Reklama

Obrazek, który zostanie nam w głowie po meczu Lechii w Gliwicach

redakcja

Autor:redakcja

09 kwietnia 2017, 18:41 • 3 min czytania 5 komentarzy

Czas dziwnych wyzwań w Ekstraklasie. Bruk-Bet Termalica sprawdza, czy można awansować do grupy mistrzowskiej bez wygrywania meczów na wiosnę (wszystko wskazuje na to, że nie bardzo), a Lechia to, czy można sięgnąć po mistrzostwo bez wygrywania poza własnym stadionem (spodziewamy się takich samych wniosków). Niemoc na wyjazdach trwa już tak długo, że chyba wszystkim piłkarzom z Gdańska zdążyły się skończyć anegdotki, które można opowiadać na poprawę humorów w drodze powrotnej do domu. 

Obrazek, który zostanie nam w głowie po meczu Lechii w Gliwicach

Dokładniej to już siódme spotkanie bez zwycięstwa. Teoretycznie można mówić o jakimś progresie, bo po porażkach z Lechem i Ruchem udało się wywieźć punkt z Gliwic, ale w sytuacji Lechii cieszyć się z takiego rozstrzygnięcia to trochę tak, jakby fetować podwyżkę, która i tak nie spowoduje, że starczy nam do pierwszego.

Lechia w spotkaniu z Piastem nie zaskoczyła. Obrona popełniła kilka błędów, ale po większości tyłki ratował jej Kuciak –  norma. W pomocy najlepszy był Rafał Wolski, o którego zwyżce formy niedawno pisaliśmy, a kroku starał się dotrzymać mu Lukas Haraslin, który bardzo godnie zastępuje Sławomira Peszkę. Za to znów nie zobaczyliśmy błysku Krasicia (panie Milosu, ile mamy czekać?) oraz Flavio Paixao, który też zawodzi od dłuższego czasu. I to właśnie do niego kibice Lechii powinni mieć największe pretensje. Bo może i był trochę aktywniejszy od brata (nie było to szczególnie trudne), ale prawda jest taka, że pozbawił Haraslina dwóch asyst, a Lechię dwóch punktów. W 52. minucie z sześciu metrów trafił w poprzeczkę, w 56. z dziewięciu w plecy Patrika Mraza.

Wszystko to przy 1-1. Jak padły gole?

Po pierwsze: szybko (w 10. i 12. minucie).
Po drugie: podobnie (po dośrodkowaniach z rzutów wolnych i strzałach głową).
Po trzecie: 

Reklama

Nie ma po trzecie, bo najwyższa pora wspomnieć o tym, że Piast zdobył swojego gola w prawidłowy sposób, a Lechia – nie do końca. W momencie dośrodkowania na spalonym był Krasić, który później – choć gola strzelił Maloca – podjął próbę zagrania tej piłki, która była blisko niego, co pewnie miało wpływ na obrońców Piasta. Czyli sędzia powinien użyć gwizdka. Tak, Lechia była znacznie lepsza, ale gola na wagę remisu strzeliła w sposób nieprawidłowy. Oczywiście trzeba wspomnieć, że to nie była jedyna pomyłka Przybyła. W 80. minucie powinien wyrzucić z boiska Sedlara, który grał kolejny dobry mecz, ale odcięło mu prąd.

Mający problemy w ofensywie Piast już w doliczonym czasie gry miał piłkę meczową, ale umówmy się – Badii nie może cały czas wychodzić wszystko, bo to tylko Badia. No i to i tak małe miki przy tym, co robił Flavio. Tym punktem w Gliwicach lechiści wcale nie powinni gardzić. Ale zasadne staje się pytanie, czy wiarygodnym kandydatem do tytułu jest zespół, który nie powinien gardzić punktem w Gliwicach.

0DuVRy0

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

5 komentarzy

Loading...