Reklama

Remis Słowaków ze Szwedami? Ci pierwsi mieli kompletnie inne plany

redakcja

Autor:redakcja

22 czerwca 2017, 22:43 • 2 min czytania 6 komentarzy

Znaliśmy założenia: my musimy wygrać z Anglikami, Słowacy zremisować ze Szwecją, księżyc być w nowiu, a Jowisz na godzinie piątej Saturna. Niestety, księżyc, Jowisz i Polacy olali sprawę, a z kolei w drugim meczu naszej grupy okazało się, że Słowacy remisować to akurat ochoty zbytniej nie mieli.

Remis Słowaków ze Szwedami? Ci pierwsi mieli kompletnie inne plany

Szczerze – byliśmy zaskoczeni. Jedni i drudzy wyglądali w starciu z nami dobrze (bo też każdy by wyglądał), ale choć to Słowacy sięgnęli po komplet punktów, chyba więcej jakości pokazali Szwedzi. Również szybko stracili gola, ale jak później nas zamknęli w szachu przez większą część pierwszej połowy, to nie było zmiłuj. Swoje pieniądze zainwestowalibyśmy pewnie z jakąś dozą niepewności, ale jednak na kadrę Trzech Koron. Tymczasem oni zaprezentowali dziś absolutną kaszanę.

Słowacy byli o kilka klas lepsi, rozgrywali piłkę z takim spokojem, jakby to grała kadra seniorska, a też nie Słowacji, tylko jeszcze mocniejszego zespołu. Na konkrety nie trzeba było długo czekać – w piątej minucie genialnie dośrodkował Mazan (przypomnijmy: niegdyś czwarty lewy obrońca Podbeskidzia), a z bliska piłkę do siatki wpakował Chrien. Dalej, po świetnej akcji lewą stroną, futbolówkę dostał na 12-13 metrze Mihalik (przypomnijmy: chłopak, który odbił się od Cracovii) i pewnym strzałem podwyższył na 2:0.

A to nie musiał być koniec w tamtej części meczu, bo choćby sytuację miał Bero, lecz jego strzał minimalnie minął słupek. To była deklasacja. Słowacy futbolowo radośni, jakby każda minuta ich tutaj cieszyła, Szwedzi śnięci, zniechęceni, jakby wypatrujący promu do Karlskrony, a przecież grano w Lublinie. Cibicki? Nie ten sam gość, który kręcił naszymi obrońcami i zmusił komentatorów do porównań z Ibrahimoviciem. Olsson? Niedokładny. Strandberg? Jak dostał na tacy sytuacje sam na sam w drugiej połowie – po złym wybiciu bramkarza – nie potrafił wygrać z nim pojedynku.

I wiecie co, chcieliśmy, by Słowacja podwyższyła, większa wygrana dawała im większe szanse na awans z drugiego miejsca. Ten gol padł – Satka uderzył precyzyjnie zza pola karnego, a mogło być nawet cztery, tylko że Safranko nie zdążył na wślizgu dobić do pustaka. Naszym grupowym rywalom pozostaje czekać na wyniki z innych grup, ale nawet jeśli oczekiwanie nie przyniesie happy endu, nie muszą się wstydzić. My tak, będziemy się wstydzić i zazdrościć. Nie udało nam się zbudować bowiem młodzieżowej kadry choć w ułamku tak dobrej jak nasi południowi sąsiedzi.

Reklama

Słowacja – Szwecja 3:0

Chrien 5′ Mihalik 22′ Satka 73′

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

6 komentarzy

Loading...