Odnoszący sukcesy w Bundeslidze Robert Lewandowski i Łukasz Piszczek zaciemniają obraz. Zawodnicy z Polski uzbierali w tym sezonie łącznie tylko 110 występów. Gdyby nawet w dwóch ostatnich kolejkach wszyscy pojawili się na boisku, co jest niemal nierealne i tak będzie to najgorszy wynik od ponad trzech dekad. – Sytuacja idzie w złą stronę od dłuższego czasu – mówi Radosław Gilewicz, były piłkarz m.in. VfB Stuttgart. – pisze Przegląd Sportowy.
FAKT
Termalica przekleństwem Legii – pisze „Fakt”.
Nie Lech, Lechia czy Jagiellonia jest najtrudniejszym rywalem Legii w dwóch ostatnich sezonach, ale Termalica. Warszawska drużyna grała z nią czterokrotnie i ani razu nie zwyciężyła. Oba spotkania w stolicy zakończyły się remisami (1:1), a w Niecieczy triumfami gospodarzy (3:0 i 2:1). Teraz jedna z rewelacji sezonu znów przyjeżdża na ulicę Łazienkowską.
W ekstraklasie poza Słoniami nie ma żadnego zespołu, którego Legia jeszcze nie pokonała. W całej historii polskiej ligi są tylko dwie takie drużyny, obie z Krakowa – Podgórze i Wawel. Występowały w najwyższej klasie rozgrywkowej w latach 30. i 50.
– Mecz z Termalicą będzie najważnieszy w sezonie – mówi legendarny napastnik Legii Piotr Włodarczyk (40 l.). – Jeśli Legia wygra w niedzielę, zostanie mistrzem. Bardziej się obawiam tego starcia niż meczów z Lechem czy Jagiellonią.
„Fakt” pisze też o zawodnikach Lecha, którzy dostali chwilę na złapanie drugiego oddechu.
Trener Lecha robi wszystko, żeby jego piłkarze w kluczowym momencie sezonu byli w optymalnej formie. W tym tygodniu część z nich pracowała nieco lżej. – Treningi trwał tylko godzinkę. Poza tym było dużo regeneracji, odpoczynku – mówi Nenad Bjelica (46 l.).
Kolejorz, tak jak pozostałe zespoły, szykuje się na maraton, czyli trzy mecze w ciągu ośmiu, dziewięciu dni. W przypadku Lecha jest jednak tak, że w krótkim czasie przypada druga bardzo podobna seria. Poprzednia była z finałem o Puchar Polski w środku. – Chcemy podejść do tego teraz nieco inaczej – przyznaje chorwacki trener. Bjelica chce, żeby jego piłkarze byli jak najbardziej wypoczęci na mecze z Pogonią, Legią oraz Lechią. To kluczowy okres dla losów Lecha w sezonie.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Dziś między innymi o kasie, jaką zarobić mogą najlepsze zespoły tego sezonu.
Najwięcej może ugrać obrońca tytułu, Legia, a ma na to wpływ współczynnik historyczny (18 procent z całej puli), który naliczany jest od sezonu 2014/15. Docelowo rozliczany będzie w cyklu pięcioletnim – na razie są to trzy lata. Zatem w kampanii 2019/20 odpadnie pierwszy rok jego naliczania i najstarszym branym pod uwagę sezonem będzie 2015/16, i tak dalej, i tak dalej. Stołeczny klub w przypadku wygrania ekstraklasy dostanie ok. 15,5 miliona złotych – milion więcej niż rok temu. Na podobną kwotę może liczyć Lech Poznań. Mniej dostałyby Lechia oraz Jagiellonia, które zdobyłby piewszy tytuł w historii.
Mistrz Polski 2017 dostanie zatem:
ok. 7-8 milionów złotych – środki wynikające z ogólnego podziału, kwota stała i wynikająca z rankingu historycznego;
ok. 3 mln złotych jako klub, który zajął 1. miejsce;
ok. 4 mln złotych premii dla klubu grającego w eliminacjach Ligi Mistrzów w kolejnym sezonie.
Jest też tekst o Jagiellonii, która szuka wzmocnień.
Dwóch piłkarzy, którymi interesuje się Jaga, to gracze Ruchu Chorzów: obrońca Michał Helik i defensywny pomocnik Maciej Urbańczyk. Sytuacja obu jest skomplikowana. Związani są z Niebieskimi do 30 czerwca jednak klub z Górnego Śląska tak skonstruował umowy zawodników, że musza oni rozegrać konkretną liczbę minut lub spotkań, aby kontrakt został przedłużony. W przypadku Helika i Urbańczyka – o kolejne dwa lata. Każdy piłkarz ma inne limity rozegranych meczów i minut.
PS pisze też o nieskutecznej Legii.
Skuteczność przy Łazienkowskiej to wiosną wielka bolączka trenera Jacka Magiery. W dwóch ostatnich spotkaniach jego zespół zdobył tam jedną bramkę, a w siedmiu tegorocznych meczach na własnym obiekcie mistrzowie Polski strzelili tylko sześć goli.
I zapowiadany tekst o Polakach na boiskach naszych zachodnich sąsiadów.
Odnoszący sukcesy w Bundeslidze Robert Lewandowski i Łukasz Piszczek zaciemniają obraz. Zawodnicy z Polski uzbierali w tym sezonie łącznie tylko 110 występów. Gdyby nawet w dwóch ostatnich kolejkach wszyscy pojawili się na boisku, co jest niemal nierealne i tak będzie to najgorszy wynik od ponad trzech dekad. – Sytuacja idzie w złą stronę od dłuższego czasu – mówi Radosław Gilewicz, były piłkarz m.in. VfB Stuttgart.
Po boomie z lat 90. i początku XXI wieku, gdy w kilku sezonach teoretycznie możliwe byłoby wystawienie w Bundeslidze całkiem solidnej drużyny złożonej wyłącznie z Polaków, odwrót zaczął być minimalnie odczuwalny już pod koniec pierwszej dekady XXI wieku. Wtedy jednak pojawili się Piszczek, Błaszczykowski i Lewandowski. Gdy Borussia Dortmund odniosła spektakularne sukcesy z polskim tercetem, niemieckie kluby raz jeszcze ruszyłt do ekstraklasy w poszukiwaniu nowego Lewandowskiego. Nie jest przypadkiem, że z dziewięciu graczy z polskiej ligi, wliczając w to ekstraklasowych obcokrajowców, którzy trafili do Niemiec po Lewym, aż pięciu to środkowi napastnicy, a dwaj ofensywni pomocnicy.
SUPER EXPRESS
W „Super Expressie” między innymi o Adamie Nawałce.
Krótko mówiąc – selekcjoner polskiej reprezentacji wygrał ranking najlepszych polskich trenerów.
1.Adam Nawałka. Doprowadził Polskę do jedenastego miejsca w rankingu FIFA, to najwyższa pozycja Biało-Czerwonych od momentu powstania zestawienia. Ćwierćfinał ME w 2016 r. sprawił, że przed MŚ w Rosji mamy apetyt na jeszcze więcej. Jeśli odniesiemy suckes, to Nawałka będzie miał szansę wskoczyć do rankingu dziennika „L Equipe”, Top 50 najlepszych trenerów świata.
Jest też o Gliku, który…
Kamil Glik (29 l) jest już o krok od wielkiego sukcesu, czyliz zdobycia mistrzostwa Francji. W niedzielę AS Monaco najprawdopodobniej zdetronizuje bogaczy z Paryża, zdobywając pierwszy tytuł od 2000 roku. Wystarczy pokonać Lille na własnym boisku. To wielki sezon polskiego piłkarza, który został zaliczony do najlepszych obrońców świata!