Reklama

Szklany pomocnik, który wykosił praktycznie wszystkie możliwe puchary

redakcja

Autor:redakcja

04 kwietnia 2017, 10:15 • 2 min czytania 1 komentarz

Urodzony w Stuttgarcie, ale z ojca Tunezyjczyka. Przez wielu niezwykle ceniony za swoje umiejętności gry w destrukcji, ale jednocześnie niezwykle podatny na kontuzje. Mimo nawet permanentnych urazów od wielu, wielu lat utrzymujący się na topie. Dziś swoje 30. urodziny obchodzi zawodnik Juventusu – Sami Khedira.

Szklany pomocnik, który wykosił praktycznie wszystkie możliwe puchary

Kariera Khediry to takie typowe budowanie swojej pozycji krok po kroku. Najpierw nauka gry odbierana w rodzinnym Stuttgarcie, mistrzostwo Niemiec z tym klubem i transfer do Realu Madryt. Potem kilka lat gry na Santiago Bernabeu i przenosiny do innego wielkiego zespołu – Juventusu. W międzyczasie mistrzostwo świata z reprezentacją Niemiec, ale i multum sukcesów w piłce klubowej. Bo rozmiarów gabloty tego piłkarza mogłoby pozazdrościć mu wielu. W jakim by kraju nie grał, w tym wygrywał ligę. Tak było i w Niemczech, i w Hiszpanii, i we Włoszech. Z Realem zresztą dorzucił jeszcze Ligę Mistrzów, Superpuchar Europy i Klubowe Mistrzostwo Świata. Czy można chcieć czegoś więcej?

No, w przypadku Khediry to na pewno zdrowia. Jego lista kontuzji jest bowiem przerażająco długa. Drobne urazy, wykluczające go z gry na kilka/kilkanaście dni, łapał już w VfB, a pierwsze dłuższe przerwy to czas spędzony w Madrycie. Szczególnie bolesne było zerwanie więzadeł krzyżowych z listopada 2013 roku, przez co Sami pauzował dobre ponad pół roku. Potem jeszcze liczne problemy z mięśniami i kilka innych absencji spowodowanych kontuzjami.

Mimo tych wszystkich problemów zdrowotnych Khedira wciąż trzyma się na szczycie i gdy tylko jest zdrowy, to należy do piekielnie ważnych na placu zawodników. Pozornie, wydawać by się mogło, nieco drewniany i ograniczony jeśli chodzi o grę do przodu, ale tak naprawdę zawodnik potrafiący i obsłużyć kolegę dobrym, prostopadłym podaniem, ale i skory do tego, by wbiec w szesnastkę i wykończyć akcję.

Sami zresztą ma też brata, który również ugania się za piłką. Rani jednak na tak utalentowanego już nie wygląda, bo choć od paru lat gra w niezwykle przyjaznym dla młodych piłkarzy Lipsku, to – mówiąc łagodnie – furory w nim nie robi.

Reklama

Najnowsze

Komentarze

1 komentarz

Loading...