Reklama

Piech i Tarasovs, niedługo może Robak. Taksówkarze nie wyrabiają z kursami na stadion Śląska

redakcja

Autor:redakcja

24 czerwca 2017, 13:34 • 3 min czytania 38 komentarzy

Pisaliśmy ostatnio, że jesteśmy pod wrażeniem z jakim impetem wszedł Lech Poznań w to okienko transferowe, ale skoro tam nazwaliśmy to „impetem”, to bardzo mocno trzeba przemyśleć określenie działań Śląska. Wrocławianie idą w hurt, nie pieprzą się w tańcu, wyważają drzwi i nie pytają czy ktoś ma coś przeciw. Tym razem wzmocnili atak: nowym piłkarzem ekipy Urbana został Arkadiusz Piech, oraz obronę, podpisując Igorsa Tarasovsa.

Piech i Tarasovs, niedługo może Robak. Taksówkarze nie wyrabiają z kursami na stadion Śląska

Napastnik ostatnie 1,5 sezonu spędził na Cyprze – zaraz po przyjeździe w tamte rejony (zima rozgrywek 15/16) robił furorę. Strzelał bowiem bramki w ośmiu kolejnych spotkaniach i był o krok od wyrównania rekordu cypryjskiej ligi – niestety, w dziewiątym meczu nie ukuł i nic z osiągnięcia nie wyszło. W każdym razie, Piech skończył tamte rozgrywki z dziewięcioma golami przez pół roku, więc działacze Apollonu – do którego przeszedł z AEL-u – pewnie liczyli na choćby podwojenie dorobku przez już cały sezon. Polak jednak znów trafił dziewięć razy, co tym razem trzeba traktować jako wynik przyzwoity, ale już nie dobry jak wcześniej.

Wraca więc dziś do ekstraklasy, w której mocniej ostatnio postrzelał w barwach Bełchatowa (11 bramek ligowych). Od Legii się odbił, ale dziś Śląskowi bliżej jest do Bełchatowa niż Legii, więc Piech ma szansę znów poczuć dobrze się w zespole, który nie co kolejkę będzie faworytem.

A nie ukrywajmy, że Śląsk napastnika potrzebuje, tęskni bowiem do czasów braci Paixao – Marco w sezonie 13/14 walnął 21 goli, Flavio rok później 18. Niestety dla kibiców tamtejszej drużyny, kolejni najlepsi strzelcy już tak skuteczni nie byli – Morioka w sezonie 15/16 miał siedem trafień (!), Biliński w minionych rozgrywkach 11. Niby Polak minął magiczną barierę 10 goli, ale też pamiętajmy, że sześć trafień – czyli więcej niż połowę – zaliczył w pięciu ostatnich kolejkach. Dobrze, bo pomógł wrocławianom spokojnie się utrzymać, jednak też trochę za późno, bo dawno po walce o czołową ósemkę.

Do Polski wraca również Igors Tarasovs, który ostatni sezon spędził w Turcji, na drugim poziomie tamtejszych rozgrywek, konkretnie w Giresunsporze Kulübü. Początkowo grał tam regularnie, ale od połowy sezonu rzadko pojawiał się w kadrze meczowej, w 2017 roku uzbierał 90 minut na ligowych boiskach. My pamiętamy go jako obrońcę solidnego – sezon 15/16 miał średni, jak cała Jagiellonia, ale gdy ekipa Probierza kończyła sezon z brązowym medalem to na wiosnę zagrał większość meczów od deski do deski. Jesteśmy ciekawi, jak na przyjście Łotysza zareaguje Kosecki, choć nie powinien spodziewać się „tego z długimi włosami”. Obrońca bowiem pokazał się jako świetny taktyk i bujną czuprynę obciął, by nie dosięgnęła go odłożona w czasie zemsta Kosy. Sprytnie.

Reklama

Poza tym, że do Śląska trafili wyżej wymienieni, ważą się losy Robaka. Mamy potwierdzenie z klubu, że temat jest, piłkarz rozmawiał ze sztabem, ale ma jeszcze inne opcje i potrzebuje chwili do namysłu. Jednak nawet jeśli napastnik do Śląska nie trafi, okno w wykonaniu wrocławian już robi niezłe wrażenie, bo w końcu nie ściągają anonimowego szrotu, tylko piłkarzy z mniejszą lub większą, ale określoną jakością. Mamy tylko nadzieję, że o wszystkim wie księgowa i nie łapie się za głowę.

Najnowsze

Komentarze

38 komentarzy

Loading...