Reklama

Karny z kapelusza? W Chorwacji? Nie ma już co udawać zaskoczenia…

redakcja

Autor:redakcja

27 lutego 2017, 15:06 • 4 min czytania 3 komentarze

Powoli kończą się choroby, których chorwackich kibice nie zdążyli jeszcze użyć przy barwnych porównaniach dotyczących najważniejszych działaczy ich krajowego futbolu. Od zarazy, przez dżumę, cholerę, aż po różne formy nowotworów – mijają lata, a na ulicach Splitu czy Zagrzebia zmieniają się wyłącznie epitety towarzyszące nazwiskom Zdravko Mamicia, właściciela Dinama Zagrzeb, czy władz HNS, tamtejszego związku piłkarskiego. Po ostatnim weekendzie nie przewidujemy raczej zamalowywania napisów na murach w przepraszającym geście. Wręcz przeciwnie – dyskusja dotycząca największego raka trawiącego futbol w biało-czerwoną szachownicę, korupcji, rozgorzeje z nową siłą.

Karny z kapelusza? W Chorwacji? Nie ma już co udawać zaskoczenia…

Lista zarzutów wobec Davora Sukera, jego licznych zastępców, ale przede wszystkim władz Dinama Zagrzeb jest znana od lat. Związek i stołeczny klub mają dbać, by wszystkie talenty trafiały do Dinama oraz menedżerskiej stajni powiązanej z właścicielem. Reprezentacja ma pomagać w promowaniu i sprzedaży klientów rodziny Mamiciów, klub ma regularnie wygrywać ligę, by następnie móc pokazać swoje towary światu w spotkaniach Ligi Mistrzów. A jak czasem uda się przy okazji zarobić przy sprzedaży meczu (pamiętne 1:7 z Lyonem, które wykolegowało z Champions League Ajax Amsterdam) – tym lepiej.

Oczywiście na nic nie ma dowodów – wszystkie śledztwa na różnym etapie przejmują prokuratorzy z Zagrzebia i Mamić wychodzi z wirażów bez szwanku. Jasne, parę razy trafiał do aresztu czy więzienia, bywało, że był zmuszany do dyrygowania klubem zza krat, niemniej jednak – pozostaje niezatapialny. Szeroko pisaliśmy o chorwackiej patologii chociażby TUTAJ, TUTAJTUTAJ, więc tym razem telegraficzny skrót.

Co wiemy na pewno, bazując nie na plotkach, ale na faktach? Tylko w ostatnich latach Hajduk Split odmówił gry w spotkaniu przeciw Dinamie Zagrzeb, protestując tym samym sposobom działania Dinama i chorwackiego związku wobec kibiców – nie tylko Hajduka zresztą. Przez lata trybuny stadionu Maksimir, mimo kolejnych mistrzostw Dinama, pozostawały puste – było to pokłosie wojny ze Zdravko Mamiciem. Lokomotiva Zagrzeb, klub powiązany z Dinamem nie do końca jasnymi stosunkami właścicielskimi, przegrała 23 z 24 meczów ligi przeciw swoim patronom, jednocześnie bardzo często urywając punkty choćby Hajdukowi. Eduardo Silva, były gracz Dinama i reprezentacji Chorwacji, przez wiele lat procesował się z władzami klubu. Chorwacki „Telegram” krzyczał z okładki: „Organizacja przestępcza GNK Dinamo”, nie doczekał się żadnego przegranego sądowego sporu z tymi, których opisał. Gdy Mamić trafił do aresztu, kwota kaucji wynosiła 1,8 miliona dolarów. Zarzuty, które postawiono mu w dwóch turach na przestrzeni ostatnich dwóch lat to niezapłacone podatki, nielegalne wyprowadzania gotówki z klubowej kasy oraz zawłaszczanie funduszy Dinama przy okazji transferów (przesłuchiwano między innymi Lukę Modricia oraz Ivicę Vrdoljaka).

A przecież można by wymieniać dalej, choćby przypominając wejście USKOK-u, czyli chorwackich służb specjalnych do walki z korupcją, do biur HNS i Dinama.

Reklama

Dlaczego to wszystko przypominamy? Nieco łatwiej będzie zrozumieć sytuację z wczoraj. 88. minuta gry, Dinamo gra na wyjeździe z Cibalią. Dość sensacyjnie ledwie kilkadziesiąt sekund wcześniej traci gola. Zamiast spokojnie i zgodnie z planem dowieźć prowadzenie 1:0, zaczyna dygotać – remis i kolejna strata punktów będzie oznaczać powiększenie straty do lidera z Rijeki aż do ośmiu punktów. Biorąc pod uwagę, że lider jeszcze w tym sezonie nie przegrał – taki rezultat oznaczałby może nie przekreślenie, ale bardzo wyraźne zmniejszenie szans na 12. mistrzostwo z rzędu.

No i zaczyna się show. El Arbi Soudani wbiega w pole karne, nie ma żadnych szans na dojście do prostopadłego podania, więc wpada w Filipa Zdericia i ląduje na łopatkach. Sędzia nie ma wątpliwości. Rzut karny.

Zdezorientowani są chyba nawet niektórzy piłkarze Dinama. Jedenastkę pewnie wykonuje Hodzic. Stołeczny klub wywozi trzy punkty, utrzymując sześć „oczek” straty do Rijeki.

Był karny? Były choć minimalne przesłanki, by gwizdnąć? Istnieje jakiekolwiek uzasadnienie takiej decyzji?

Kibice Dinama nie mieli wątpliwości. Piłkarze po tym „wspaniałym” zwycięstwo zdecydowali się podejść pod sektor wyjazdowiczów i rzucić słynnym „Bad Blue Boys” swoje koszulki. Reakcja była natychmiastowa, podobna jak po golu zresztą. Gwizdy i odrzucenie t-shirtów z powrotem.

Reklama

Zdjęcie użytkownika Croatian Troll Football.

Chorwacja. Gdyby nie istniała, ktoś musiałby ją wymyślić. Swoją drogą – nie zdziwi nas, jeśli kibice Dinama Zagrzeb do końca ligi będą wspierać rywali z Rijeki. Precedens już zresztą był, gdy najwięksi wrogowie, kibole z Hajduka i Dinama, maszerowali wspólnie w manifestacjach przeciw korupcji i przekrętom w ich futbolu.

Najnowsze

Komentarze

3 komentarze

Loading...