Przed Mistrzostwami Europy do lat 21 wielokrotnie w komentarzach pojawiało się pytanie – dlaczego w U-21 grają byki po 23 lata? Wytłumaczenie było oczywiste – jak w każdych tego typu juniorskich rozgrywkach, liczy się wiek w momencie rozpoczęcia turnieju – a więc tak naprawdę od pierwszego meczu eliminacji. Drużyna U-21 – i limit wiekowy dla niej – formował się więc dwa lata temu i naturalnie nikt nie wpadł na poroniony pomysł, by po awansie wywalczonym przez piłkarzy z rocznika 1994, na turniej pojechali kompletnie inni ludzie z rocznika 1996.

Wydaje się to kompletnie jasne nawet przy turniejach rozwleczonych tak naprawdę na 2,5 roku, bo tyle minęło od losowania grup eliminacyjnych do trwających obecnie finałów w Polsce. A jednak, istnieją miejsca, w których założenie „drużyna, która zaczyna, kończy rozgrywki” jest czymś abstrakcyjnym. Gdzie jeden rocznik sezon rozpoczyna, drugi rocznik sezon kończy. Brzmi absurdalnie? Zajrzyjmy do Krakowa…
AP PROFI Zielonki to zespół trampkarzy z rocznika 2002, który pod wodzą dobrze znanych w Polsce nazwisk – Andrzeja Niedzielana i Arkadiusza Radomskiego – walczy o miejsce w Małopolskiej Lidze Trampkarzy w przyszłym sezonie. Za nimi udany sezon – wygrali swój Podokręg, dzięki czemu dostali prawo do gry w barażu o awans z juniorami Puszczy Niepołomice. Spory sukces jak na tak nowy klub i oczywiście ogromna szansa dla tych piętnastolatków.
W normalnej sytuacji drużyna przygotowywałaby się właśnie do najważniejszego meczu w tym sezonie, finału rozgrywek, który przesądzi o tym, w jakiej klasie zagrają w przyszłym sezonie. W normalnej sytuacji, za chwilę czekałaby ich największa frajda w tym roku, dwie godziny, które pewnie wspominaliby miesiącami.
Ale sytuacja normalna nie jest. Podokręg piłkarski z Krakowa zamieścił bowiem kilka dni temu komunikat, że baraże zostaną rozegrane przez zawodników z roczników… 2003 i młodszych. Czyli innymi słowy – baraż po sezonie 2016/17 mają zagrać inne dzieci, niż te, które grały cały sezon 2016/17. Wracając do młodzieżowego Euro – zespoły U-21 z początków eliminacji, musiałyby zastąpić drużyny U-21 z 2017 roku. Rocznik 1994 podmieniony na 1996.
– To normalna praktyka, graliśmy tak również rok temu czy dwa lata temu – mówi w rozmowie z Weszło Tomasz Kowal, przewodniczący Komisji Gier w Małopolskim Związki Piłki Nożnej. – Tego typu rozwiązanie, czyli baraż grany już przez rocznik młodszy, chroni nas przed sytuacją, w której awans zyskuje klub bez drużyny, która może grać w tym roczniku. Zasady awansu są bowiem takie, że rocznik 2002 przez cały sezon gra o to, by w wyższej lidze znalazł się rocznik 2003.
Czyli – dla drużyny z rocznika 2002 wynik jest nieistotny, niezależnie od rezultatu barażu wylądują w lidze wojewódzkiej – dlatego, że tam właśnie grają aktualnie juniorzy młodsi z rocznika 2001. Kciuki za chłopaków z rocznika 2002 mogą trzymać co najwyżej… młodsi koledzy, bo to ich poziom ligowy zostanie wyznaczony w barażu.
Rocznik 2001 utrzymując się w lidze wojewódzkiej daje miejsce w lidze wojewódzkiej rocznikowi 2002.
Rocznik 2002 wygrywając ligę daje miejsce w barażach rocznikowi 2003.
Rozwiązanie to ma swoje zalety – łatwo wyobrazić sobie, że rocznik 2002 wygrywa baraż, a w przyszłym sezonie w lidze nie ma kto grać, bo klub nie posiada zespołu z rocznika 2003. Przeważają jednak mimo wszystko wady – drużynie odbiera się prawo do uczestniczenia w finale sezonu, odbiera się motywacje i chęci a przede wszystkim – jedyną namacalną nagrodę za wygranie swojej ligi. W dodatku jak twierdzą w AP PROFI – o tym, że drużyna 2002 nie będzie mogła wziąć udziału w barażach dowiedzieli się z komunikatu na stronie 14 czerwca, na dziesięć dni przed planowanym meczem.
– Nie spotkaliśmy się z takim rozwiązaniem – słyszymy w innych związkach, które również organizują rozgrywki młodzieżowe. Nas najbardziej przekonuje Wielkopolska – tam nie tylko rocznik 2002 gra cały sezon, razem z barażami, ale też jego wynik warunkuje miejsce w lidze w kolejnym sezonie. – Łatwo sobie wyobrazić sytuację, że rocznik 2002 wygrywa ligę, ale w klubie nie ma rocznika 2001. Czyli rocznik 2002 ląduje w kolejnym sezonie na najniższym możliwym szczeblu, zaczynając od zera. U nas staramy się takie sytuacje wyeliminować – jeśli dany rocznik wygrywa ligę, to w kolejnym sezonie gra wyżej, niezależnie na jakim poziomie grają ich starsi koledzy – mówi Bartosz Aleksandrowicz z Wielkopolskiego Związku Piłki Nożnej.
Na pewno bardziej sprawiedliwie i bardziej przypominające sportową rywalizację.
Czy jednak możemy winić działaczy z Małopolski, którzy prowadzą rozgrywki w ten sposób od wielu lat? Na pewno ciężko u nich szukać złośliwości czy celowości – bardziej stawialibyśmy na brak wyobraźni, jak na młodych chłopaków zadziała informacja, że w pocie czoła wywalczony baraż odbędzie się bez nich oraz problemy z komunikacją, jeśli kluby dowiadują się o tego typu sprawach już po sezonie. Kamyczek wpada chyba również do ogródka w PZPN-ie – sam fakt, że w różnych okręgach zasady eliminacji, awansów i spadków wyglądają inaczej świadczy o tym, że całość wymaga usystematyzowania, albo przynajmniej jasnych zaleceń ze strony centrali.
Ile podobnych bałaganów jest w poszczególnych okręgach, ile razy juniorzy tracili orientację o co i z kim tak naprawdę grają, ile jest możliwości rozwiązań i dlaczego nie ma jednego, sprawdzonego modelu? Ilu zdolnych 12-latków spadło do niższej ligi, bo słaby był zespół 13-latków? Pytania pozostają bez odpowiedzi, a za rok o tej porze znów otrzymamy wiadomości od rodziców, którzy nie mogą rozszyfrować, jakimi zasadami rządzą się rozgrywki ich dzieci.
Czego spodziewać się po związku, który nie zdołał kilka lat temu wyłonić na czas zdobywcy własnego pucharu (nie zagrał przez to na szczeblu centralnym Pucharu Polski) i w którym niemile widziane są „ukazy carskie” z Warszawy?
Po co ja tu klikłem w ogole… :/
Krzychu weź napisz o tym skandalu to moze sie ogarną.
Spoko Andrzej napiszemy
Ciekawe czy też byś tak pieprzył gdyby chodziło o Twoje dziecko?
Nie trafiłeś. Nie Andrzej, nie Arek, tylko Grzesiek i nie pieprz więcej!
Treść usunięta
Treść usunięta
„W mniejszych miejscowościach tak się zdarza, że zbierają się chłopaki z dwóch roczników.”
Pierw piszesz coś takiego, a potem żeby grać rocznikami. Przecież klubów grających drużynami „rocznikowymi” jest w Polsce mniejszość. Wprowadzając taką zasadę wykluczasz z gry ogromną liczbę dzieci z mniejszych miejscowości, gdzie nie da się z jednego rocznika uzbierać 11.
Treść usunięta
To i tak nie jest wykonalne, bo z tego samego powodu nie zbierzesz tylu drużyn. W mniejszych miejscowościach są drużyny 3-5 rocznikowe i ni jak nie zrobisz z nich 3 drużyn, żeby zapełnić 3 roczniki. Wtedy ilości drużyn w danych ligach będą się różnić. W jednej się uda np.16 drużyn, w drugiej 10 itd. Byłby jeszcze większy bałagan.
A teraz jak jest?
Jak jest drużyna z 2008 to oni grają w lidze dla 2008 i cały czas będą grali w lidze dla 2008 tylko, że w sezonie 16/17 jest to liga żaka starszego, w 17/18 to będzie orlik młodszy, w 18/19 orlik starszy, itd. Aż dojdą do juniora młodszego gdzie ich połączą z rocznikiem 2007 i w tej kategorii spędzą dwa sezony a nie jeden jak w młodszych kategoriach. Oczywiście to już od klubu zależy jak sobie poradzi z sytuacją, w której będzie miał np. 20 chłopaków z 2007 i 20 z 2008, czyli razem 40.
Jak sam zauważyłeś w mniejszych ośrodkach gra się większą liczbą roczników, więc możliwe, ze u tych z 2008 są i zawodnicy z 2009 a nawet 2010.
Z drugiej strony nikt nie zabroni drużynie z 2008 grać w lidze dla 2007 a nawet dla 2006. Takie coś też bywa praktykowane.
A najgorsze jest to, że kategorie wiekowe w trakcie jednego sezonu są zmieniane w zaciszu gabinetów i to na parę dni przed decydującym meczem!!!
W sumie sytuacja w ogóle mnie nie dotyczy, ale i tak mi zjebała humor na cały wieczór.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że w obrębie jednego Związku
( MZPN) mają miejsce różne rozwiązania w Podokręgach. A mówili Łączy na piłka!
Kiepska sprawa. A może tak artykuł o tym jak okręgowe związki piłki nożnej gola klubu z najniższych klas rozgrywkowych. Chcesz grać w b-klasie plac za każdego grajka… ciekawy temat dla odwaznych
Przecież to tylko zabawa, po co się plujecie
Zabawa, która krzywdzi dzieci przestaje być zabawą.
Przeżyją, za rok zapomną, nie widzę tu żadnego problemu, a raczej dobrze skonstruowany regulamin
I temu właśnie powinna służyć ta publikacja. Regulamin – jeden dla wszystkich i znany przed sezonem i nie zmieniany w trakcie.