Reklama

Mioduski: Przedłużenie kontraktu z Vadisem jest dla mnie priorytetem

redakcja

Autor:redakcja

04 maja 2017, 08:30 • 7 min czytania 24 komentarzy

– Przedłużenie kontraktu z Vadisem jest dla mnie priorytetem i on o tym wie. Dzięki niemu zespół gra lepiej, a otaczający go zawodnicy rozwijają się – mówi prezes Legii w dzisiejszym “Przeglądzie Sportowym”. – Belga obowiązuje jeszcze roczna umowa i teoretycznie nie ma możliwości, żeby ktoś nas do czegoś zmusił. Najważniejsze jest, by znaleźć najlepsze rozwiązanie dla obu stron. Dla Vadisa pozostanie w Legii to wciąż dobra opcja. Wierzę, że jesteśmy w stanie porozumieć się w kwestiach finansowych. To kwestia rozmów, które zaczynamy – czytamy w “PS”.

Mioduski: Przedłużenie kontraktu z Vadisem jest dla mnie priorytetem

FAKT

W “Fakcie” na start dostajemy opis finału PP i parę fotek z pomeczowej zabawy piłkarzy.

We wtorek wieczorem arkowcy bawili się we własnym gronie w podwarszawskim hotelu Brant. Były śpiewy, toasty i nieco alkoholu. Wczoraj wrócili do Gdyni, gdzie pod Stadionem Miejskim czekali na nich kibice. W sobotę na historycznej “Górce”, na dawnym stadionie przy ul. Ejsmonda odbędzie się uroczysta prezentacja pucharu. – Są takie dni, kiedy człowiek śni o sukcesach. W myślach układałem cały scenariusz finału. Zrobiliśmy wielką rzecz – powiedział obrońca Arki Krzysztof Sobieraj (36 l.). Toastów nie brakowało również w szatni gdynian na Stadionie Narodowym. Przemysław Trytko (30 l.) wzniósł pierwszy: “na zdrowie, Gdynio!”.

152

Reklama

Obok dziennikarze piszą o zabójczej sile ofensywnej Jagi.

Pięciu zawodników Jagiellonii ma strzelonych w sezonie pięć i więcej goli. W grupie tak skutecznych piłkarzy są: Konstantin Vassiljev (32 l.; 13 goli), Fedor Cernych (25 l.; 12 bramek), Przemysław Frankowski (22 l.; 8) oraz Taras Romanczuk (25 l.) i Cillian Sheridan (28 l.; obaj po pięć goli). W całej lidze jeszcze tylko Pogoń ma pięciu zawodników z pięcioma i więcej zdobytymi bramkami w trwających rozgrywkach. W drużynie lidera z Białegostoku ma więc kto straszyć rywali. To wszystko sprawia, że przeciwnicy Jagi nie mogą skoncentrować się tylko na jednym zawodniku, bo niebezpieczeństwo w każdej chwili może nadejść z kilku stron.

153

Tomasa Necida nie da się wykupić po sezonie z Bursasporu na mocy klauzuli, gdyż takiej nie ma. Cała Warszawa sięga właśnie po chusteczki.

– Tomas Necid to piłkarz z możliwościami, ale, niestety, nie mamy gwarancji wykupienia go z Bursasporu – mówi Faktowi Mioduski. Zimą reprezentant Czech został wypożyczony z tureckiego klubu za około milion złotych. Jednocześnie pojawiła się informacja, nigdy niesprostowana, że w umowie jest wpisana kwota odstępnego 1,5-2 miliony euro. – Nawet, gdyby w ostatnich sześciu kolejkach strzelił 10 goli, czego mu życzę, nie ma zapisanej konkretnej kwoty, za którą mógłby trafić do nas na stałe. W przyszłości, jeśli będziemy kogoś wypożyczać, postaramy się, by w kontrakcie zawsze była wpisana konkretna suma, nawet wysoka, za którą możemy mieć zawodnika na stałe. To zabezpieczenie, gdyby się sprawdził – kończy prezes Mioduski.

GAZETA WYBORCZA

Reklama

151

Sen jak z bajki gdyńskiej Arki.

W równoległej rzeczywistości grało się o Puchar Polski. „Grało się”, bo Niciński stawiał w nim na drugi kadrowy garnitur albo nawet dres. Te mecze były jak sparingi, na które niewielu zwracało uwagę. Rominta Gołdap? Olimpia Zambrów? Zaraz trafi się ktoś choćby ze średniej półki i będzie po pucharze – myślano. Zresztą wobec ligowej beznadziei Puchar Polski był zbędnym balastem. Miarka się przebrała, kiedy w półfinale prawie doszło do kompromitacji z Wigrami Suwałki (po wygranej 3:0 Arka przegrała u siebie 2:4), a potem nastąpiło1:4 z Lechem w lidze. Pożegnanie było smutne, Niciński to bowiem arkowiec z krwi i kości z wytatuowanym herbem na ramieniu. Smutne, ale konieczne. Ratować sytuację miał znany z takich akcji Leszek Ojrzyński. Przejął zespół na finiszu sezonu zasadniczego i przed finałem na PGE Narodowym. Obiecał dwie rzeczy: utrzymać się w elicie i… wygrać puchar. Wygrać puchar, który lechitom „wręczano” jeszcze przed finałem. A jednak się udało. Trofeum zdobyli mniejsi, biedniejsi, wstydzący się śnić o zwycięstwie. – Czuję spełnienie, radość i dumę. Arka to nie klub, który co roku będzie wszystkich kosił, więc taki sukces jest rzeczą – podkreślam – ogromną – mówił wzruszony blisko 36-letni Krzysztof Sobieraj, dla którego finał był 250. meczem w barwach klubu.

SUPER EXPRESS

150

“Superak” dziś tylko o finale PP i Lidze Mistrzów. Zacytujemy rozmowę z Rafałem Siemaszko.

Czujesz się jednym z bohaterów meczu?

– Nie no, gdzie ja bohaterem? To wspólny sukces drużyny, a nie mój indywidualny. Zrobiłem po prostu to, co do mnie należało. Wszedłem i strzeliłem gola na 1:0. Stadion oszalał i ja również.

– Jak to jest, że najniższy facet na boisku (170 cm) strzelił gola głową?

– Mam swoją receptę, nie będę jej zdradzał bo chcę jeszcze kilka bramek z główki strzelić. Niech to zostanie moją tajemnicą. Bramka w finale z Lechem jest najważniejszą w moim życiu.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Okładka:

154

Felieton Przemysława Rudzkiego po meczach LM o tym, czy Buffon może marzyć o Złotej Piłce.

To nie jest wina Buffona, po prostu w piłce rzadko kochamy bramkarzy, oni są w pewien sposób odtrąceni od dziecka, kiedy na podwórku to na przykład najgrubszy musi stać między słupkami. W myśl tej zasady w Juve powinien bronić Higuain, będący ogniwem łączącym, przynajmniej wagowo, półfinał LM z finałem Pucharu Polski, ale na szczęście dla ekipy z Turynu on zajmuje się strzelaniem, a Buffon bronieniem. Golkiper Juventusu bez problemu mógłby zostać triumfatorem jakiejś ważnej klasyfikacji dotyczącej jego pozycji, bo nie ma sensu, żadnego, zestawianie z wirtuozami z pola. Jesem sobie w stanie wyobrazić równorzędne, przynajmniej w teorii, nagrody, odbierane przez Ronaldo i Buffona na tej samej scenie. Na świecie zostało jeszcze tyle złota, by wystarczyło dla obu. Józef Młynarczyk zdobył Puchar Europy z FC Porto. W muzeum klubowym Polak jest ważną postacią, ale więcej ludzi pamięta gola strzelonego przez Rabaha Madjera w finale z Bayernem, niż jakąkolwiek interwencję Młynarczyka. Gwarantuję wam, że kibice Juventusu w kawiarniach i pubach dłużej będą rozmawiać o piętce Paolo Dybali niż obronach Buffona.

155

Ronaldo – król, na którego gwiżdżą kibice.

Po zdobyciu trzeciej bramki we wtorkowych derbach Madrytu Cristiano Ronaldo wymownie pokazał kibicom: nie gwiżdżcie na mnie, a klaszczcie. – Bardzo się cieszę, że udało mi się ustrzelić hat tricka. Chciałbym tylko jeszcze raz poprosić kibiców: „Nie wygwizdujcie mnie, a na pewno będę dawał z siebie wszystko” – powiedział 32-latek po zakończeniu spotkania. Była to już druga taka wypowiedź Portugalczyka w ostatnich dwóch tygodniach. Po rewanżowym starciu z Bayernem (4:2 po dogrywce), w którym napastnik także zdobył trzy bramki, dziennikarze zapytali go, czynie chciałby zostać w Madrycie upamiętniony np. nazwaniem jego imieniem jednej z ulic. – Nie interesuje mnie to. Zależy mi tylko na tym, aby mnie nie wygwizdywano – tłumaczył napastnik, który w meczu z bawarskim gigantem aż pięciokrotnie pokonał Manuela Neuera. – Cristiano nie uwolni się od gwizdów. Kibice chcą, aby zawsze zdobywał wiele bramek, jednak wiele zależy od formy. Smutno mi z tego powodu, bo Ronaldo robi wszystko, co może – tłumaczył Bernd Schuster, były szkoleniowiec Los Blancos.

156

PS porozmawiał po finale PP z Rafałem Siemaszko.

– Kibice Arki mają nowych bohaterów. Największym jest jednak pan.

– Gdzie tam ja bohaterem… Cała drużyna zasłużyła na wielkie brawa. To nasz wspólny, wielki sukces. Ja robię tylko to, co do mnie należy. Wszedłem na boisko, strzeliłem gola na 1:0. Radość była ogromna. Stadion oszalał, ja również! Ten sukces bardzo smakuje.

– To najważniejsza bramka w pana karierze?

– Zdecydowanie tak.

– Teraz wielu z was będzie miało w Gdyni status podobny do Janusza Kupcewicza, Tomasza Korynta i reszty złotej drużyny z 1979 roku.

– Nie przesadzajmy! To byli wielcy piłkarze. Należy im się pokłon za to, co zrobili 38 lat temu. My po prostu też weszliśmy na piedestał i możemy przeżyć to samo.

157

Zdobywcy PP zostali też ładnie uhonorowani.

158

Dariusz Mioduski przyznaje, że priorytetem Legii jest zatrzymanie Vadisa. Nawet, jeśli trzeba będzie grubiej sypnąć kasą.

Legia jest jedynym polskim klubem, który stać na płacenie piłkarzom prawie milion euro za sezon. Obecnie najwyższy kontrakt ma zagwarantowany reprezentant Polski Artur Jędrzejczyk. Nowy prezes klubu przyznaje, że w budżecie klubu są środki na dwóch-trzech takich zawodników. Z ich umiejętności oraz doświadczenia korzysta zespół oraz pojedynczy piłkarze. – Nie oczekuję od nich tylko bramek i asyst, ale chcę, by dzięki nim wszyscy dookoła byli lepsi i robili postępy – mówi prezes Mioduski. Za czasów trenera Macieja Skorży takim zawodnikiem był Serb Danijel Ljuboja, teraz rolę lidera pełni Belg Vadis Odjidja-Ofoe. – Przedłużenie kontraktu z Vadisem jest dla mnie priorytetem i on o tym wie. Dzięki niemu zespół gra lepiej, a otaczający go zawodnicy rozwijają się – wylicza prezes Legii. – Belga obowiązuje jeszcze roczna umowa i teoretycznie nie ma możliwości, żeby ktoś nas do czegoś zmusił. Najważniejsze jest, by znaleźć najlepsze rozwiązanie dla obu stron. Dla Vadisa pozostanie w Legii to wciąż dobra opcja. Wierzę, że jesteśmy w stanie porozumieć się w kwestiach finansowych. To kwestia rozmów, które zaczynamy (…).

159

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

24 komentarzy

Loading...