Reklama

Sposób na Kryczkę? Zwyczajnie… strzel prosto w niego

redakcja

Autor:redakcja

28 maja 2017, 17:22 • 2 min czytania 2 komentarze

Napastniku Ekstraklasy – jeśli widzisz w tunelu tego gościa, możesz śmiało wyrzucić z głowy rozmyślania o tym, jak można go zaskoczyć. W przypadku wielu bramkarzy trzeba się mocno napocić, jeśli myśli się o bramkowej zdobyczy. Pierwszy lepszy farfocel? Zapomnij, bez szans. Jeśli nie jesteś w stanie dać bomby po widłach czy rogala tuż przy słupku – nawet nie próbuj. Wygląda na to, że w przypadku Mateusza Kryczki standardy są nieco niższe i… trzeba tylko trafić w bramkę. A szczodry bramkarz Wisły Płock z pewnością przyjdzie z pomocą.

Sposób na Kryczkę? Zwyczajnie… strzel prosto w niego

Mamy bowiem uzasadnione obawy, iż Kryczka nie posiadł dość ważnej umiejętności – łapania piłki. To bardzo ciekawe, gdyż mowa przecież o bramkarzu, który akurat z łapania piłki jest rozliczany i to trochę tak, jakby protokolant sądowy cierpiał na analfabetyzm lub nie potrafił posługiwać się długopisem. Ale co tam – Kryczce nie przeszkodziło to w dojściu aż na poziom Ekstraklasy i wskoczeniu do pierwszego składu w obliczu kontuzji Seweryna Kiełpina. Efekty są mizerne – w ostatnich meczach bramkarz Wisły podarował przeciwnikom trzy gole.

Podał do piłkarza Cracovii…


Podał do piłkarza Zagłębia…

Reklama


Nie zamierzał łapać piłki po strzale piłkarza Piasta…


Trzy babole w ostatnim czasie zakończyły się bramką, a przecież to nie jedyne grzeszki, jakich dopuścił się ten bramkarz. W meczu z Górnikiem Łęczna zaliczył identyczną interwencję do tej z meczu z Zagłębiem – konsekwencji jednak nie było, bo w porę sprawę wyjaśnili obrońcy. W meczu z Cracovią podobnych piąstkowań do przeciwników zanotował co najmniej kilka, lecz “Pasy” nie potrafiły skorzystać z prezentu. Wczoraj po strzale Bukaty z kolei stwierdził, że nawet nie ma sensu interweniować – stał bez ruchu, gdy piłka wpadła do siatki. A gdy zabrał się za piąstkowanie po niegroźnej wrzutce – omal nie wbił sobie piłki do siatki.

Jasne, dla Kryczki to dopiero pierwsze kroki w Ekstraklasie i w sumie fajnie, że grają w niej chłopaki z regionu a nie jacyś Słowacy czy Czesi, chociaż zawsze wolimy, gdy jednak decydują umiejętności. A tych u bramkarza Wisły wciąż trochę brakuje. Całe szczęście, że popełnione przez niego błędy mają niewielką wagę, no bo Wisła od jakiegoś czasu jest pewna utrzymania. Na ten moment fakty dla Kryczki są jednak niezbyt optymistyczne – jeśli dalej będzie popełniał takie proste błędy, Ekstraklasa za chwilę go wypluje. Dokładnie tak jak on piłkę.

Mateuszu – jest nad czym pracować.

Reklama

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

2 komentarze

Loading...