Nie wiemy, kiedy Robert Lewandowski planuje się zatrzymać, ale mamy prośbę, by postój rozważył po dotarciu do Moskwy, a najlepiej po zakończeniu kariery. Nie to, że wręcza jej bilety na mundial w Rosji, on zwyczajnie ciągnie reprezentację na te mistrzostwa i z jakimkolwiek problemem musiałby się po drodze zmierzyć, ogarnie go i wsadzi siebie oraz kolegów do samolotu. Wczoraj znów dał koncert i znów trzeba aktualizować jego liczby czy osiągnięcia.
Bo tak – przed meczem z Rumunią liderem strzelców eliminacji do mundialu w europejskiej strefie był Cristiano Ronaldo, Portugalczyk załadował dwa gole Łotwie i pewnie myślał, że może spać spokojnie, że 11 goli jest nie do ruszenia. Tymczasem jak wiemy nie, nic z tych rzeczy, Robert walnął trzy bramki i zrównał się z CR 7 dorobkiem. Obaj panowie jednocześnie wyrównali rekord eliminacji na Starym Kontynencie, dotychczas 11 bramek udawało się strzelić tylko Paulecie i van Persiemu, toteż nie mamy większych wątpliwości, że Ronaldo i Lewandowski obu gości przeskoczą.
Jeśli wziąć pod uwagę wszystkie strefy eliminacyjne, więcej goli mają Mohammad Al-Sahlawi z Arabii Saudyjskiej i Ahmed Khalil ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, odpowiednio 16 i 15. Jednak wiadomo, tutaj trzeba brać poprawkę na niższy poziom zawodów.
Robert jest rozpędzony, brzmi to kosmicznie, ale jest zwykłym faktem – ostatnim meczem eliminacyjnym do wielkiego turnieju, kiedy Lewy nie strzelił gola, było wyjazdowe starcie z Irlandią. W marcu 2015 roku! Od tego momentu ładuje każdemu, kto się napatoczy.
Gruzja – trzy gole
Niemcy – jeden
Gibraltar – dwa
Szkocja – dwa
Irlandia – jeden
Kazachstan – jeden
Dania – trzy
Armenia – jeden
Rumunia – dwa
Czarnogóra – jeden
Rumunia – trzy
Kapitalna sprawa. Liczbowo wygląda to przepięknie, a też pamiętamy, jaka historia wiąże się z tymi bramkami – niektóre były piekielnie ważne, żeby wspomnieć choćby gol z Armenią, który uratował nas od remisu. Lewandowski ładuje jak oszalały, więc naturalnie pnie się na liście najlepszych strzelców reprezentacji. Ma już 46 goli, wyprzedził więc drugiego Grzegorza Latę i jeszcze tylko Włodzimierz Lubański patrzy z góry, mając bramek 48. No i popatrzy jeszcze przez chwilę, ale to dlatego, bo nie gramy do jesieni żadnych meczów – napastnik Bayernu łyknie Lubańskiego pewnie jeszcze w ramach tych eliminacji, jeśli nie zrobi tego przy okazji najbliższego meczu.
Chwalimy Lewego, ale trzeba docenić Nawałkę. On go odblokował, znalazł na niego plan w kadrze – Smuda i Fornalik tego nie umieli, pamiętamy eliminacje Roberta do mundialu w Brazylii, był wówczas słabiutki, marnował wiele patelni. Za nowego selekcjonera jest jednoosobową armią. Prosta statystyka:
Lewandowski przed przyjściem Nawałki: 58 meczów, 18 goli
Lewandowski za kadencji Nawałki: 28 meczów, 28 goli
Wiadomo – sam piłkarz się rozwinął, ale nie mamy wątpliwości, że swoje zrobił Nawałka.
Wygląda to wszystko świetnie, mamy gościa, którego zazdrości nam każda reprezentacja na świecie, bez wyjątku. Tylko katastrofa może nas wykluczyć z mundialu, ale nie dopuszczamy jej w ogóle do myśli, a gdy już w Rosji się znajdziemy, będziemy zwyczajnie czekać. Co tym razem przygotuje Robert Lewandowski?
Fot. FotoPyk