Co chwilę obija nam się ostatnio o uszy, że jakiś Polak już zagrał albo dopiero awansował do finału krajowego pucharu w tym sezonie, więc postanowiliśmy zebrać te informacje w jedno miejsce. Jeśli ciekawi was, czyja gablota już się powiększyła, kto musiał obejść się smakiem, a kto z niecierpliwością czeka na dostawienie trofeum, to zapraszamy.
Trochę tego jest. Tak, zajrzeliśmy też na peryferia poważnej piłki, a co nam szkodzi!
Azerbejdżan – FC Gabala, której zawodnikiem jest Dawid Pietrzkiewicz, przegrała w finale
Na początek trochę egzotyki, ale wypada odnotować, że polski bramkarz miał kolejną szansę coś podnieść, bo nie ukrywajmy, że prócz zarobionych pieniędzy, to chyba najfajniejsze chwile takich wyjazdów i niebrzydkie wpisy do CV. Kolejną szansę, bo jego Gabala w finale grała też w sezonie 2013/14. Wtedy lepszy był zespół Neftchi Baku, teraz Karabach Agdam (trzecie zwycięstwo w PA z rzędu), stary znajomy polskich klubów z pucharów. Pietrzkiewicz nic nie zawalił, w dużej mierze dlatego, że spędził mecz na ławce.
A jeśli jesteście ciekawi, jak wygląda jego życie na obczyźnie, zapraszamy TUTAJ. Poniżej fragment o wspomnianym finale.
Graliśmy ostatnio w finale Pucharu Azerbejdżanu. Atmosfera była średnia, bo ludzie przyszli z przymusu. Pracujesz np. w jakiejś firmie i szef ci mówi, że w ramach pracy musisz iść na mecz. Albo w szkołach to jest coś, co trzeba zaliczyć na ocenę. Wyglądało to jak na festynie. Mecz trwa, oni na bębenkach grają, czasem ktoś krzyknie „Karabach”, trzy osoby odpowiedzą „Gabala” i tyle. W ogóle nie czujesz, że to finał. Zero ciarek. Koledzy opowiadali, że gdy wcześniej grała tam drużyna klubowa, kibice nie mogli siedzieć koło siebie całą grupą. W takim sensie, że jak siedzieli dwójkami czy trójkami, to musieli pozostawić krzesełko obok siebie wolne z obu stron. Po to, by nie robił się tłum i nie dochodziło do żadnych scen.
Cypr – Apollon FC, w którym gra Arkadiusz Piech, zdobył Puchar
Świeża sprawa, bo finał był w środę. Spotkały się w nim dwie ekipy z pudła ligowej tabeli, ale faworytem z pewnością był mistrz, czyli APOEL. Drużyna byłego piłkarza Legii, która sezon skończyła z brązowym medalem na szyjach piłkarzy, pokusiła się o niespodziankę i skutecznie zatarasowała drogę do dubletu Astizowi i kolegom.
Piech potrafił strzelić bramkę środowemu przeciwnikowi w ostatniej kolejce ligowej (łącznie zdobył 9 goli w lidze), ale w finale krajowego pucharu szansy nie dostał, cały mecz spędził na ławce. Sprawę 10 minut przed końcem załatwił niejaki Paulo Vinicius, skończyło się 1-0. Rezultat tym cenniejszy, że ostatnie 30 minut Apollon grał w osłabieniu po czerwonej kartce. Wkład w zdobycie trofeum Polak jednak ma, bo udawało mu się wpisywać na listę strzelców w 1/8 finału i w półfinale.
Czarnogóra – FK Grbalj Marcina Garucha zagra w finale
Ostatniego dnia maja na dobrze znanym nam stadionie w Podgoricy szansę na zdobycie pierwszego w karierze trofeum będzie miał Marcin Garuch. I bardzo fajnie, w Polsce znany z niskiego wzrostu pomocnik kopał w I lidze, a teraz nie tylko żyje w fajnym miejscu, ale również będzie miał okazję coś wygrać. Faworytem finału będzie raczej FK Sutjeska, przynajmniej tak wnosimy po zobaczeniu tabeli, w której obie ekipy dzielą trzy miejsca i dziewięć punktów, ale jednak to zespół Garucha po drodze do finału wyeliminował głównego faworyta, Buducnost.
Polak ostatnio miał problemy, został zawieszony na cztery mecze za wypowiedzi sugerujące nieuczciwość arbitrów w Czarnogórze. W drodze do finału zdobył jedną bramkę.
Dania – Broendby IF z Kamilem Wilczkiem w składzie poległo w finale
Cóż, w tym sezonie ekipa Polaka musi zaakceptować wyższość lokalnego rywala. FC Kopenhaga to najlepsza drużyna w lidze duńskiej, przyzwoity występ w Lidze Mistrzów nie był dziełem przypadku. Fakty są też takie, że Broendby w ostatnich tygodniach było w złej formie, przegrało cztery ligowe spotkania z rzędu.
We wczorajszym finale sprawa długo nie była rozstrzygnięta, ale po 83. minucie rywal Broendby strzelił dwa gole i z 1-1 zrobiło się 1-3. Wilczek na boisku spędził 85 minut. Jeszcze przy stanie 0-0 najpierw zmarnował kapitalną sytuację do zdobycia gola, a później jego świetnego dogrania na gola nie potrafił zamienić Pukki.
Warto wspomnieć, że napastnik reprezentacji Nawałki był ważną postacią we wcześniejszych rundach. Strzelał i asystował w 1/8 finału, strzelał w ćwierćfinale, asystował w 1/2. Zabrakło tylko kropki nad i, szkoda.
Francja – PSG, w którego składzie jest Grzegorz Krychowiak, zagra w finale
Przygoda „Krychy” z francuskim gigantem to raczej pasmo upokorzeń, ale nawet w takim okresie można się doszukać jakichś pozytywów. To na przykład fakt, że uda się coś wygrać. Okej, wiadomo, że w takim klubie bardziej istotne jest odpadnięcie z Ligi Mistrzów, mimo wysokiej zaliczki i przerżnięcie ligi, której – jak się wydawało – paryżanie przerżnąć nie mogą. Ale jeśli założymy różowe okulary, to łatwiej będzie docenić zdobycie Superpucharu (po wysokim zwycięstwie z Lyonem), Pucharu Ligi (po wysokim zwycięstwie z Monaco w finale) i wiele wskazuje na to, że również Pucharu Francji (po wysokim zwycięstwie z Monaco w półfinale).
Już jutro na Stade de France PSG zagra z Angers, 12. ekipą zakończonego przed chwilą sezonu. I jest tak wielkim faworytem, że porażka doprowadziłaby chyba do trzęsienia ziemi. Wkład Krychowiaka, który na boisku po raz ostatni pojawił się na początku marca, w to osiągnięcie jest raczej symboliczny – 73. minuty w 1/8 finału w meczu z FC Niort.
Jordania – Al-Faisaly SC z Łukaszem Gikiewiczem w składzie wygrało finał
Obieżyświat kolekcjonuje nie tylko wspomnienia, ale też trofea. W Jordanii zdobył pierwszy w karierze dublet – na początku maja udało się przyklepać mistrzostwo, a przedwczoraj ograć wicemistrza (Al-Jazeera) w walce o krajowy puchar. Łatwo nie było, bo potrzebne do wyłonienia zwycięzcy były karne, ale w nich lepsza okazała się ekipa Polaka. Gikiewiczowi przyszło wykonanie ostatniej jedenastki, przypieczętował tym samym zwycięstwo.
Możecie to zobaczyć poniżej. Obrazki dość osobliwe, bo radość trzeba było przełożyć na później. Najpierw szamotanina!
Niemcy – Borussia Dortmund Łukasza Piszczka zagra w finale
No, to jest mecz, na który warto zarezerwować sobie wolny termin (jutro, start 20.00). Najważniejsza informacja brzmi tak:
Kicker: Piszczek zdążył wyleczyć kontuzję przywodzicieli i jest gotowy na finał Pucharu Niemiec.
— Michał Trela (@MichalTrelaBlog) 26 May 2017
Polak nie wystąpił w ostatniej ligowej kolejce, ale w meczu z Eintrachtem Frankfurt powinien już pomóc kolegom. No i podnieść trofeum, bo po wyeliminowania w półfinale wielkiego Bayernu to na BVB wszyscy patrzą jak potencjalnego zdobywcę pucharu. Ale jutrzejsi rywale potrafili sprawić już Borussii problemy w tym sezonie, więc krzyżyka stawiać na nich nie można – o ile wiosną ekipa z Dortmundu gładko wygrała 3-1, o tyle jesienią Eintracht był lepszy na własnym podwórku.
Piszczek – jakby co – na swój drugi Puchar Niemiec solidnie zapracował, zagrał w 4 z 5 dotychczasowych meczów BVB w tej edycji.
Walia – The New Saints Adriana Cieślewicza przegrało finał
Udało się zdobyć mistrzostwo, udało się wygrać Puchar Ligi, do pełni szczęścia zabrakło tylko triumfu w Pucharze Walii. No zjazd, bo w dwóch poprzednich sezonach TNS zgarniało wszystko. Lepsza okazała się tym razem ekipa Bala Town. Polak rozegrał całe spotkanie, ale nie wpisał się na listę strzelców.
Węgry – Ferencvaros Michała Nalepy zagra w finale
Były obrońca Wisły ma lada moment wrócić do kraju i grać dla Lechii Gdańsk (ciekawy ruch), ale najpierw będzie mieć szansę, by coś jeszcze na Węgrzech podnieść. Ma już mistrzostwo, ma dwa puchary, puchar ligi i superpuchar, więc doskonale wie, jak to się robi. Rywalem Ferencvarosu będzie Vasas SC, sąsiad z ligowej tabeli, ale dokładniej – sąsiad z góry. Na ten moment – liga się jeszcze nie skończyła – to mecz trzeciej i czwartej drużyny węgierskiej ekstraklasy.
Bilans Nalepy w turnieju? Żaden z niego pasażer na gapę. 7 występów (na 9) i jeden gol.
Wyspy Owcze – B36 Torshavn Łukasza Cieślewicza zagra w finale
Zaczęliśmy od ciekawostki, to i na ciekawostce skończymy. Drugi z braci Cieślewiczów również stanie przed szansą podniesienia trofeum. W kolekcji ma już trzy mistrzostwa Wysp Owczych, ale krajowego pucharu jeszcze nie, więc tym bardziej życzymy powodzenia w dzisiejszym starciu z Runavikiem.
Fot. FotoPyK