Dużo było na ten temat spekulacji i w końcu stało się – klub z końca świata awansował do rosyjskiej ekstraklasy. Nie chodzi tu jednak o częściej wymienianą w tym kontekście Łucz Władywostok, ale o klub z miasta wysuniętego jeszcze bardziej na wschód, czyli SKA Chabarowsk. Ten sam Chabarowsk, który jest jeszcze bardziej na wchodzie, niż najbardziej wychylony na wschód punkt Chin…
Jakkolwiek spojrzeć, ligę rosyjską czeka teraz zupełnie nowe rozdanie. Jak bardzo SKA zmienia piłkarską geografię w tym kraju, widać po lokalizacji klubów na zwyczajowej mapce z Wikipedii:
Naprawdę niewiele zabrakło, by liga rosyjska była niemal całkowicie europejska, bo jej obszar mógł wyznaczać łańcuch górski Uralu, który przy okazji jest umowną granicą dwóch kontynentów. Po tym, jak z ligą pożegnał się syberyjski Tomsk, oczy wszystkich zwrócone były na baraż o ekstraklasę pomiędzy Chabarowskiem oraz “bliskim” Orenburgiem. I tak naprawdę dopiero po serii rzutów karnych zapadł wyrok, a za głowę złapali się kierowcy autobusów ze wszystkich rosyjskich klubów (no dobra, wiemy że będą tam latać). Tak czy inaczej pozostałe ekipy z rosyjskiej ekstraklasy czekać będzie teraz jeden koszmarnie długi wyjazd.
Weźmy chociażby klub Janusza Gola, czyli Amkar Perm, który należał dotąd do ekip grających najbardziej na wschód. Teraz jednak Amkar będzie musiał pokonać jeszcze jakieś 7000 kilometrów, by zagrać na wyjeździe w Chabarowsku. Według map Googla naziemnym transportem publicznym trzeba by liczyć jakieś pięć dni w jedną stroną. I to się dopiero nazywa hardcorowy wyjazd.
A jakie to może mieć konsekwencje dla naszej piłki? Poza Polakami, którzy zagrają w Rosji w kolejnym sezonie (sporo się mówi na przykład o powrocie na wschód Rybusa), póki co niewielkie, ale też naprawdę szybko może się to zmienić. W lidze rosyjskiej w nowych rozgrywkach stawka będzie bardzo wysoka – w zreformowanej Lidze Mistrzów będą czekać dwa pewne miejsca w fazie grupowej (to akurat ani SKA, ani naszych ligowców raczej nie będzie dotyczyć), a także dojdą do tego trzy miejsca w Lidze Europy. Jeżeli więc w Chabarowsku zaliczą naprawdę dobry sezon w roli beniaminka, już za rok polskie zespoły mogą się naprawdę przekonać, co oznacza daleki wyjazd we wstępnej fazie europejskich rozgrywek. I wtedy chyba nawet sami przyznalibyśmy, że gra w pucharach może być dla naszych klubów swoistym pocałunkiem śmierci.