
weszlo.com / Weszło
Opublikowane 03.03.2017 10:25 przez
redakcja
Ruch rozpoczął ze mną rozmowy cztery dni przed pierwszym spotkaniem w tym roku. Od tamtej pory spotkaliśmy się kilka razy, codziennie słyszałem: „Jeśli nie podpiszesz umowy to nie będziesz grał”. Klub nie zmieniał swojego stanowiska, a ja miałem mętlik w głowie. Spotkaliśmy się nawet w dniu meczu z Cracovią i zakomunikowano mi, że nie wyjdę na boisko. W końcu wyszedłem, ale to tak jakby mnie na nim nie było – myślami byłem gdzie indziej. Potem znów słyszałem, że to był wyjątek i teraz nie będę grał w ogóle – opowiada o transferowych kulisach Kamil Mazek, którego przeprowadzkę do Zagłębia Lubin sfinalizowano niespełna godzinę przed zamknięciem okienka.
O której położyłeś się spać we wtorek?
– Cały dzień siedziałem w Lubinie, a rozmowy zakończyły się ok. 23:10. Wracałem po wszystkim jeszcze do Chorzowa, żeby pozamykać jak najwięcej spraw. Dojechałem do domu o 3 i padłem jak długi – zmęczony, ale zadowolony. Poczułem dużą ulgę, bo trwało to naprawdę długo.
Rozstając się z Ruchem, zrzekłeś się zaległości finansowych.
– Ale nie czuję urazy, ani nie uważam, bym został podstawiony pod ścianą. Przeciwnie, cieszę się, że pomogło to w dopięciu transferu już teraz. Podchodzę do tego tak, że był to jeden z warunków transferu.
Musiałeś jednak mieć obawy, że się nie uda i wiosnę spędzisz w Ruchu. A sygnał z klubu płynął jasny: jeśli Mazek nie przedłuży kontraktu, to nie będzie grał.
– Ruch rozpoczął ze mną rozmowy cztery dni przed pierwszym spotkaniem w tym roku. Od tamtej pory spotkaliśmy się kilka razy, codziennie słyszałem: „Jeśli nie podpiszesz umowy to nie będziesz grał”. Klub nie zmieniał swojego stanowiska, a ja miałem mętlik w głowie. Spotkaliśmy się nawet w dniu meczu z Cracovią i zakomunikowano mi, że nie wyjdę na boisko. W końcu wyszedłem, ale to tak jakby mnie na nim nie było – myślami byłem gdzie indziej. Potem znów słyszałem, że to był wyjątek i teraz nie będę grał w ogóle… Oczywiście, miałem obawy. Za pół roku są Młodzieżowe Mistrzostwa Europy i miałbym je z automatu z głowy, gdyby Ruch faktycznie odesłał mnie na kilka miesięcy na trybuny. Gdybym nie wyszło teraz z Zagłębiem, miałbym spory problem.
Zaraz, w dniu meczu z Cracovią też dyskutowaliście o kontrakcie? O godz. 18 wychodziłeś w pierwszym składzie…
– Rozmawialiśmy do godz. 13-14. Wcześniej powtarzano mi przez kilka dni, że nie mam co liczyć na występ z Cracovią, więc byłem już na ten scenariusz psychicznie przygotowany. Całe to zamieszanie, codzienne spotkania, stawały się już naprawdę męczące. I nagle, trzy godziny przed meczem, dowiedziałem się, że gram od początku. Nie ukrywam: występ mi się nie udał. Myślę jednak, że nie trzeba daleko szukać przyczyn.
To dość istotne kulisy, bo kibice Ruchu zarzucali ci, że celowo rozegrałeś tak słaby mecz, że to twój ruch w negocjacjach z klubem.
– Czytałem i słyszałem te opinie, ale starałem się odciąć. Kibice widzieli tylko, że zagrałem słabo, a nie mieli świadomości, jak te moje przygotowania wyglądały. Zamieszanie wokół mnie było takie, że – przyznaję – nie uniosłem tego mentalnie.
Ruch rozpoczął z tobą rozmowy kontraktowe dopiero cztery dni przed Cracovią czy podejmował inicjatywę wcześniej?
– Wcześniej były tylko nieformalne zapytania, nawet nie usiedliśmy do stołu. Na poważnie spotkaliśmy się po raz pierwszy w tygodniu, w którym zaczynaliśmy ligę. A ja od stycznia mogłem związać się z innym klubem, byłem już po słowie z Zagłębiem i nagle przypomniał sobie o mnie Ruch. Można powiedzieć, że się spóźnili.
Tydzień po Cracovii, gdy zabrakło cię w kadrze meczowej na Legię, trener Fornalik powiedział: „O powody trzeba zapytać kierownictwo klubu”. Co się wydarzyło w tym czasie?
– W sumie to niewiele. Mieliśmy kilka dni spokoju od rozmów, dzień lub dwa dni przed wyjazdem do Warszawy zapytano mnie, czy zmieniłem zdanie. „Nie? No to tym razem już na pewno nie zagrasz”. I słowa dotrzymali – z Legią i Śląskiem byłem poza osiemnastką.
Młodzi zawodnicy jak Helik czy Urbańczyk mają kontrakty do końca sezonu, nieco starszym też te umowy wygasają. Strach siadać z Ruchem do rozmów…
– Jeśli mam być szczery, to dziwi mnie postawienie sprawy na ostrzu noża tylko względem mnie: „nie podpiszesz, to nie grasz”. A przecież, tak jak mówisz, nie tylko moja umowa wygasała.
W temacie twojej przyszłości pojawiał się czasem w mediach temat Legii, która mogłaby cię wykupić. Ostatnie pół roku pokazało jednak, że ty na Legię w tym momencie nie jesteś gotów.
– W tym momencie Legia walczy o mistrzostwo Polski, dopiero co rywalizowała w Lidze Mistrzów. Żeby dostać się do takiej drużyny, trzeba cały czas prezentować wysoką dyspozycję. Jesień w moim wykonaniu była słabsza.
19,5 godziny w lidze bez gola i asysty…
– Aha. Aż tyle?! Nie no, wiem, że to nie była dobra runda. Najprościej zwalić na sprawy zdrowotne, ale one rzeczywiście były. Miałem problem z pachwiną, okres przygotowawczy przepracowałem na pół gwizdka, ból często powracał i mocniej na siebie uważałem. Miałem ten uraz w podświadomości, czułem, że nie zawsze dawałem 100 procent i brakowało mi pewności siebie. Kiedy dostałem przerwę dwóch meczów, by dojść do siebie, wróciłem w lepszej formie. Nadal nie miałem liczb, ale czułem się już na tyle dobrze, by uważać to za kwestię czasu.
Tamten uraz to już przeszłość?
– Zabieg nie był konieczny, potrzebowałem trochę czasu. Uraz pachwiny to zaszłość z poprzedniego sezonu – chodziłem na rehabilitację, brałem zastrzyki, ale ból powracał. Patrząc z perspektywy czasu, powinienem był bardziej odpuścić i wrócić w spokoju. Nie pozwalała ambicja, mimo bólu chciałem grać jak najwięcej. No i wyszło tak, że jesienią grałem bez formy, bez jakichkolwiek liczb.
W Zagłębiu będzie ci trudniej o miejsce w składzie niż w Ruchu.
– Dokładnie, ale większa rywalizacja sprzyja podnoszeniu umiejętności. Kiedy ma się pewny plac, podświadomie nieco inaczej podchodzi się do treningu. Dlatego na przeprowadzkę do Zagłębia się cieszę, jestem zdeterminowany.
Nowemu zawodnikowi, który ma za sobą słabą rundę, trudniej się wchodzi w tę silną rywalizację. Ty – mając na uwadze, że za pół roku są Młodzieżowe Mistrzostwa Europy – ryzykujesz całkiem sporo.
– Wszystko zależy ode mnie. Za mną ciężki okres, jesienią nie miałem istotnych dla pomocnika statystyk, ale zamierzam walczyć o pierwszy skład. Poza tym, gdybym został w Ruchu, to prawdopodobnie problem z grą miałbym większy. Jeżeli wiosną pokażę, na co mnie stać, mistrzostwa mi nie uciekną.
Rozmawiał PT
Fot. FotoPyk
Opublikowane 03.03.2017 10:25 przez
Słaby piłkarzyk z kilkoma przebłyskami o psychice dzieciaka z podstawówki. Mam nadzieję że nie pojedzie na mistrzostwa, bo tylko będzie psuć tam atmosferę, o zaniżaniu poziomu sportowego nie wspominając.
ciekawa opinia, szkoda że niczym nie poparta. Napisz lepiej, że go nie lubisz a nie piszesz bzdury – będziesz bliżej prawdy
Odpowiedz również nie poparta niczym. Mazek to najbardziej bezproduktywny skrzydłowy ligi, potwierdza to cały ten sezon, statystyki bramek, asyst, celnych podań ect, instat, oraz każdy inny kto ogląda mecze w wykonaniu Mazka… a teraz wielki pan piłkarz, bo nie dają mu grać. Miejsce w składzie miał dostać za frajer? Ruch walczy o utrzymanie, potrzebują jakości, a nie wiecznie niezadowolonego chłopczyka.
Jak za frajer? Za podpis pod umową! Taki chujowy a kontrakt chcieli przedłużyć…
Bo mają zakaz transferowy? Heloł!
Jesteś rozgoryczony, że Mazek opuścił Ruch, masz prawo, ale nie obrażaj chłopaka. Najgorszy typ kibica, jak dobrze gra – na rękach noszony, ulubieniec publiczności, jak gorszy sezon – niezadowolony chlopczyk, pan piłkarz. Żenada.
„Jesteś rozgoryczony, że Mazek opuścił Ruch” chłopie, zobacz sobie jak grał Mazek w tym sezonie, po raz kolejny powtarzam, – mega słabo, żałośnie, bez pomysłu, szybkości, polotu, zaagnażowania. Albo inaczej, Przybecki jest dużo lepszym piłkarzem na dzień dzisiejszy. Nie ma chyba gorszej rekomandacji dla Mazka, który miał dobre 5, 6 meczów na wiosnę rok temu, i tyle. Nie jestem rozgoryczony, wręcz przciwnie. Ruch odpalił grajka bez formy i ambicji, zarabiając na tym i pozbywając się go z listy płac. Do tego nie poprawiał atmosfery w zespole. Obie strony zyskały, więc wszyscy są zadowoleni.
„Najgorszy typ kibica, jak dobrze gra – na rękach noszony, ulubieniec publiczności, jak gorszy sezon – niezadowolony chłopczyk” – jeszcze raz powtarzam, że naprawdę dobrze grał przez 2, 3 miesiące. Żadna gwiazda. Śmieszy mnie jednak zwalanie swojej słabej formy na klub który stawia go pod ścianą, życzę mu jak najlepiej, ale z takim nastawieniem to powyżej ekstraklasy nie podskoczy.
Jak widać brakło argumentów zwolennikowi manipulatorów z weszło, hehe.
Treść usunięta
Chłopak nie chce najeżdżać na Ruch a niejaki „PT” tak manipuluje pytaniami żeby pojechać po klubie…
Bardzo dobre pytania, trzeba tępić patologię w polskim futbolu!
w takim razie trzeba zdelegalizować legię, która funkcjonuje mimo 100 milionowego długu 😉 Poza tym niech kopacz zacznie grać, bo samo podpisanie kontraktu nie oznacza tego, że będzie grał cały czas. Chujowego pracownika się zwalnia, a nie głaszcze po główce.
chciałbyś mieć takie długi:)
Zastanawiam się w takich sytuacjach gdzie jego menago a może nie ma ( wie ktoś?). Jest pełnomocnikiem. Kasę z transferów czy dochodów przytula więc i obowiązki ma. Mamy do czynienia z młodym chłopakiem a więc podatnym na sugestię, groźby czy szantaż, o asertywności adekwatnej do wieku więc sobie myślę czemu on odbywa codzienne rozmowy (które przeszkadzają w wykonywaniu obowiązków) a nie pełnomocnik.
Cezary Kucharski jest jego menagerem…
Był, zdaje się, że dzień przed transferem do ZL umowa została rozwiązana.
Treść usunięta
Krzysiu, uchyl rąbka tajemnicy i napisz od razu, kto stoi za tym cudownym uwolnieniem – Kołakowski, Piekarski, Jezus Chrystus, Ojciec Pio?
jakby miał iść do legii, to po jednym telefonie od prezesa codziennie po pięć tekstów na weszlo
Treść usunięta
Treść usunięta
Treść usunięta
Treść usunięta
Słaby nie słaby ale jakiś szacunek ze strony pracodawcy powinien być. Każdy normalny piłkarz dwa razy się zastanowi, zanim pójdzie tam grać. Profesjonalizm pełną gębą 🙂
Mam nadzieję, że polecą bo liga nie potrzebuje takich chwastów.
Chwastem to ty jesteś, internetowa spierdolino.
Ohoo! chyba trafiłem na Chorzowskiego Sebixa 🙂 Na koniec sezonu przyjdzie Ci kolego oglądać mecze 1 ligi o ile twój klub nie ogłosi bankructwa. Radzę nabrać trochę dystansu bo twój amebowy łeb może tego nie ogarnąć. A może to i lepiej, w końcu jeden chwast mniej na tym świecie 🙂
jesteś umysłowym ścierwem, nazywając najbardziej utytułowany klub w Polsce chwastem, nie znając sprawy Mazka i Kucharskiego od środka. Bez odbioru, kmiocie.
„Umyslowe scierwo”? To ty takie slowa znasz chorzowski sebixie? Nie spodziewalbym sie 🙂
Ruch od paru lat to w zasadzie dogorywajace wlasnie scierwo i juz czas przestac reanimowac tego trupa. Dziwie sie tylko, że mieszkancy Chorzowa akceptuja ladowanie kasy w ta studnie bez dna bo przeciez to takie piekne miasto, gdzie nie ma innych potrzeb.
Dopiero napisałem o typie kibica, który reprezentujesz, ale widzę, że sam go określiłeś – chwast. Tak, to dobre określenie. Kolejny raz przekonuję, się, że w internecie powinna obowiązywać zasada publikowania danych osobowych, i by sie skonczyło rumakowanie.
Ruch chciał podpisać i miał nadzieje ze Mazek zajebie jakieś gole i asysty na euro 21 , pozniej w formacie „gwiazdy” owych mistrzostw przyjdzie za niego oferta za 2 banie euro za jakieś klubu niemieckiego , ruch zadowolony bo myszy w kasie zamiast kasy , mazek szczesliwy bo eurosy zarobi i każdy happy a tu chuj . Mazek uciekl , ruch został z niczym z tego transferu , kasa nadal pusta a za zachowanie ruchu teraz i w ostatnim czasie nalezy im sie kurwa spadek … prostackie działania prostakich ludzi którzy tym klubem zarządzają . .. nic dziwnego że maja ksywe śmierdziele skoro takie zasrane rzeczy robia
Jakby szedł do legii to by komisja po prostu kontrakt rozwiązała, a Krzysio z ekipą by sto artykułów pochwalnych zrobili. A tak na serio, niech coś z tą patologią chorzowską robią bo to jest jawne złodziejstwo w biały dzień juz od tylu LAT
dziwny gość Ruch mu robił jakieś wieśniackie numery a ten nie ma do nich żalu
Zasada „Nie pal za sobą mostów”?
inaczej pojmuję zasadę nie palenia za sobą mostów, na pewno nie trzeba mówić, że deszcz pada, gdy na ciebie plują
Treść usunięta
Ja rozumiem, ze realne zycie to nie Football Manager ale czy ktos moze mi podac jakies sensowne argumenty dlaczego w Polsce kluby czekaja do ostatniego polrocza kontraktu aby usiasc do rozmow ze swoim zawodnikiem.
Przeciez przepis o mozliwosci negocjacji kontraktu w styczniu dotyczy innych klubow a nie aktualnego klubu zawodnika.
Niebiescy mieli przeciez faceta 2 lata u siebie i mogli mu zaoferowac kontrakt w Styczniu zeszlego roku. Mogli w lutym, marcu, kwietniu, maju, czerwcu itd a jednak z jakiegos powodu czekali do stycznia. Mysleli, ze nie moga usiasc do rozmow wczesniej? Mysleli, ze latwiej bedzie negocjowac z zawodnikiem kiedy on bedzie mial na stole 5 roznych ofert?
Nie tylko Ruch tak robi, chyba kazdy klub w Polsce czuje jakas awrsje do wczesniejszego przedluzania kontraktow ze swoimi wiodacymi zawodnikami.
Powodzenia Kamil . Dobrze, że udało się załatwić ten transfer.
Piłkarsko w samym Ruchu jest kilku lepszych. Gość robi wiatr na boisku ale nie ma kompletnie liczb, zwłaszcza ostatnio. Na naszą ligę to jednak wystarcza by być jak to by powiedzieli w c+ „jednym z wyróżniających”.
„Podstawiony pod ścianą”…