Zmiany, zmiany, zmiany. Polski Związek Piłki Nożnej podczas specjalnie zorganizowanej dziś konferencji przedstawił listę pomysłów, które ma zamiar wdrożyć w najbliższym czasie. Pomysłów, co istotne, dotyczących tak piłki ligowej, jak i tej juniorskiej. A nie zabraknie też przeróbek w kwestii choćby szkolenia trenerów.
To, co kibiców piłki w wydaniu ligowym interesuje pewnie najbardziej, to losy legendarnego już systemu ESA 37. Otóż najprawdopodobniej, według tego co zapowiedział Zbigniew Boniek, scenariusz będzie następujący: najpierw z regulaminu rozgrywek zostanie usunięty podpunkt zmuszający organizatorów do podziału punktów po rundzie zasadniczej, a dopiero potem będą dążenia do tego, by ligę powiększyć. Z szesnastu do osiemnastu drużyn.
Jak argumentuje te zmiany prezes PZPN-u? Przede wszystkim podczas dzisiejszego spotkania utyskiwał na niski poziom piłkarski naszej ligi, co sprawia, że ta jest w rankingu aż dziewięć pozycji za choćby ligą czeską. Co miałoby dać koniec końców poszerzenie ekstraklasowej elity? Więcej jakości na najwyższym poziomie rozgrywkowym. Jasne, ktoś mógłby narzekać, że nie jesteśmy ani Bundesligą, ani też Premier League, by beniaminkowie mieli wnieść dużą wartość, ale i samemu Bońkowi nie można odmówić logiki. Arka i Wisła Płock? Ci pierwsi są już w finale Pucharu Polski, drudzy kręcą się w środku tabeli. Bruk-Bet i Zagłębie Lubin? Niecieczanie już drugi sezon z rzędu dzielnie radzą sobie wśród zespołów ze znacznie bogatszą historią, zaś “Miedziowi” zahaczyli nawet o europejskie puchary. Proste przykłady z ostatnich dwóch sezonów jasno pokazują więc, że do ekstraklasy dostają się nie pierwsze lepsze ekipy z łapanki, a drużyny wnoszące jakąś wartość.
Oczywiście, jest też druga strona medalu. Automatycznie należałoby zadać sobie pytanie: które drużyny pierwszoligowe są na awans gotowe? Mówimy nie tylko o aspekcie sportowym, ale i organizacyjnym – o odpowiednim zapleczu infrastrukturalnym oraz finansowym. Ale i piłkarsko trudno niektóre kluby bronić, o czym zresztą pisaliśmy. W ostatnim czasie I liga wygląda bowiem na zupełnie nieprzewidywalną i to raczej w negatywnym tego słowa znaczeniu. Wielkie wahania formy i wielki trud w tym, by wskazać drużynę, która daje jasne sygnały “tak, chcemy wedrzeć się do elity”. A to że na zapleczu znajdą się tacy, którzy będą za przejściem z szesnastu do osiemnastu zespołów w stawce, to akurat żadna niespodzianka.
Każdy trener i każdy piłkarz jest za większą ligą, tak jak każdy górnik przeciwko zamykaniu kopalń.
(nie dotyczy debili)
— Krzysztof Stanowski (@K_Stanowski) 6 kwietnia 2017
Czego mogliśmy jeszcze dowiedzieć się z monologu prezesa związku? Ano też na przykład tego, że warto byłoby dążyć do skondensowania kolejki ligowej. Zamiast grać od piątku do poniedziałku, to mecze organizować tylko od piątku do niedzieli. Statystyki są w tej kwestii brutalne – poniedziałkowe mecze mało kto ogląda, bo i rzadko kiedy (o ile w ogóle) biorą w nich udział drużyny z czołówki. Są to zwyczajnie spotkania o małym potencjale marketingowo-finansowym. W planie jest też nieco zreorganizować cały sezon, tak by był czas i na odpoczynek po sezonie, i na to, by zimą za bardzo nie zardzewieć. By – tak jak przed rokiem – piłkarze ekstraklasy nie musieli z zazdrością spoglądać na kolegów z zagranicznych klubów, którzy po EURO mogli spokojnie się zregenerować, doprowadzić organizm do porządku i przygotować się do kolejnych miesięcy spędzonych na boisku.
Za wykluczeniem podziału punktów z rozgrywek byli choćby Michał Probierz i Czesław Michniewicz, według których ta zasada zupełnie nie sprzyja wprowadzaniu do składu młodych, niedoświadczonych piłkarzy. Poddenerwowani prezesi siedzą na tętnicy i oczekują wyników tu i teraz i fakt faktem z szesnastu zespołów ligowych mało jest takich, które ostatnie siedem spotkań odbębnić mogą w klimacie zupełnej beztroski. Praktycznie każdy walczy bowiem o coś – jedni o utrzymanie, inni o mistrzostwo lub – w najgorszym przypadku – europejskie puchary. Nie ma więc zbytnio okazji do tego, by ryzykować i stawiać na nieopierzonych zawodników.
Szkoleniowiec Jagiellonii w tym zresztą upatrywał problemów całej ligi. Że zamiast dostać kilka spotkań i trochę wytchnienia, co pozwoliłoby skorzystać z juniorów, ściąga się w trakcie okienek transferowych piłkarzy ukształtowanych z zagranicy, jednocześnie zapominając, że są to piłkarze trzeciego sortu. – Najlepsi młodzi piłkarze z Czech czy Słowacji idą na Zachód, do nas trafiają przeciętniacy – mówił.
Zbigniew Boniek wskazywał też na to, że osiemnaście zespółów w ekstraklasie będzie sprzyjało rywalizacji, bo tak jak na Zachodzie dysproporcje między pierwszym a ostatnim zespołem ligi są ogromne, tak u nas – nieznaczne, zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę, że lada chwila liczba punktów zostanie podzielona przez dwa.
– Premier League – między Chelsea a Sunderlandem – 52 punkty
– Bundesliga – między Bayernem a Darmstadt – 50 punktów
– Ligue 1 – między Monaco a Bastią – 46 punktów
– La Liga – między Realem a Osasuną – 57 punktów
– Serie A – między Juventusem a Crotone – 61 punktów
– ekstraklasa – między Jagiellonią a Łęczną – 26 punktów
*
Zmiany mają dotyczyć też piłki juniorskiej. Docelowo w sezonie 2018/2019 w Centralnej Lidze Juniorów U-19, U-17 i U-15 spadki i awanse dokonywać będą się po każdej z rund sezonu – zarówno wiosennej, jak i jesiennej. W dwóch ostatnich kategoriach wiekowych zwycięzca będzie wyłaniany po tym jak w fazie finałowej zmierzą się cztery zespoły – po jednym z triumfatorów z każdego makroregionu. W półfinałach rozegrają między sobą dwa dwumecze, zaś w finale – tylko jedno spotkanie.
*
Nieco inaczej będzie też wyglądała droga do tego, by zostać trenerem. Znacznie prościej i znacznie mniejszym kosztem będzie można otrzymać licencję z kategorii “Grassroots” (D oraz C), która uprawni nas do prowadzenia zespołów w najniższych klasach rozgrywkowych. Obowiązkowe stanie się też zaliczenie kursu pierwszej pomocy medycznej, a i przed emerytowanymi piłkarzami będzie znacznie prostsza droga do tego, by korki i strój piłkarski zamienić na dres i sporządzany przed każdym spotkaniem protokół meczowy. No i – co istotne dla samych trenerów – będą mieli duży dostęp do wiedzy, bo PZPN zamierza się mocno zaangażować w ich szkolenie opłacając świeżo pozyskanych ludzi prowadzących szkolenia.
*
Czy wszyscy na sali przekonani byli do zmian dotyczących ESA 37, bo o nich głównie była mowa? Nie, bo choćby Mateusz Borek przytaczał przykład Bundesligi w której również rywalizacja jest niezwykle zacięta (wyjątkowo płaska w tym sezonie tabela), a mimo to w kolejnych klubach nie mają skrupułów przed tym, by wprowadzać do składu młodzież. Mimo wszystko wydźwięk całej konferencji był taki, że pozbycie się podziału punktów ułatwiającego zespołom goniącym pogoń za czołówką wydaje się nieunikniony, a i samo poszerzenie liczby uczestników ekstraklasy zdaje się być całkiem prawdopodobne.
fot. FotoPyk
MB