Reklama

Dr. Jekyll i Mr. Hyde z Płocka. Dobry piłkarz, lecz jeszcze lepszy specjalista od wtop

redakcja

Autor:redakcja

07 maja 2017, 17:52 • 3 min czytania 1 komentarz

Ocena poszczególnych piłkarzy to nie jest rzecz szczególnie skomplikowana. Oczywiście nie chodzi nam tu o wielopoziomowe analizy oparte na statystykach tak szczegółowych, jakby chodziło o loty w kosmos a nie kopanie skórzanego balona, tylko o takie zwykłe, trochę „kibicowskie” cenzurki. Jeśli ktoś potrafi grać w piłkę, to z reguły widać to już na pierwszy, ewentualnie drugi lub trzeci, rzut oka nawet bez licencji UEFA A. Tak samo jeśli ktoś nie potrafi. Ale od czasu do czasu trafiają się przypadki nietypowe. Cofnijmy się do początku poprzedniego sezonu, gdy w ataku Korony Kielce biegał niejaki Michał Przybyła. Niby od razu było widać, że gość z piłką nie potrafi zrobić zbyt wiele, ale pięć goli w lidze strzelił, a kolejnych pieciu był bardzo blisko. Lekki dysonans. Dziś coś podobnego odczuwamy, gdy patrzymy na grę Giorgiego Merebaszwiliego. 

Dr. Jekyll i Mr. Hyde z Płocka. Dobry piłkarz, lecz jeszcze lepszy specjalista od wtop

Tyle tylko, że odwrotnie. Od razu widać, że były reprezentant Gruzji z przeszłością w lidze serbskiej i greckiej – jak to się mówi – ogarnia. Więcej! Gdy tak się na tym głębiej zastanawiamy, wychodzi nam, że Merebaszwili ogarnia do tego stopnia, że jest:

a) jednym z trzech najlepszych piłkarzy Wisły Płock w sezonie,
b) piłkarzem, który wypracował dla beniaminka najwięcej bramek (13 – 6 goli i 7 asyst),
c) jednym z dziesięciu najlepszych skrzydłowych w całej Ekstraklasie (przynajmniej nam udało się zmieścić go w takim prowizorycznym zestawieniu),
d) jednym z najlepszych dryblerów w lidze czy też – jak powiedział nam Damian Zbozień, przedstawiając różnice pomiędzy skrzydłowymi w Polsce i w Rosji – gościem, który jak bierze sprzęt i na ciebie jedzie, to nie ma przebacz.

I co, niezła laurka nam z tego wyszła, prawda? Na tej podstawie widzielibyśmy go nawet w lepszym klubie niż Wisła. Chyba nawet Lech nie zrobiłby najgorszego biznesu na świecie, gdyby po prawym skrzydle Kolejorza biegał Merebaszwili a nie Makuszewski.

Wszystko ładnie-pięknie, jednak sęk w tym, że Gruzin obdarzony jest również ogromnym talentem kabaretowym i się z tym nie kryje. To znaczy umówmy się – zwykłe wpadki przytrafiają się każdemu piłkarzowi na świecie, nawet najwięksi są w stanie np. zaliczać spektakularne pudła, gdy patrzy na nich cały świat. Ale w przypadku Merebaszwilego to coś więcej niż tylko pomyłka. To bardziej część jego stylu.

Reklama

Już pomijając takie rzeczy jak np. fatalnie wykonany rzut karny w ważnym momencie, możemy wyciągnąć trzy wielkie babole z tego sezonu.


No nie przystoi. Typowy Merebaszwili. Gdy większość roboty została odwalona i pozostało tylko postawić kropkę nad „i”, on zawodzi na całej linii. Gdyby był budowniczym, zapewne potrafiłby się wyłożyć nawet na symbolicznym przecięciu wstęgi. Powiecie: spartaczył, to spartaczył, nie ma co drążyć. No naszym zdaniem właśnie jest, bo przecież tylko suma takich detali zdecydowała o tym, że Wisła gra dziś w grupie spadkowej, a nie cieszy się z utrzymania.

Cóż, tak jak czas pozwolił zweryfikować przywołanego na wstępie Przybyłę, który nie został gwiazdą ani Ekstraklasy, ani I ligi, tak liczymy na to, że Merebaszwili również się zdecyduje i bez cienia wątpliwości będziemy mogli nazywać go – co najmniej  – wyróżniającym się ligowcem.

18301315_10155252931154770_4813935248351949398_n

Reklama

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

1 komentarz

Loading...