Patryk Lipski nie jest już piłkarzem Ruchu Chorzów – PZPN rozwiązał jego kontrakt z winy klubu, co oznacza, że młody zawodnik może od razu podpisać umowę z dowolnym klubem, a „Niebiescy” za swojego najbardziej wartościowego zawodnika nie dostaną ani złotówki.
Sprawa ciągnęła się przez ostatnie tygodnie. Ostatnio wydawało się, że reprezentant U-21 jednak pójdzie z klubem na ugodę – wycofa wniosek o rozwiązanie, podpisze nowy kontrakt, ale już z zawartą atrakcyjną kwotą wykupu (dlatego tydzień temu posiedzenie się nie odbyło). Wynikało to z tego, że pojawiły się wątpliwości, czy wniosek o rozwiązanie kontraktu został sporządzony prawidłowo, tzn. czy zawierał wszystkie elementy, które zawierać powinien. Sprawa nie była jednoznaczna i nawet pomiędzy prawnikami były różnice zdań, ale ostatecznie spośród osób podejmujących w PZPN decyzję dwie były za „uwolnieniem” zawodnika, a jedna przeciwko.
Ruch – Himalaje nieudolności. Kiedy już skłonił piłkarza do negocjowania ugody, nawet nie potrafił tej ugody sfinalizować. A z powodu dość niskich zaległości – bo na warunki Ekstraklasy Lipski nie był żadnym krezusem – stracił piłkarza wycenianego na rynku na milion złotych. Aż trudno uwierzyć, że takie błędy można robić przez przypadek. No, ale widocznie można. Tak jak można było wcześniej za darmo wypuścić Filipa Starzyńskiego czy Grzegorza Kuświka. W normalnym świecie kluby mające problemy finansowe wyprzedają najlepszych zawodników i z tych pieniędzy spłacają długi. Z Chorzowa najlepsi odchodzą za darmo.
Lipskim interesują się w zasadzie wszystkie czołowe kluby ekstraklasy, a teraz – gdy zawodnik ma kartę na ręce – licytacja będzie jeszcze mocniejsza. Sam piłkarz też jest w wyśmienitej sytuacji, ponieważ może zażądać olbrzymiej kwoty „za podpis”.
Fot. FotoPyK