwszym piłkarzem w historii Traktorzystów, który uzyskał tytuł klubowego Piłkarza Roku dwa sezonu z rzędu. Skąd taki skok formy? – Regularna gra, wreszcie nabrałem pewności. Poza tym zacząłem większą wagę przywiązywać do diety. W Southampton niezbyt profesjonalnie podchodziłem do treningów. Nie grałem, więc po powrocie do domu z meczu otwierałem piwko, chipsy, jakiegoś McDonalda i zajadałem się. Aż wstyd mi teraz o tym mówić. Gdy na drugi dzień był trening wyrównawczy dla rezerwowych, przychodziłem jak na zesłanie. Chciałem tylko odbębnić swoje. Na szczęście opamiętałem się.
Jacek Góralski mówi o prawdopodobnie najkrótszym urlopie w życiu i wyczerpującej fizycznie i psychicznie końcówce sezonu.
Niespecjalnie dużo czasu miał pan na letni odpoczynek?
Chyba mógłbym wydać przewodnik: „Jak odpocząć w pięć dni”, bo właściwie tyle miałem pełnych, wolnych dni. Chwilę odpocząłem w Grecji, później odwiedziłem stare, dobre kąty czyli rodzinną Bydgoszcz. Ani się obejrzałem, a już siedziałem w autokarze jadącym z Jagiellonią na zgrupowanie do Grodziska Wielkopolskiego. Na pytanie, czy odpocząłem i zregenerowałem się odpowiem: „Nie wiem”. Nie jestem ani wypoczęty ani też zmęczony. Czyli wszystko w miarę OK.
Koniec sezonu dał panu w kość. Zaciekła wręcz walka, jaką pokazał pan na finiszu ligi, szczególnie w spotkaniach przeciwko Legii i Lechowi, kosztowała pana dużo energii.
Gdybym miał wskazać trudniejszy mecz, stawiam na ten przeciwko Lechowi, bo do bardzo zaciętej walki doszło jeszcze obciążenie psychiczne. Wiadomo, długo przegrywaliśmy 0:2, mogliśmy skończyć na czwartym miejscu, czyli zostać z niczym. I to głowie siedziało. Bez medalu, bez awansu do europejskich pucharów – było takie zagrożenie. Kiedy podczas meczu Marcin Robak powiedział mi, że Warszawie wciąż jest remis, pomyślałem: „Rany, to się nie dzieje…”. Przecież przed meczem z Lechem mieliśmy sporą szansę na mistrzostwo, a przegrywając 0:2 była klapa.
fot. FotoPyK