Reklama

Marcin Garuch, czyli nasz człowiek w Czarnogórze

redakcja

Autor:redakcja

26 marca 2017, 08:10 • 6 min czytania 3 komentarze

Marcin Garuch to nasz rodzynek w Czarnogórze. Były zawodnik Miedzi Legnica na co dzień gra w OFK Grbalj. Jak to się stało, że trafił na Bałkany? Jakie są największe różnice kulturowe między Polską, a Czarnogórą? Jakie nastroje panują tu przed meczem z Polską? Zapraszamy.

Marcin Garuch, czyli nasz człowiek w Czarnogórze

***

Jak trafiłeś do ligi czarnogórskiej? Powiedzieć, że to niebanalny kierunek, to nic nie powiedzieć.

Przez kolegę z drużyny, Vojislava Bakraca, z którym grałem w Miedzi. Vojislav bawi się trochę w menadżerkę, zaproponował mi i się zaczęło. Ostatnio mało grałem w Legnicy, czułem, że potrzebuję zmienić otoczenie by odbudować się fizycznie i psychicznie. Za bardzo kocham piłkę, by przesiadywać na ławie.

Nie miałeś innych ofert czy ta opcja aż tak cię zafascynowała?

Reklama

Szczerze to wyszło bardzo spontanicznie. To była pierwsza konkretna oferta, ale trzeba było szybko podjąć decyzję i zdecydowaliśmy się z żoną Agnieszką zaryzykować.

Jak zareagowała twoja żona, gdy wróciłeś do domu i powiedziałeś, że jest opcja z Czarnogóry?

Na początku na pewno była sceptyczna. Czuła, że to byłby wyjazd w nieznane. Ale ona zawsze powtarza, że będzie szczęśliwa tam, gdzie ja będę szczęśliwa. Chciała, żebym się odbudował, grał, nie ważne gdzie, ważne, że razem. Nie ukrywajmy też, fakt, że jak popatrzyła w internecie gdzie to dokładnie jest, a od razu wyskoczyły zdjęcia pięknych adriatyckich plaż, miał swoje znaczenie. Potem nie trzeba było już długo przekonywać.

Mieszkasz w kurorcie.

Tak, Budva, gdzie mieszkam, jest kurortem. Mamy pięć-dziesięć minut pieszo na plażę, więc chodzimy niemal codziennie, to idealne miejsce na spacery z córeczką, która niedawno nam się urodziła. Można się fajnie dotlenić, pogoda sprzyja, czemu tego nie wykorzystać? Nawet do końca października było około dwudziestu stopni. Na plażach jest teraz praktycznie pusto, więc śmiejemy się z żoną, że mamy niemal prywatne plaże. Cisza, spokój, można korzystać do woli. Nie ma też dylematu – jak jedziesz na wczasy, zastanawiasz się czy morze czy góry. Tutaj jest jedno i drugie, więc miejsce przepiękne. Świetne na regenerację psychiczną, której potrzebowałem. Można wypocząć.

Powiedzmy szczerze, ciut ładniejsze miejsce od Legnicy.

Reklama

Legnica też ma swoje uroki i na pewno tam będziemy chcieli wrócić, tam żyć. Tutaj robię to co kocham, a przy okazji można zwiedzić trochę świata.

Jakie różnice kulturowe dostrzegasz między Polską i Czarnogórą?

Czarnogórcy są bardzo otwarci, to jest zauważalne na każdym kroku. Każdy się zna, każdy z każdym rozmawia, kawiarnie od rana do wieczora są zapełnione. Popijają tam jedną, drugą, siódmą kawkę. Przyznam, że u nas nie widziałem, by tak licznie spędzano wieczory na mieście, towarzyskie życie tutaj kwitnie jakby bujniej. My nie mamy tak czasu iść w ich ślady, bo najważniejsza jest dla nas córeczka, ale gdy czas pozwala, idziemy na kawkę czy do restauracji. Przyznam, że dzięki wyjeździe tutaj trochę bardziej otworzyłem się na ludzi, jestem bardziej kontaktowy. Co jeszcze zwróciło uwagę na samym początku, to ekspresyjny sposób, w jaki rozmawiają Czarnogórcy. Mocno gestykulują, podnoszą głos… z boku wygląda to, jakby się mieli zaraz pozabijać, podczas gdy to zwykła, przyjacielska rozmowa. Po prostu taki mają charakter, są bardzo żywiołowi.

Rakija ci smakuje?

Sprzedają ją na każdym kroku, czasami wydaje się, że każdy ją pędzi, tyle jej jest własnej roboty. Jeszcze nie próbowałem, bo trwa sezon, ale na pewno przywiozę do Polski i spróbuję.

Jak zostałeś przyjęty przez szatnię?

Bardzo pozytywnie. jestem jedyny w zespole spoza Bałkanów. Każdy na każdym kroku chętnie mi pomaga, jakiej sprawy bym nie miał i to jest fajne. Na pewno też pomaga fakt, że na boisku bronię się umiejętnościami, to zawsze najlepszy sposób, żeby drużyna cię zaakceptowała. Szybko nauczyłem się też w niezłym stopniu języka, co też ułatwiło aklimatyzację.

Jaki jest poziom i otoczka ligi czarnogórskiej?

Większość zespołów prezentuje poziom środka tabeli polskiej pierwszej ligi. Budocnost Podgorica się wyróżnia, ale też nic specjalnego – nie wiem czy poradziłby sobie w Ekstraklasie. Finansowo żadne eldorado, ale jest w porządku. Natomiast na pewno jeszcze większa różnica dzieli polską ligę i czarnogórską jeśli chodzi o opakowanie, w konsekwencji tutaj popularniejsze są mecze serbskich rozgrywek. Liga ma potencjał, żeby się rozwijać, jest wiele osób bogatych, które mogłyby inwestować duże pieniądze, ale chyba potrzeba sukcesu, który zrobiłby odpowiedni klimat, dał kopa. Może wspólne rozgrywki bałkańskie byłyby dobrym rozwiązaniem? Na razie zainteresowanie kibiców jest średnie, są mecze, na których jest ich sporo, ale zdarzają się też takie, na których frekwencja wynosi kilkadziesiąt osób.

Co się mówi o reprezentacji Polski w Czarnogórze?

Jak rozmawiam z kolegami w szatni, to czuć duży respekt. Zdają sobie sprawę, że nie są faworytem, uważają, że mamy bardzo duży potencjał, możemy grać jeszcze lepiej niż gramy, a dobrych zawodników mamy na każdej pozycji. To z kolegami w Czarnogórze oglądałem Euro, co też było nowym doświadczeniem – patrzeć na mecze Polaków w obcym kraju. Po części pomogło mi to też się zaaklimatyzować. Kibicowali razem ze mną, a przez to, że ja tam byłem, w meczach Polski byli za biało-czerwonymi. Zrobiłem z nich kibiców. Po części to też pomogło mi się zaaklimatyzować.

Znają tylko Lewandowskiego czy mają obeznany skład?

Tutaj ludzie bardzo interesują się futbolem. W kawiarniach mecze lecą na okrągło. Znają doskonale polskich piłkarzy, wiedzą jak w Monaco radzi sobie Glik, gdzie występują nasi bramkarze, że Kamil Grosicki poszedł do Hull.

Co się przed meczem pisze w tutejszej prasie?

Cenią Polskę, ale ostatnie wyniki ich reprezentacji napawają optymizmem. Dobre reprezentacje traciły w Podgoricy punkty, liczą, że Polska też tak zrobi. Może nie ma przesadnej wiary w zwycięstwo, ale remis też ich urządza.

Czego Polacy mogą się obawiać ze strony Czarnogórców?

Będą ostro walczyć, zrobią co się tylko da, żeby ugrać wynik. Nie będą przebierać w środkach. Będzie kontaktowo, bardzo agresywnie. Jeśli sędzia pozwoli na ostrą grę, to może iść ciężko. Warto też zwrócić uwagę, że Czarnogóra świetnie bije stałe fragmenty gry, strzelili tak sporo bramek. Trybuny też będą ich niosły, rozmawiałem z kolegą z Podgoricy i oczekuje gorącej atmosfery – nie tak gorącej jak kilka lat temu, ale jednak. Kibice kadry stawiają sobie za cel być rzeczywistym dwunastym zawodnikiem drużyny, starają się dekoncentrować rywali, a nie tylko zagrzewać swoich piłkarzy. Będą uprzykrzać naszym zawodnikom życie jak tylko będą mogli. Jeśli sędzia i ludzie odpowiedzialni za kwestie bezpieczeństwa tego nie upilnują, może być różnie.

Mówiłeś, że jedziesz tutaj odbudować się. Masz to już za sobą?

Tak mi się wydaje. Zacząłem regularnie grać, przestałem tracić czas na ławkę. Granie znowu sprawia mi wielką przyjemność, odpocząłem też psychicznie. W czerwcu kończy mi się kontrakt i będę gotowy na wyzwania, zobaczymy co przyniesie czas. Nie wykluczam niczego: ani pozostania tutaj, ani powrotu do Polski, ani nawet bardziej egzotycznego kierunku. Jeśli nie będzie żadnej fajnej oferty z Europy, to czemu nie? Jestem otwarty.

Czego ci życzyć?

Zdrowia. Z resztą sobie poradzę.

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
10
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Komentarze

3 komentarze

Loading...