Federacja nie płacąca selekcjonerowi? Jest. Messi opłacający ochronę kadry, bo władz argentyńskiej piłki na to nie stać? Odhaczone. Zawieszenie tegoż Messiego niemal do końca eliminacji? Również. Przed meczem z Boliwią wydawało się, że tylko wygrana z rywalem, który przegrał 10 z 13 spotkań w eliminacjach może dać szczyptę optymizmu. Z tym, że najpierw trzeba zwyciężyć…
Argentyńskim kibicom mogły dziś przypomnieć się najgorsze koszmary związane z grą w Boliwii, w położonym 3640 metrów nad poziomem morza La Paz. Mogło mignąć przed oczyma pamiętne 1:6 za kadencji Diego Maradony. Zamiast przesłanek do wiary w tę kadrę, w to, że i bez Messiego jest w stanie grać znośny futbol – odruch wymiotny po kolejnych błędach dziurawej defensywy Albicelestes. Zamiast gry z przodu na miarę nazwisk, jakimi dysponuje w ofensywie Edgardo Bauza – irytująca, choć ostatnio będąca przykrą normą indolencja. Wreszcie zamiast trzech punktów – oklep zebrany od przedostatniej ekipy południowoamerykańskich eliminacji, bez jakichkolwiek szans na mistrzostwa świata.
Gol numer jeden? Roncaglia, zwykle środkowy obrońca Celty Vigo, a więc zawodnik, który siłą rzeczy w pojedynkach powietrznych ma niemałe obycie, daje się pokonać w walce o górną piłkę mierzącemu 176 cm skrzydłowemu Arce. Gościowi, którego największym klubem w karierze był w 2010 roku Terek Grozny.
Gol numer dwa? To już absolutna kompromitacja obrony Argentyńczyków. Jorge Flores nie miał prawa dojść do piłki wygrywając na lewej stronie pojedynek biegowy z mającym bliżej do piłki Roncaglią, nie miał prawa uporać się z Musacchio i dośrodkować do Moreno, który w szesnastce znalazł się kompletnie bez krycia, podobnie zresztą jak drugi z Boliwijczyków, do którego również mógł spokojnie zagrywać Flores.
Zupełnie, jakby założenie biało-błękitnej koszulki reprezentacji wysysało z piłkarzy ich umiejętności i zrównywało poziomem z zawodnikami Sarmacji Będzin. Jesteśmy w stanie zrozumieć, że w La Paz gra się cholernie ciężko, sami zresztą pisaliśmy kiedyś o kontrowersjach futbolu na wysokościach, ale dziwnym trafem Kolumbia wygrała tu 3:2, Peru 3:0, Urugwaj 2:0, a Ekwador zremisował 2:2.
Argentyna? Od dwunastu lat nie potrafi wywieźć kompletu punktów z Boliwii, dziś tym samym cholernie komplikując sobie sytuację w grupie eliminacyjnej. Bez Messiego jeszcze przez trzy spotkania, znów bez pozycji w pierwszej czwórce, gwarantującej bezpośredni awans na mundial w Rosji.