Selekcjoner Adam Nawałka nie czekał na to, co pokażą mu ligowcy w nadchodzącej kolejce, tylko odkrył karty już teraz wskazując, kogo zaprasza na najbliższe zgrupowanie. Powoli wkraczamy w kluczową fazę eliminacji, więc rewolucji być nie mogło. Jest natomiast to, do czego za tej kadencji mieliśmy szczęście się przyzwyczaić – stabilizacja.
Żadnych królików z kapelusza i debiutantów, z założenia utalentowanych, ale też jednocześnie mogących nie udźwignąć ciężarów starcia z niezłą Czarnogórą. Stąd na liście sami starzy znajomi, twarze kojarzone w kadrze mniej lub bardziej, ale zawsze jakoś.
Z Legii przyjedzie Jędrzejczyk i Pazdan, którzy – tak jak i wszyscy Wojskowi – miewali lepsze momenty w swojej karierze, ale nikt nie wyobraża sobie reprezentacji bez nich. Drugi to pewniak do gry na środku obrony, pierwszy będzie bardzo potrzebny na lewej stronie bloku defensywnego, tym bardziej, jeśli wspomni się Rybusa, grającego w OL od święta. Na tej pozycji Nawałka chce mieć też trzecią opcję w postaci Sadloka, notującego świetny początek rundy, ale zapewne obejdzie się bez eksperymentów i jeśli treningi nie przyniosą sensacji, zagra Jędza.
W linii pomocy też czwórka do brydża, której widok w biało-czerwonych barwach nikogo nie zdziwi: Dąbrowski, Góralski, Mączyński i Peszko. Dwaj pierwsi coraz pewniej czują się przyjeżdżając na kadrę i z pewnością w przyszłości mogą stawać się w niej ważniejszymi postaciami. Mączyński na swoją obecność w reprezentacji pracował długo i musiałaby się stać katastrofa, by nie zaproszono go na zgrupowanie. Z kolei Peszko to mimo absolutnie kretyńskiego występu przeciwko Lechowi piłkarz całkiem przydatny, jeśli zespół będzie potrzebował trochę szumu na skrzydle.
Powołania dla całej siódemki to żadna sensacja i jeśli pochylać się nad jakimiś nazwiskami, to prędzej nad tymi, których na liście nie ma. W kapciach przed telewizorem mecz obejrzy Jodłowiec, chyba nie przekonał nikogo, że wraca do swojej optymalnej formy. Zaliczył dobry występ z Arką, ale tam jego dyspozycję najwyraźniej zdefiniował słaby rywal, ponieważ potem Jodła grał tylko gorzej – z Ajaksem przeciętny i słabiutki występ, następnie osiem minut uciułanych w lidze w starciach z Zagłębiem i Wisłą. No, jeśli Tomek dostarczył jakiekolwiek argumenty Nawałce za powołaniem, to musiałby jednocześnie wysłać selekcjonerowi lupę, by ten mógł je dostrzec.
Dużo bardziej wyraźny był natomiast Starzyński – rewelacyjnie wszedł w rundę, w każdym z pięciu spotkań zagrał dobrze albo bardzo dobrze, w każdym dał drużynie konkret. W Zagłębiu, które wiosną strzeliło pięć bramek, Filip zaliczył trzy gole i dwie asysty, czyli miał udział przy każdej bramce. Dla selekcjonera to jak widać na razie jeszcze za mało, ale jeśli pomocnik utrzyma formę, kolejne zgrupowanie bez niego będzie sporą niespodzianką. Na razie tę absencję trzeba jedynie odnotować i sprawdzić, czy piłkarz zareaguje pozitiwnie.