Reklama

Nokautuje wszystkich rywali. Po walkach wraca do mamy, z którą… mieszka

Kamil Gapiński

Autor:Kamil Gapiński

17 kwietnia 2017, 12:42 • 6 min czytania 0 komentarzy

To nie będzie klasyczna opowieść o tym, jak wielki talent i ciężka praca zaprowadziły chłopaka ze społecznych nizin na sam szczyt. No, może trochę. Ale bardziej o tym, jak jedna głupota, moment słabości, czy idiotyczny pomysł gówniarza, mogły to wszystko zniszczyć. Na szczęście oprócz głupich pomysłów i niebywałego talentu Anthony Joshua miał też mnóstwo szczęścia. Szczerze – tego ostatniego miał chyba najwięcej…

Nokautuje wszystkich rywali. Po walkach wraca do mamy, z którą… mieszka

Urodził się w Londynie w rodzinie nigeryjskich imigrantów, jego pełne nazwisko to Anthony Oluwafemi Olaseni Joshua. Jako nastolatek był typowym łobuzem: duży, silny, pewny siebie – prosta recepta na odniesienie sukcesu. Albo wpakowanie się w kłopoty. Anthony chciał wybrać pierwszą drogę, ale oczywiście trafił na tę drugą: jako 16-latek pobił rywala w czasie meczu piłkarskiego. Naturalnie nie miał jeszcze wtedy 2 metrów wzrostu i 106 kilogramów mięśni, ale i tak zdecydowanie wyróżniał się na tle rówieśników. Nie do końca wiadomo, o co poszło, ale wiadomo, jak się skończyło. Joshua złapał przeciwnika za kark i rzucił nim, jak workiem ziemniaków. Chłopak zgłosił sprawę, a przyszły bokserski mistrz świata, który wtedy z tym sportem nie miał jeszcze nic wspólnego, został oskarżony o pobicie z uszkodzeniem ciała, za co otrzymał ostrzeżenie. Potem było jeszcze gorzej. W wieku 18 lat, za, jak to sam określił „walki uliczne i inne szalone rzeczy” trafił do aresztu w Reading.

– Siedziałem za kratami i czekałem na wyrok. Tam siedzą idioci i wtedy zdajesz sobie sprawę, z czym masz do czynienia w więzieniu. Czekałem na wyrok przez dwa tygodnie i miałem świadomość, że to jest fifty-fifty. Mogłem zostać skazany i przygotowywałem się na najgorsze: 10 lat w więzieniu. Byłbym tam do 28 roku życia – opowiada Joshua.

Najpierw rób, potem myśl

Kłopoty z prawem pomogły mu w karierze. Dostał rok wyroku w zawieszeniu i właśnie wtedy kuzyn zaprowadził go na pierwszy trening bokserski. Joshua po zwolnieniu z aresztu miał dozór elektroniczny i codziennie o 20 musiał być już w domu. To sprawiło, że nie mógł robić tego wszystkiego, co typowy 18-latek, więc długie wieczory spędzał – znów nietypowo – na czytaniu.

Reklama

– Dowiedziałem się, że wielcy bokserzy, jak Joe Louis, Mike Tyson czy Bernard Hopkins sami się uczyli. Wcześniej działałem na zasadzie „najpierw rób, potem myśl”. Dyscyplina i czytanie bardzo mnie zmieniły – podkreśla.

No dobra, żeby nie zrobiło się zbyt cukierkowo, w końcu to nie autoryzowana biografia mistrza świata – Joshua trafił na salę bokserską i z miejsca został zauważony: nic dziwnego, miał naturalny talent w niespotykanej dawce. Dość powiedzieć, że w zaledwie 18. amatorskiej walce wywalczył zwycięstwo w ABA Championship, najstarszym i najbardziej prestiżowym turnieju dla amatorów, rozgrywanym w Londynie od prawie 140 lat. Z miejsca dostał propozycję przejścia na zawodowstwo. Za sam podpis pod kontraktem miał dostać 50 tysięcy funtów, czyli około ćwierć miliona złotych. Dzieciak, amator, pochodzący z rodziny imigrantów. Ile myślał nad decyzją? Moment!

– Nie jestem zainteresowany. Nie wziąłem się za sport dla pieniędzy, tylko dla medali – wypalił.

Prace społeczne zamiast więzienia

I medale przyszły, choć tu też Joshua miał pod górkę, a jego charakter nie ułatwiał sprawy. W 2010 roku zdobył amatorskie mistrzostwo Wielkiej Brytanii i zakwalifikował się do teamu GB Boxing, w którym najlepsi amatorzy szykują się do występu na igrzyskach olimpijskich, w tym przypadku do szczególnie ważnych igrzysk – w Londynie. W międzyczasie jednak, Joshua był o włos od zrujnowania sobie kariery. Policja zatrzymała go za przekroczenie prędkości, kiedy wracał z treningu. W jego torbie znaleziono torebkę z marihuaną. Drobnostka, powiecie. Cóż, niby tak, gdyby nie fakt, że było tego prawie ćwierć kilograma! Anthony został oskarżony nie tylko o posiadanie, ale także o intencję dystrybucji, za co groziło mu do 14 lat więzienia. Choć sąd się nad nim zlitował, wlepiając mu tylko 100 godzin prac społecznych, Joshua został wyrzucony z kadry.

– Myślałem, że to koniec kariery, więc wróciłem do Watford i zacząłem kręcić się z moimi ziomkami, zamiast trenować. Ale wtedy dostałem telefon od GB Boxing. Powiedzieli, że wciąż rozpatrują moją sprawę i że mogę polecieć na mistrzostwa Europy – opowiada Joshua.

Reklama

Trochę jak w przypadku Jerzego Kuleja, który za pobicie milicjantów miał wylecieć z kadry. Jemu pozwolono wrócić, stawiając jednak warunek: złoty medal olimpijski. Joshua do Ankary poleciał po tygodniu treningów, po czym odniósł dwa zwycięstwa, zanim przegrał z Mihaim Nestorem w ćwierćfinale. Do domu wrócił z niczym, ale choć w ringu nie wygrał, zdołał wyciągnąć lekcję.

– To był punkt zwrotny w moim życiu, wszystko się zmieniło. Przed wrześniowymi mistrzostwami świata powiedziałem sobie: stary, musisz się zmienić. Masz szansę w boksie, musisz się na tym skupić w stu procentach – wspomina.

I wygląda na to, że właśnie tak zrobił. Na mistrzostwach świata odniósł pięć zwycięstw, z czego trzy przed czasem, co w boksie amatorskim zdarza się jednak stosunkowo rzadko. W ćwierćfinale wygrał z obrońcą tytułu i mistrzem olimpijskim Roberto Cammarelle, w półfinale w pierwszej rundzie zdemolował Erika Pfeiffera. W walce o złoto jednym punktem pokonał go zawodnik gospodarzy Magomedrasul Majidov. Srebrny medal zapewnił Brytyjczykowi prawo startu na igrzyskach w Londynie. Tej szansy także nie zmarnował. Walcząc na swoim terenie i – to też trzeba przyznać – pod okiem sprzyjających mu sędziów, zdobył złoty medal, w finale minimalnie pokonując Cammarelle. To mu dało order Imperium Brytyjskiego oraz z hukiem otworzyło drogę do wielkiej, zawodowej kariery. Za podpisanie kontraktu dostał wielokrotnie więcej niż proponowane wcześniej 50 tysięcy funtów. Tej decyzji nie podejmował w myśl wspomnianej wcześniej zasady: najpierw rób, potem myśl. Wręcz przeciwnie – zastanawiał się ponad pół roku, jeżdżąc po świecie i spotykając się z promotorami. Rozmawiał też z Lennoxem Lewisem, zanim zdecydował się podpisać kontrakt, proponowany przez Eddiego Hearna.

Maszyna do nokautowana

W zawodowej karierze Anthony’ego nie ma miejsca na błędy. Czuwa nad nim sztab ludzi: trenerów, fizjoterapeutów, masażystów, dietetyków. Joshua to świetnie funkcjonująca maszyna do nokautowania rywali i zarabiania pieniędzy. Bilans walk: imponujący. W zawodowym ringu meldował się 18 razy, wszystkie starcia wygrał, wszystkie przed czasem. Od trzech walk są to już starcia o mistrzostwo świata wagi ciężkiej. Średniej jednak mu to nie zmieniło: dalej na posłanie rywala na deski potrzebuje przeciętnie poniżej 6 minut (105 minut w 18 pojedynkach). Najdłużej, do połowy 7. rundy, wytrzymał z nim w ringu niepokonany wcześniej w 16 walkach Dylan Whyte. Mistrz świata Charles Martin na deski padł już w połowie 2. rundy, choć wcześniej to on był królem nokautu (niepokonany w 24 walkach, 21 wygranych przed czasem). Pierwsze dwie obrony tytułu to dla mistrza olimpijskiego także była prosta robota: 7. runda z niepokonanym w 17 walkach Dominikiem Breazeale i 3. runda w grudniowym starciu z Erikiem Moliną, pogromcą Tomasza Adamka.

Teraz Anthony Joshua szykuje się do najtrudniejszego testu. 29 kwietnia w Londynie ma się spotkać z Władymirem Kliczką. Ukrainiec przez 10 lat był mistrzem świata, wygrał 64 z 68 zawodowych walk, jest żywą legendą boksu. Ale zdecydowanym faworytem pojedynku będzie Joshua. Za jego zwycięstwo bukmacherzy płacą zaledwie 1,5:1!

Jeszcze tylko ckliwe zakończenie, jak w każdej historii o boksie i chłopaku, który przeszedł drogę od zera do bohatera, po drodze kilka razy niebezpiecznie zbaczając w złym kierunku.

– Kiedyś, kiedy kręciłem się po mieście z moimi kumplami i mijaliśmy eleganckie domy, mówiliśmy: „O, kiedy zarobię kasę, kupię ten dom”. Ale to były tylko nierealne marzenia. Ludzie, którzy popełniają przestępstwa, robią to dla nagrody. Ale kończą w więzieniu, a to żadna nagroda. Bycie przestępcą powoduje, że twoje ambicje są niskie. To dziwne, ale teraz jestem zapraszany do tych eleganckich domów. Wchodzę do nich grzecznie i z pokorą. To niesamowite, jak bardzo boks mnie zmienił – mówi mistrz świata.

A propos domów – Anthony Joshua, mimo 27 lat na karku i milionów funtów na koncie, wciąż mieszka na przedmieściach Londynu z mamą!

JAN CIOSEK

Kibic Realu Madryt od 1996 roku. Najbardziej lubił drużynę z Raulem i Mijatoviciem w składzie. Niedoszły piłkarz Petrochemii, pamiętający Szymona Marciniaka z czasów, gdy jeszcze miał włosy i grał w płockim klubie dwa roczniki wyżej. Piłkę nożną kocha na równi z ręczną, choć sam preferuje sporty indywidualne, dlatego siedem razy ukończył maraton. Kiedy nie pracuje i nie trenuje, sporo czyta. Preferuje literaturę współczesną, choć jego ulubioną książką jest Hrabia Monte Christo. Jest dumny, że w całym tym opisie ani razu nie padło słowo triathlon.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Probierz chce odwagi i wiary na boisku. Jak Polska może zagrać na Stadionie Smoka?

Jakub Radomski
0
Probierz chce odwagi i wiary na boisku. Jak Polska może zagrać na Stadionie Smoka?
Hiszpania

W Madrycie obwiniają złego człowieka. To oni odpowiadają za kadrową mizerię [KOMENTARZ]

Patryk Stec
2
W Madrycie obwiniają złego człowieka. To oni odpowiadają za kadrową mizerię [KOMENTARZ]

Komentarze

0 komentarzy

Loading...